[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ojciec zapisał ci w testamencie.
Jaye zamurowało. Chciała coś powiedzieć, lecz nie mogła. Pomysł Zacka był
dobry, więcej, świetny. Była pewna, że prędzej czy pózniej sama by na niego wpa-
dła. Niemniej sprzedaż domu oznaczałaby przecięcie ostatniej namacalnej więzi łą-
czącej ją z winnicą. Nic by jej nie zostało. Zack posiadałby wszystko.
- Oto moja propozycja. - Zack wręczył Jaye teczkę z papierami. - Jeszcze nie
widziałem sypialni, ale na podstawie twojego opisu i tego, co zobaczyłem na parte-
rze, jestem przekonany, że przy niewielkich zmianach ten dom idealnie będzie się
S
R
nadawał do mojego celu.
Jaye otworzyła teczkę i przebiegła oczami dokument. Suma, jaką zobaczyła,
wydała się jej bardzo hojna. Sama mu radziła, by wystąpił z ofertą kupna. A on się
zastosował. Jaye pomyślała, że razem z pieniędzmi otrzymanymi ze sprzedaży swo-
jego domu i zyskiem ze sprzedaży antyków Margaret na aukcji byłaby zabezpie-
czona finansowo do końca życia. A przecież pracując W winiarni, dostaje całkiem
przyzwoitÄ… pensjÄ™.
- I jak? - Zack zaczął się niecierpliwić.
- Nie zastanawiałam się nad sprzedażą domu - odpowiedziała zgodnie z
prawdÄ….
Zack wyraznie uznał to za zachętę do negocjacji.
- O warunkach możemy jeszcze podyskutować. Wymienioną przeze mnie
sumę możesz traktować jako propozycję wyjściową.
Jaye zamknęła teczkę i podniosła wzrok.
- Ale chcesz mój dom, prawda? Do tego to się ostatecznie sprowadza. Chcesz
go kupić i urządzić w nim pensjonat.
- ChcÄ™.
Natomiast ona chce winnicę. W głowie Jaye zaczynał kiełkować szalony po-
mysł. Tak podniecający, że aż chciała się uśmiechnąć. Opanowała się jednak i za-
chowała pokerową twarz.
- Jesteś gotowy negocjować?
- Jestem.
- W porządku. - Jaye kiwnęła głową. - Przygotuję swoją kontrpropozycję i
dam ci znać.
Zack nie wyglądał na zadowolonego.
- Rozumiem. Możesz choćby w przybliżeniu określić, kiedy to nastąpi?
Jaye poczuła, że szala sukcesu przechyla się na jej stronę i przez chwilę roz-
koszowała się uczuciem triumfu. Od kilku miesięcy żyła w przekonaniu, że przy-
S
R
szłość już od niej nie zależy, że straciła kontrolę nad własnym życiem. Teraz na-
reszcie ją odzyskała.
- Niecierpliwy, co?
- Ciekawy - sprostował. - Więc jak?
- Postaram się nie trzymać cię w niepewności dłużej niż to konieczne.
- Dzięki.
- Daj mi weekend do namysłu.
W rzeczywistości jednak Jaye chciała od niego znacznie więcej.
ROZDZIAA SZÓSTY
Poprosiła, aby dał jej weekend do namysłu, więc bardzo się zdziwił, kiedy w
niedzielę póznym popołudniem zadzwoniła i zaproponowała drinka w Traverse Ci-
ty.
- Oczywiście - zgodził się natychmiast. - Jadłaś już kolację? - spytał.
- Jadłam pózny lunch - odparła. - Z koleżanką spędziłyśmy prawie cały dzień
na zakupach.
Zack nie potrafił sobie wyobrazić Jaye oddającej się tak kobiecemu zajęciu
jak buszowanie po butikach, i jej to powiedział.
- Z reguły nie lubię tracić czasu w centrach handlowych, ale przyjaciółka
wierciła mi dziurę w brzuchu, że muszę odświeżyć garderobę, więc postanowiłam
dogodzić i sobie, i jej.
Z jakiegoś powodu odpowiedz Jaye wprawiła go w zażenowanie. Może spra-
wiło to słowo dogodzić", które kojarzyło mu się z Jaye w sposób, z jakim nie
chciałby się przed nią zdradzać.
- Widziałem, co jadasz na te swoje pózne lunche - rzekł - więc proponuję
drinka i kolacjÄ™.
Ku jego zaskoczeniu Jaye nie opierała się.
S
R
- Dobrze. Gdzie siÄ™ spotkamy?
- Może być Minerva?
Restauracja przylegała do jego hotelu i był w niej już kilkakrotnie.
- Będę o szóstej.
- Zgoda. O szóstej.
Zack ogolił się po raz drugi tego dnia i stanął przed trudną decyzją, w co się
ubrać. Dżinsy i sweter? Może dla szyku dodać sportową marynarkę? Albo w ogóle
zrezygnować z dżinsów i włożyć garnitur, jak na ważne spotkanie w interesach? Bo
czymże innym jest ta kolacja? Ostatecznie wybrał opcję drugą. Wkroczenie do re-
stauracji w garniturze mogłoby speszyć Jaye, która w praktyce nie stosowała zasa-
dy, że odpowiednim strojem można zwiększyć swoją szansę na sukces.
Pózniej Zack i tak jeszcze trzy razy zmieniał sweter i wahał się pomiędzy
dwiema sportowymi marynarkami, aż zirytowany sam na siebie porwał z wieszaka
pierwszą marynarkę z brzegu i zanim zmienił zdanie, wybiegł z pokoju. Niemoż-
ność podjęcia decyzji kładł na karb przejęcia. Nie mógł się doczekać, kiedy pozna
odpowiedz Jaye na swoją ofertę. Starał się nie zwracać uwagi na wewnętrzny głos,
który szeptał, iż drugim powodem podekscytowania jest perspektywa ujrzenia Jaye.
Gdy dotarł do restauracji, Jaye już siedziała przy barze, lecz Zack dopiero po
dłuższej chwili w seksownej syrenie sączącej wino rozpoznał kobietę, od której za-
leżała realizacja jego planów.
Przez telefon wspomniała o zakupach z przyjaciółką. Nie uprzedziła jednak,
że nie ograniczyła się tylko do kupna jednego czy dwóch strojów. Przeszła całko-
witą metamorfozę. Włosy miała krótsze, chociaż zaledwie o kilkanaście centyme-
trów, lecz nie splecione jak zawsze w warkocz, a rozpuszczone. Otaczały jej twarz i
kaskadą opadały na plecy, kusząc, by je dotknąć.
Oczywiście Zack pragnąłby dotykać nie tylko włosów Jaye. Kaszmirowy
sweter zajmował wysokie miejsce na tej liście, zwłaszcza że szczupła figura Jaye
prezentowała się pod nim wyjątkowo ponętnie.
S
R
Do swetra Jaye włożyła dżinsy, ale nie luzne, jakie nosiła do pracy, tylko do-
pasowane. Założyła nogę na nogę i leniwie poruszała stopą w rytm powolnej melo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]