[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie teraz, skarbie.
Hal zauważył swojego przyjaciela Sammy'ego i ruszył z zamiarem przyłączenia się do niego i jego
nastoletniej towarzyszki.
Nastąpiła wzajemna prezentacja, podczas której Hal wyjaśnił Sammy'emu, że Nico chciałby zbliżyć się
do Fontaine.
Sammy roześmiał się. - Na żarty ci się zebrało? Nie masz szans, jej wysokość nawet nie spojrzy na
ciebie!
-Ach tak? No więc zobacz jak na mnie spogląda! I Nico śmiało ruszył na parkiet.
Tymczasem w Las Vegas Bernie Darrell zaczął sobie uświadamiać, że osłanianie Nico właściwie nie
przyniesie mu nic dobrego. Okay - był na całkiem przyjaznej stopie z Dino Fonicettim i znał jego ojca i
brata na tyle, by im się kłaniać na dzień dobry. Ale to byli twardziele... Mieli reputację, o którą dbali... A
kiedy fakt, że Nico zwiał z miasta wisząc w sumie 550 patoli zostanie odkryty wtedy wyjdzie też na jaw,
że on, Bernie, pomagał w oszustwie... No cóż...
We wtorek wieczorem Bernie miał już stracha. A kiedy mała Cherry zapukała do drzwi i weszła, żeby
zabrać swoje rzeczy, to wystraszył się jeszcze bardziej.
- Będę musiała powiedzieć Dino, że Nico wyjechał - oznajmiła Cherry. - Nie zgadzam się na kłamstwo.
Bernie był zaskoczony. - O czym ty u diabła mówisz? - warknął. - Pomagamy Nico - pamiętasz?
- Jestem winna pewną lojalność w stosunku do Dina - Cherry odparła sztywno.
- Lojalność? W stosunku do Dina? - Bernie był zdumiony. - O czym ty, kurwa, pieprzysz?
Cherry puszczała mimo uszu gniewne uwagi Bernie-go, kiedy pakowała tych kilka rzeczy, które
przywiozła ze sobą. - Oczywiście, nie wspomnę o tym, że Nico wyjechał zeszłej nocy, powiem po prostu,
że go nie ma.
Bernie brutalnie schwycił ją za nadgarstek. - Nie zrobisz nic tak popierdolonego!
- Sprawiasz mi ból -niebieskie oczy Cherry wypełniły się łzami. - Powiem Dino.
Bernie puścił ją. - To mi się w pale nie mieści! To mi się po prostu w pale nie mieści! - Przedrzezniał jej
głos: -  Powiem Dino..." Co to jest? Wymarzona mło- j dzieńcza miłość tak nagle? Jednonocne
pieprzenie się, a blondynka i gangster zobaczyli od razu wszystkie gwiazdy jakby dostali obuchem w
łeb?
Po raz pierwszy, odkąd Bernie ją znał, Cherry podniosła głos.
- Wiesz, chłopie, zdarza się tak, że dwoje ludzi zakochuje się w sobie. Dino to miły i sympatyczny
człowiek...
- Jasna cholera!
- Jeśli chcesz wiedzieć, to mamy zamiar się pobrać.
- Muszę się napić - Bernie nalał sobie dużą szkocką. Jego mózg pracował na podwyższonych
obrotach. A to piękna sytuacja. To mogło się przytrafić tylko jemu. Najpierw głupia cizia tropiła Nica aż
do Las Vegas, zdecydowana, żeby ułożyć ich wspólną przyszłość. A potem nagle prawdziwa miłość do
mafioso po jednonocnej przygodzie. Nie do wiary!
Bernie spróbował złagodzić swój głos. - Hej, Cherry, naprawdę cieszę się z powodu ciebie i Dina,
naprawdę. Ale jeśli mu powiesz, że Nico dał nogę, to wszyscy będziemy w kłopocie - ty też.
- Ja nie - Cherry zaprotestowała z oburzeniem.
- Tak - ty też, skarbie. Jak ci się wydaje, jak twój przyszły małżonek będzie się czuł, kiedy mu powiem.
że to wszystko co zaszło minionej nocy, to była zmowa?
- O czym ty mówisz?
- Spędziłaś noc z Dino po to, żeby Nico mógł wyjechać z miasta. Tak?
- Tak przypuszczam...
- Nie przypuszczaj. Takie są fakty. A jeśli Dino się o tym dowie, to nie będzie specjalnie ucieszony. -
Bernie wziął głęboki oddech. - Więc posłuchaj uważnie. Nic nie wiesz. Nico był tu dzisiaj, kiedy
zabierałaś swoje rzeczy. Powiedziałaś mu cześć - to wszystko, co wiesz. I w twoim przekonaniu on
wciąż tu jest.
- Ale myślę jednak, że...
- Posłuchaj mnie, kochanie. Posłuchaj i zrozum. Jeśli w swoich planach na przyszłość widzisz się jako
Mrs Fonicetti, to rób tak, jak mówię. Powiesz Dino prawdę, a kto wie, jak on zareaguje. Osobiście
wolałbym nie ryzykować.
Cherry się zasępiła. Bernie miał rację. - No więc, w porządku - powiedziała z wahaniem. - Ale kiedy Dino
się dowie, że Nico wyjechał?
Bernie nalał sobie następną szkocką. - Do czasu, kiedy się dowie, Nico już wróci, więc nie zaprzątaj tym
sobie swojej ślicznej główki.
Cherry skinęła głową. - Okay, Bernie, skoro tak mówisz.
Jak dotąd wszystko grało. Ale czy można jej było ufać? Była taką pieprzoną idiotką. Bernie westchnął. W
jaki sposób, u diabła, w ogóle dał się wplątać w całą tę grandę? Utknął jak kołek w Las Vegas. A co z
jego interesami? Miał być obecny na kilku spotkaniach, a nim wróci Nico minie przynajmniej kilka dni.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Cherry była spakowana i gotowa do wyjścia. Uśmiechnęła się słodko do Bernie'go i wyciągnęła swoją
małą, delikatną dłoń.
- %7łegnaj Bernie i dziękuję za wszystko.
Chryste Panie! Brzmiało to, jakby brała lekcje dobrych manier!
- Tak... no... jeszcze nie wyjeżdżam, więc chyba będziemy się tu jeszcze widzieli. Nie zapomnij, co ci
powiedziałem. Bądz bystra, a zajdziesz daleko.
Cherry wyszła z pokoju.
Bernie poczynił kilka kalkulacji w myśli. Mniej więcej o tej porze Nico powinien już być w Londynie. Hal
znał już sytuację. Jeśli wszystko pójdzie gładko, to pierścień zostanie sprzedany, a pieniądze znajdą się
w kieszeni Nica w ciągu 24 godzin. Nico natychmiast wsiądzie do samolotu i wróci do hotelu zanim
ktokolwiek sobie uświadomi, że w ogóle wyjeżdżał. Spłaci markierów. Wróci do Los Angeles. Misja się
zakończy. Nie będzie połamanych kości.
Wydawało się to takie proste.
Ale Bernie pragnął, żeby cała ta przeklęta granda była już zakończona.
- Mrs Khaled - Nico wszedł na parkiet, łagodnie odtrącając łokciem Paulo. - Jak miło znów panią widzieć
po tak krótkim czasie.
- A panu się wydaje, że co pan robi!  wybuchnął książę Paulo. Nie może pan...
- W porządku, Paulo - Fontaine machnięciem ręki dała mu znak, żeby odszedł. - Idz sobie usiądz, za
chwilę do ciebie przyjdę.
Książę spojrzał z wściekłością, po czym oddalił się niechętnie.
Nico wziął Fontaine w ramiona, pomimo że muzyka była w rytmie ostrego disco.
- Przystojny chłopak - zauważył Nico.  Podobny do tego, który był z tobą na lotnisku Kennedy'ego.
- Owszem. Lubię mocnych facetów.
Nico uniósł brwi.
Fontaine roześmiała się.
- Czy dostałaś moje kwiaty? - zapytał Nico.
- Bardzo ładne. Jak znalazłeś mój adres?
- Jeśli czegoś chcę, to zazwyczaj udaje mi się to zdobyć.
- Poważnie? Jesteśmy tacy podobni do siebie.
- Dzięki, że czekałaś na mnie na lotnisku.
- Nie jeżdżę taksówką.
- Myślałem, że mamy randkę.
- Randkę? Jak rozkosznie staroświecko brzmi to słowo w twoich ustach.
- Czy ktokolwiek kiedyś powiedział ci, że jesteś dziwką?
- Często.
Nico przyciągnął ją bardzo blisko siebie. Czający się na skraju parkietu książę Paulo patrzył na to z furią.
- No więc, Mrs Khaled - powiedział Nico miękko - czy dokończymy to, co zaczęliśmy w samolocie?
Fontaine zareagowała natychmiast. - Dlaczego nie, Mr Constantine. Właściwie, dlaczego nie?
- Jasny gwint! - wykrzyknął Sammy, widząc wraz z innymi, jak Nico i Fontaine wychodzili z sali. -
Właśnie mu się udało! Co on takiego ma? Piach zamiast jaj?
- Och, Sammy, jesteś straszny! - pisnęła jego nastoletnia partnerka.
- Facet ma dużo uroku - stwierdził Hal. - Nie mówiąc o najlepszym krawcu, jakiego kiedykolwiek
widziałem.
- Gadanie, wszystko co interesuje Fontaine, to wielkość konta bankowego lub członka!
- Naprawdę, Sammy! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl