[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jakbyśmy jeszcze tego nie wiedziały.
& Rozdział 9&
O mój Bo\e! Tessa! Przyszłaś! Megan weszła do holu i natychmiast jakaś dziewczyna rzuciła
jej się w ramiona, obejmując ją zdecydowanie zbyt mocno. Od panny jechało pi\mowymi
perfumami, a jeden z jej sztywnych, jasnych loków wpadł Megan prosto w usta. Smak miał
kwaśny.
-Wiedziałam, \e przyjdziesz! - krzyknęła dziewczyna prosto do ucha Megan. Polowa piwa z
jej plastikowego kubka wylała się na podłogę za plecami Megan. - A więc mi wybaczyłaś,
tak? Bo przysięgam, \e nie chciałam go pocałować. Ja tylko, no wiesz... Jakoś tak.
Megan językiem wypchnęła z ust włosy dziewczyny. Kilku facetów schodzących po
schodach z piętra zauwa\yło to i parsknęło śmiechem.
-Uh... Nic jestem Tessa - powiedziała Megan, z za\enowaniem poklepując dziewczynę po
plecach.
Jasnowłosa odsunęła się, przyjrzała się Megan i skrzywiła.
-No to kto ty, do diabła, jesteś?
-Uh... Przepraszam - mruknęła Megan.
Prześliznęła się bokiem przez hol i weszła do pokoju po prawej stronie, gdzie impreza
rozkręciła się na dobre. Otoczyły ją nieznane osoby, roześmiane, śpiewające, pokrzykujące do
siebie przez pokój. Jakaś grupka facetów zmierzyła Megan wzrokiem od stóp do głów i
naradziła się między sobą. Najwyrazniej zyskała niezły wynik, bo jeden z nich uniósł brodę i
wykonał taki ruch, jakby chciał podejść i zagadać. Megan spanikowała i uciekła przez
najbli\sze drzwi.
W pokoju obok trwały jednocześnie cztery rozgrywki Jengi na stole do bilarda pokrytym
purpurowym filcem. Przynajmniej ze dwadzieścia osób tłoczyło się wkoło, obserwując grę.
Megan przystanęła, kiedy swój ruch wykonał jakiś chudy, spocony facecik. Wie\a przez
długą chwilę chwiała się, a potem przewróciła, rozsypując dokoła klocki. Tłum krzyczał,
jęczał i wskazywał palcami. Chłopak pokiwał głową, machnął ręką, wziął piwo od swojego
kumpla i wypił je trzema haustami.
- Megan! Hej! - Z tłumu wyłonił się Finn. Kędzierzawe włosy miał potargane i ubrany był w
koszulkę baseballową w kolorze czerwonego wina z szarymi rękawami. Przystanął i przyjrzał
się Megan, jakby ją widział po raz pierwszy. - Twoje włosy wyglądają... O rany. Kręcą się.
Megan roześmiała się i poczuła, \e się rumieni.
- Tak, rzeczywiście - powiedziała.
- Aadnie - stwierdził, kiwając głową z uznaniem.
- Dzięki.
Finn pociągnął łyk ze swojego kubka.
- No i gdzie Evan? - Rozejrzał się wkoło.
- Nie mam pojęcia - odparła Megan. - A gdzie Kayla?
- Och, poszła do łazienki! - wrzasnął Finn, \eby przekrzyczeć tłum kibiców Jengi. - Szczerze
mówiąc, chyba nie bawi się zbyt dobrze.
- Co? Czemu? - spytała Megan.
- Mam wra\enie, \e w ogóle nic przepada za imprezami - odparł Finn.
- Przykro mi. Nie wiedziałam. A ja o mało nie wykręciłam ci ręki, \ebyś w końcu ją tu
zaprosił!
Finn się roześmiał.
- Nic. nic ma sprawy. Przynajmniej wreszcie to zrobiłem. Nie wiem, czy zauwa\yłaś, ale nie
czuję się swobodnie przy dziewczynach.
Megan się uśmiechnęła.
- Ale niewa\ne, chyba urwiemy się stąd wcześniej i pójdziemy gdzieś, gdzie da się pogadać. -
Finn spojrzał do tyłu, kiedy przy stole bilardowym wybuchła kolejna wrzawa.
Nagle w myślach Megan pojawił się obraz Finna zabierającego Kaylę do szopy przy domu i
pokazującego jej te wszystkie niedokończone malowidła. Ich dwoje, sami, ciemną nocą.
Kiedy Megan skierowała wzrok na profil Finna, poczuła ukłucie w piersi, ale nic zwróciła na
to uwagi.
- Megan! Tu jesteś! - Ria i Aimee wybiegła z tłumu. - Chodz! Wszystkie tańczymy tam z
tyłu! - Aimee chwyciła ją za ramię. - O mój Bo\e! Wiedziałam, \e twoje włosy będą
wyglądały fantastycznie! Megan się roześmiała.
- No có\, chyba pójdę potańczyć - zwróciła się do Finna. - Powodzenia z Kaylą!
Megan poszła za dziewczynami na zabudowaną werandę. Wiklinowe meble zepchnięto pod
ściany. Głośna hiphopowa muzyka dudniła z głośników, a na środku pomieszczenia dziesiątki
spoconych tancerzy prezentowały swoje niezbyt imponujące układy choreograficzne. Aimee i
Ria skoczyły w tłum, gdzie tańczyły ju\ Pearl i Jenna. Jenna rozpuściła włosy i Megan po raz
pierwszy zobaczyła ją bez okularów. Jenna zaplotła ręce na szyi wysokiego, smukłego
chłopaka z rudymi bokobrodami. Trzymał dłonie na jej pośladkach.
- Kto to? - spytała Megan.
- Chłopak Jenny, Bobby - wyjaśniła Ria. - Za jakąś godzinę będą się obściskiwać w lasku.
- Słucham? - spytała Megan.
- Tak jest co roku - dodała Aimee. - Zanim wieczór się skończy, za domem będzie istna orgia.
- O rany. To... ciekawe. - Megan zerknęła przez siatkę na tylne podwórze. Była
zniesmaczona, ale i zaintrygowana. Usiłowała sobie wyobrazić, ile tam jest teraz osób. Z
cię\kim sercem zastanawiała się, czy Evan i Hailey są ju\ wśród nich.
Przecie\ to ju\ nic ma znaczenia. On jest totalnie pozbawiony jaj. Wyrzucił cię z samochodu.
Ale nawet kiedy to myślała, wiedziała, \e gdyby teraz ją objął, przetańczyłaby ? nim resztę
nocy.
Zaczęła się piosenka Ushera. Aimee wydała tak głośny okrzyk radości, \e Megan nie zdołała
powstrzymać szerokiego uśmiechu.
Dość tego. W końcu to była pierwsza impreza w nowym mieście, z nowymi przyjaciółkami.
W ogóle jej pierwsza większa prawdziwa impreza. I chocia\ raz w \yciu miała ochotę się
wyluzować. I przestać się zamartwiać, \e Evan tylko się nią bawił. Nie zamierzała
zmarnować nawet jednej sekundy więcej na myślenie o nim.
Ria, Aimee i Pearl krzyknęły z radości, kiedy Megan wyrzuciła ręce w górę i zaczęła tańczyć.
Zamknęła oczy i wyobraziła sobie, \e znów jest w swoim pokoju w Teksasie i tańczy i Tracy
do muzyki z radia. Kołysała biodrami, wymachiwała włosami i pozwoliła ciału, \eby
poruszało się instynktownie. Kiedy znów otworzyła oczy, pochwyciła spojrzenie Pearl.
Uśmiechnęły się obie. Było naprawdę dobrze.
Nie potrzebowała Evana. W ogóle \adnego faceta. Sama zaszła tak daleko, prawda? Oni tylko
ogłupiają. Komu to potrzebne?
Bobby szepnął coś do ucha Jenny, a ona uśmiechnęła się do niego zachęcająco. Delikatnie
wziął ją za rękę i sprowadził z parkietu. Jenna potknęła się, ale złapała równowagę i
roześmiała się głośno. Megan patrzyła, jak wychodzą przez siatkowe drzwi i idą przez
trawnik za domem.
- No i masz! - Ria machnęła dłonią.
Megan stłumiła poczucie tęsknoty.
- Nie rozumiem. Myślałam, \e ona jest... No, nie wiem...
- Spiętym kujonem? - podsunęła Aimee. - Taa, i właśnie w taki sposób się wyluzowuje.
Megan ju\ miała z powrotem spojrzeć na parkiet do tańca, kiedy zauwa\yła przy drzwiach
znajomą blondynkę, Hailey. Miała na sobie czarny top bez ramiączek i d\insową spódnicę,
tak krótką, \e mogłaby słu\yć jako pasek. Otaczało ją czterech facetów z piwami. Hailey
pociągnęła długi łyk z plastikowego kubka, potem odstawiła naczynie na skraj parapetu i
zarzuciła ramiona na szyję jednemu z chłopaków. Kubek przewrócił się i spadł na podłogę,
ochlapując im buty piwem. Hailey wybuchnęła śmiechem i a\ zawisła na partnerze. Była
totalnie pijana.
W tej samej chwili wszedł Evan. Serce Megan mocno drgnęło, kiedy zauwa\yła wyraz jego
twarzy. Evan nachylił się do Hailey i coś jej szeptał do ucha, ale ona odwracała od niego
wzrok. Wreszcie w oczach Hailey zabłysła jakaś iskierka. Dziewczyna spojrzała na Evana i
wykrzyczała mu coś prosto w twarz. Potem pędem wypadła przez drzwi na podwórze za
domem. Evan oparł dłonie na biodrach i wziął kilka głębokich oddechów. Powoli pokręcił
głową i zawrócił do pokoju bilardowego.
Megan z trudem łapała oddech.
- Hej! Co się dzieje? - spytała Aimee.
- Nic! - odkrzyknęła Megan.
Coś ją ścisnęło za serce. Co się stało? Czy Evanowi nic nie jest? Czy teraz stąd wyjdzie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]