[ Pobierz całość w formacie PDF ]
który zagrodził jej drogę.
- Tylko chłopiec - powiedział stanowczym, nieprzyjaznym głosem i zanim Phoebe
zdążyła zaprotestować, za wystraszonym Christianem zamknęły się drzwi.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
- Co takiego? - Leo uniósł wzrok znad komputera i ściągnął brwi.
Asystent, Piers Handsel, kiwnął głową na potwierdzenie.
- Król wezwał do siebie chłopca dziesięć minut temu.
- Przecież dopiero co przyjechali - mruknął z niezadowoleniem Leo.
Czy król doprawdy nie ma żadnego poczucia taktu? W ten sposób z pewnością nie
zjedna sobie Phoebe.
- Tylko chłopca - dodał Piers delikatnie. - Bez matki.
Leo upuścił list, który trzymał w ręku.
- Co masz na myśli? - zapytał złowrogim głosem.
Piers rozłożył ręce z przepraszającym wyrazem twarzy.
- Wygląda na to, że król nie życzył sobie widzieć się z matką. Odmówiono jej
wstępu do sali tronowej.
- Nie wierzę, że się na to zgodziła...
Piers zakasłał z zażenowaniem.
- Doszły mnie słuchy, że została odprowadzona przez Larsa do błękitnej sali.
- Przez Larsa! - powtórzył Leo z obrzydzeniem.
Lars był zwykłym bandziorem, któremu Nicolas płacił za wykonywanie brudnej
roboty. A skoro Piers mówi o odprowadzeniu, niewątpliwie zabrano ją tam siłą. Ozna-
czało to zatem, że zaledwie kilka minut po tym, jak Phoebe weszła do pałacu, została po-
traktowana jak niepożądany intruz, a jej synek został sam na sam z królem, który był dla
niego przecież zupełnie obcym człowiekiem.
Na samą myśl o takim traktowaniu Leo poczuł wściekłość, a przez głowę prze-
mknęło mu wspomnienie własnej matki, która w podobny sposób została usunięta z pała-
cu i tym samym z jego życia. Zrobiło mu się niedobrze, gdy pomyślał, jak Phoebe się po-
czuła. Tym bardziej że to on sam na to pozwolił.
- Porozmawiam z królem - powiedział, odsuwając od siebie stos nieotwartych li-
stów.
R
L
T
Zdecydowanym krokiem wyszedł z pokoju i ruszył krętym korytarzem do sali tro-
nowej. Zatrzymał się tuż przed drzwiami i zaczął nasłuchiwać, na wypadek gdyby Chri-
stian wciąż był w środku. Nie chciał przestraszyć go jeszcze bardziej. Za drzwiami pa-
nowała jednak zupełna cisza, więc nacisnął klamkę i wszedł do środka.
Król Nicolas siedział na tronie z założonymi rękami. Był to niski, przykurczony
staruszek, ubrany jak zwykle w trzyrzędowy garnitur.
Leo był zbyt wściekły, by tracić czas na uprzejme powitanie.
- Co ci przyszło do głowy - zapytał ostro - żeby rozdzielać dziecko z Phoebe chwi-
lÄ™ po przyjezdzie?
- Phoebe, tak? - Nicolas rzucił mu niechętne spojrzenie. - Powiedziałem ci prze-
cież, żebyś jej nie przywoził.
- Nie miałem wyboru - odparł Leo opanowanym głosem, chociaż w środku aż się
gotował ze złości. - Nie da się jej przekupić.
- Każdego da się przekupić.
Leo zacisnÄ…Å‚ usta.
- Phoebe jest całkowicie oddana swojemu dziecku. Widziałem to na własne oczy.
Jadąc do Nowego Jorku, nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo.
W drodze do Nowego Jorku szykował się na spotkanie z beztroską, nieodpowie-
dzialną dziewczyną, taką, która jest w stanie wyjść za mąż zaledwie po tygodniu znajo-
mości i rozstaje się z mężem miesiąc pózniej. A jednak Phoebe taka nie była. Zmieniła
się i dojrzała.
Leo na myśl o jej przemianie odczuł dumę i podziw.
Król Nicolas wzruszył ramionami.
- To nieistotne. Jestem pewien, że znajdziemy sposób, żeby się jej pozbyć.
Jeszcze dwa dni temu takie stwierdzenie tylko by go lekko zdegustowało. Była
przecież dla niego jedynie problemem, który należało jakoś rozwiązać. Jednak teraz cał-
kowity brak skrupułów wuja rozsierdził go, dotknął bowiem bardzo osobistej struny.
- Twoja wrażliwość mnie zadziwia - powiedział chłodnym tonem. - Pamiętaj jed-
nak, że Phoebe ma pełnię władzy rodzicielskiej.
R
L
T
- Tak samo jak niegdyś twoja matka - odparł z uśmiechem Nicolas. - A jednak
uznała za stosowne się usunąć.
Leo z trudem udało się zachować spokój. Sama wzmianka o jego matce sprawiła,
że znowu poczuł się małym chłopcem, który stał przy oknie i łykał łzy, modląc się, by
zawróciła albo chociaż odwróciła głowę.
Mój Boże, pomyślał, czy widzę siebie w Christianie? A w Phoebe moją matkę? Jak
mógł kiedykolwiek rozważać rozdzielenie tych dwojga?
A przecież od momentu, kiedy wszedł do sali w konsulacie i zobaczył Phoebe sto-
jÄ…cÄ… dumnie, z obawÄ… kryjÄ…cÄ… siÄ™ w szarych oczach, od pierwszej chwili kiedy jÄ… zoba-
czył, porzucił zamiar przekupienia jej. Nie potrafił oddzielić dziecka od matki... Ale co
mógł teraz dla niej zrobić? Jakie czekało ją życie w Amarnes? Czy król kiedykolwiek
znudzi siÄ™ Christianem zgodnie z nadziejÄ… Phoebe?
- Co zamierzasz uczynić z chłopcem?
- Podoba mi się - odparł król, niczym dziecko, które dostało nową zabawkę. - Jest
odważny. Był trochę przestraszony, kiedy wszedł do sali, ale się nie rozpłakał. Przywitał
się ze mną jak mężczyzna. - Nicolas zamilkł na krótki moment, uśmiechając się pół-
gębkiem. - Będzie dobrym królem.
Przez chwilę Leo patrzył przed siebie nic nierozumiejącym wzrokiem.
- Co masz na myśli? - zapytał groznym głosem.
Nicolas roześmiał się z satysfakcją.
- A tobie się wydawało, że po co po niego posłałem? - zapytał z cynizmem w gło-
sie. - %7łeby grać szczęśliwą rodzinkę?
Leo ugryzł się w język. Zdał sobie nagle sprawę, jak egoistyczne i płytkie pobudki
leżały u podstaw zobaczenia się z wnukiem.
- Anders zrzekł się tronu - odparł w końcu. - Nie możesz tego zmienić...
- Czyżby? - zapytał Nicolas.
Leo poczuł, jak wypełnia go wściekłość pomieszana z poczuciem winy. Jak mógł
być tak zaślepiony, żeby wypełnić rozkaz króla, zapominając o własnych wspomnie-
niach? Jak mógł przywiezć Phoebe i Christiana do Amarnes i myśleć, że zostanie w koń-
cu królem? %7łe zasługuje na to, by nim zostać.
R
L
T
- Zwołałem posiedzenie parlamentu - powiedział Nicolas.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]