[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpowiedziałem.
- Teraz możemy już jechać do Sztynortu? - zapytała Zosia.
- Tak.
- A potem?
- Potem pojedziemy zwerbować harcerzy Jacka. Muszę zebrać jak najwięcej ludzi, bo
kwatera w Mamerkach jest duża, a to ona chyba kryje naszą tajemnicę.
ROZDZIAA ÓSMY
SZTYNORCKA RUINA " SIEDZIBA RIBBENTROPA " WYGIBASY
PRZED PAAACEM " ZAWÓD MIAOSNY " WYSPA GILMA " CHRZEST
%7Å‚EGLARSKI " ZEMSTA RY%7Å‚EGO?
Za mostem przejechaliśmy tylko kilkaset metrów i już minęliśmy tabliczkę z napisem:
Sztynort Wielki . Po lewej stronie mijaliśmy keję zapełnioną jachtami, a z knajpy, koło
której przejeżdżaliśmy, już dobiegały charakterystyczne głosy. Skręciłem w prawo i
zatrzymaliśmy się przy zabudowaniach dawnego sztynorckiego folwarku. Zosia wzięła aparat
i poszliśmy w stronę pałacu.
- To przecież ruina - Zosia niemal krzyknęła.
Faktycznie budynek prezentował się więcej niż marnie. Tynk odpadał, okna na
parterze były zabite dechami. Gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości, to wszędzie widać było
napisy: Obiekt grozi zawaleniem . Mimo to pałac prezentował się pięknie. Zamknąwszy na
chwilę oczy można było sobie wyobrazić, że niegdyś były tutaj zadbane klomby, brukowana
droga, którą przyjeżdżali goście i gospodarze wyjeżdżali na przejażdżki po włościach. Przed
frontonem budynku stały słupy w kształcie luf armatnich odwróconych wylotami ku ziemi i
opatrzonych herbami rodowymi właścicieli.
- W sumie nieciekawa okolica - mruknęła Zosia rozglądając się na boki.
- Po pierwsze, powiem ci, że za każdym razem jak tu jestem zawsze mam tutaj
wspaniałą, słoneczną pogodę. Po drugie, biskup warmiński Ignacy Krasicki odwiedzając
kiedyś rezydującego tutaj hrabiego Heinricha Lehndorffa, powiedział znamienne słowa: Kto
ma Sztynort, ten posiada Mazury .
- No fakt, pałac stoi w połowie drogi pomiędzy Węgorzewem a Giżyckiem. Tędy
prowadzi jedyny przesmyk z południowej strony Wielkich Jezior na północną - powiedziała
Zosia patrzÄ…c na mapÄ™.
- Już w 1422 roku do tej głuszy nad jeziorami przybyli Krzyżacy. Potem osiedli tutaj
Lehndorffowie. W 1600 roku wybudowali pałac, który w 1656 roku złupili Tatarzy. Hrabina
Marianna Lehndorff, ówczesna właścicielka, została porwana w jasyr i skończyła żywot jako
niewolnica jakiegoÅ› kupca z Konstantynopola. W latach 1689-1691 zamek przebudowano na
barokowy pałacyk. Jeszcze przed wojną można tu było zobaczyć wiele stylowych mebli i
piękne zbiory numizmatyczne. Na ścianach parterowych pokoi wymalowano podobno
wspaniałe sceny biblijne.
- Wierzyć się nie chce - rzekła Zosia i pokręciła głową.
- Rzecz jasna po 1945 roku zbiory i wyposażenie pałacu rozszabrowano. Budynek od
tej pory przechodzi niezasłużoną gehennę. Każdy nowy właściciel ma ambitne plany
zrobienia tu hotelu. Na pomysłach się kończy. Zapominają o starym polskim powiedzeniu:
Mierz siły na zamiary .
- Miałam na myśli to, że nie chce mi się wierzyć, żeby w takim pałacu znajdowała się
siedziba niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych. Za mało tu miejsca - stwierdziła
Zosia.
- Joachim von Ribbentrop - odpowiedziałem - przybył do Prus za Hitlerem, który
osiadł w Gierłoży. Na swoją kwaterę Ribbentrop wybrał sobie pałac w Sztynorcie oddalony
od Gierłoży o dwadzieścia kilometrów. Heinrich von Lehndorff, właściciel majątku, otrzymał
prawo do mieszkania w jednym ze skrzydeł. Ribbentrop wprowadził się tutaj na początku
lipca 1941 roku, kiedy niemiecka ofensywa w ZSRR nabierała tempa.
- Chyba uciekł tutaj przed pracą. Myślę, że w takiej sytuacji prawdziwy minister
spraw zagranicznych powinien pilnować kwestii dyplomatycznych - Zosia wzięła się za
wygłaszanie dłuższego monologu. - Ja bym na jego miejscu została w Berlinie, gdzie były
ambasady i można było spokojnie debatować z dyplomatami różnych państw. Wyjazd tutaj
był pozbawiony sensu.
- Pamiętaj, że w Trzeciej Rzeszy o ważnych rzeczach Hitler decydował osobiście.
Ribbentrop, jak każdy wysoki rangą działacz partii, starał się być jak najbliżej swego
przywódcy i pilnować swych partyjnych interesów. Powiem ci jeszcze, że przywiózł tutaj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]