[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Uważaj.
- Na co?
- Na Eddy ego.
- Powiedziała, żebym na ciebie uważała.
Tani pokój w motelu był zakurzony i wilgotny. Jednak Fancy, zajęta jedzeniem kurczaka,
na nic nie zwracała uwagi. W ciągu ostatnich kilku tygodni przyzwyczaiła się do ponurego
otoczenia.
Wolałaby spotkać się z kochankiem w bardziej eleganckim hotelu, ale Sidewinder
znajdował się w połowie drogi między biurem Eddy ego a rancho. Kierownictwo motelu
tolerowało przygodnych kochanków. Pokoje wynajmowano na godziny, a obsługa
zapewniała dyskrecję.
Tego wieczoru pracowali i nie mieli czasu na posiłek, więc dopiero teraz siedzieli z butelką
doskonałego szampana. Rozebrani, jedli pieczone mięso, nie zwracając uwagi na
wygniecione prześcieradło. Rozmowa zeszła na Carole Rutledge.
- Uważać na mnie? - zapytał. - Dlaczego?
- Powiedziała, że nie powinnam wiązać się z mężczyzną starszym ode mnie o tyle lat. Nie
sądzę, żeby to był jedyny powód.
- A jaki jest prawdziwy?
- Zżera ją zazdrość. Rozumiesz, teraz udaje dobrą żonę, bo wujek może zwyciężyć i
pojechać do Waszyngtonu. Jeżeli jednak to się jej nie uda, chciałaby mieć kogoś w za-
nadrzu. Udaje, że tak nie jest, ale ja wiem swoje. Ma na ciebie ochotę. - Poklepała go
ogryzioną kostką.
Eddy nie zareagował. Patrzył zamyślony.
- Wolałbym, żeby nie wiedziała o nas.
- Nie kłóćmy się już więcej o to. Nie mogłam nic poradzić. Wyszłam z pokoju, a ona była na
korytarzu. Trzymała ten głupi pojemnik z lodem i wyglądała, jakby połknęła język.
- Czy mówiła coś Tate owi?
- Wątpię. - Kawałeczek pieczonej skórki spadł jej na brzuch. Podniosła go, zjadła, a potem
oblizała palce. - Powiem ci coś jeszcze - szepnęła tajemniczo. - Myślę, że z jej głową jest coś
nie tak.
- Co masz na myśli?
- Zadaje głupie pytania.
- Na przykład?
- Wczoraj wspomniała o pewnej sprawie, którą powinna pamiętać mimo wstrząsów
spowodowanych katastrofą.
- Co to takiego?
- Cóż - zaczęła Fancy, przysuwając do siebie półmisek. - Jakiś farmer kupował konie od
dziadka. Kiedy kowboj przyszedł je obejrzeć, nikogo nie było w pobliżu. Sama zapro-
wadziłam go do stajni. Był bardzo miły...
- Wyobrażam sobie. Ale co Carole ma z tym wspólnego?
- Odkryła nas. Zabawialiśmy się jak dzikie króliki. Miałam wtedy zaledwie siedemnaście lat
i myślałam, że to już koniec. Ale Carole i kowboj najwyrazniej przypadli sobie do gustu.
Rozebrała się błyskawicznie i przyłączyła do zabawy. - Uśmiechnęła się. - To było
fantastyczne! Co za popołudnie! Ale kiedy wspomniałam o tym wczoraj, wyglądała tak,
jakby miała za chwilę zwymiotować. Chcesz jeszcze kurczaka?
- Nie, dziękuję. - Chwycił ją za przegub ręki. - Nie wydałaś chyba żadnego z moich
sekretów?
- Przecież nie znam twoich tajemnic?
- Więc co powiedziałaś?
- Tylko to, że jesteś najlepszym kochankiem, jakiego kiedykolwiek miałam. - Pochyliła się i
pocałowała go. - Masz w sobie coś, co bardzo mnie podnieca. Czasami myślę, że powinnam
się ciebie bać.
- Kończ kurczaka. Czas, żebyś pojechała do domu.
Nie zamierzała go słuchać, objęła za szyję i zaczęła całować. Szepnęła:
- Nigdy wcześniej nie próbowałam tego robić tak jak zwierzęta.
- Wiem.
- Prawda, że dobrze się spisałam?
- Wspaniale, chociaż początkowo byłaś zaskoczona.
- Uwielbiam niespodzianki.
Objął ją i padli na poduszki.
- Kiedy następnym razem Carole będzie o mnie pytać, powiedz jej, żeby lepiej pilnowała
swoich spraw.
ROZDZIAA 33
- O co wam chodzi, do diabła? - Van Lovejoy wziął do ręki dopalającego się papierosa. -
Szantaż nie powiódłby mi się lepiej niż wszystko inne. I tak bym przegrał.
- Szantażowałeś ją? - Irish popatrzył na kamerzystę z dezaprobatą. - Nie powiedziałeś mi o
tym wcześniej.
- Wszystko w porządku.
Avery położyła rękę na ramieniu starszego człowieka. Uśmiechnął się i dodał:
- Van wściekł się dlatego, że nie zdradziliśmy mu naszego sekretu.
- Nie żartuj. Ten sekret przyprawił mnie o chroniczną niestrawność. - Podszedł do
kuchennego stołu, żeby nalać sobie kolejną szklaneczkę whisky
- Przynieś mi też! - zawołał Van, a potem zwrócił się do Avery: - On miał rację. Wpakowałaś
się w niezłą kabałę i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Dowiedziałaś się czegoś
nowego?
- Nie. - Potrząsnęła głową.
- Co ty wyprawiasz? Dlaczego zrobiłaś coś tak głupiego?
- Powiesz mu czy ja mam to zrobić? - zapytała Irisha, kiedy ponownie usiadł obok niej.
- To należy do ciebie.
Podczas gdy mężczyzni popijali whisky, jeszcze raz opowiedziała swoją nieprawdopodobną
historię. Van słuchał w napięciu i z niedowierzaniem spoglądał na Irisha, który skinieniem
głowy potwierdził wszystko.
- Rutledge nie ma o niczym pojęcia?
- Nie. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Kto jest tym zdrajcą?
- Na razie nie wiem.
- Miałaś od niego jeszcze jakąś wiadomość?
- Tak. Wczoraj. Dostałam kolejną, napisaną na maszynie kartkę.
- I co?
- Właściwie to samo, co poprzednio - odpowiedziała wymijająco. Nie potrafiła spojrzeć w
przenikliwe oczy przyjaciela.
Na kartce, którą znalazła w szufladzie z bielizną, ktoś napisał: Spałaś z nim. Dobra robota.
Jest rozbrojony.
Niedobrze jej się zrobiło na myśl, że ktoś obcy wiedział o nocy w hotelu Adolphus. Czyżby
Tate rozmawiał o tym? A może spiskowiec jest tak bliski Tate owi, że wyczuł zmianę jego
nastroju i odgadł przyczynę tej zmiany? Wiedziała, że powinna się z tego cieszyć.
Tajemnicza osoba brała jej działanie za grę, a nie za objaw miłości.
- Kimkolwiek jest - powiedziała do przyjaciół - wciąż planuje to zrobić. Nie sądzę jednak, by
samodzielnie chciał dokonać zbrodni. - Słowa z trudem przechodziły jej przez gardło. -
Wydaje mi się, że wynajął mordercę. Czy przyniosłeś taśmy, o które prosiłam?
Van wskazał głową na stół, na którym położył kilka kaset.
- Irish przekazał mi wiadomość.
- Dziękuję. - Włożyła jedną do magnetowidu i usiadła na kanapie z pilotem w ręku. - Czy to
wszystko, co nakręciłeś podczas naszej podróży?
- Tak. Od przyjazdu do Houston do powrotu na rancho. Jeżeli mam to obejrzeć, muszę
wypić jeszcze jednego drinka.
- Następnym razem przynieś własną butelkę - mruknął Irish.
- Przestań marudzić, McCabe.
Na ekranie telewizyjnym Tate właśnie wysiadł z samolotu. Avery i Mandy szły u jego boku.
Reszta ekipy pozostała w tyle.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]