[ Pobierz całość w formacie PDF ]
entuzjazmem rozprawiać o naleśnikach.
Ruszyła w kierunku parkingu, oświetlając sobie drogę latarką. Szlak był teraz oznaczony policyjną
taśmą. Wyszła spomiędzy drzew i zauważyła, że parking opustoszał. Pozostało na nim tylko kilka
pojazdów. Miejscowa policja przeszukała budynek, lecz znalezli w nim jedynie rozkładające się
szczątki szopa, które dostrzegła wcześniej. Nie natknęli się na Josephine ani Bradleya Rose'a.
Był tutaj, pomyślała, spoglądając w stronę lasu. Zaparkował obok drzew i ruszył szlakiem
prowadzÄ…cym w kierunku
354
bagien. Tam ciągnął za linkę i wydobył z wody jedną ze swoich pamiątek, jak rybak wyciągający
zdobycz.
Wsiadła do samochodu i ruszyła zniszczoną drogą. Jej nieszczęsne subaru podskakiwało na
wybojach, które w ciemności wydawały się jeszcze bardziej zdradzieckie. Kiedy dojechała do
głównej drogi, zadzwonił telefon.
Próbuję się z tobą skontaktować od dwóch godzin powiedział Frost.
Na bagnach nie ma zasięgu. Skończyli przeszukanie. Znalezli tylko jedno ciało. Ciekawe, czy
ma w zanadrzu coÅ› jeszcze...
Gdzie jesteś? przerwał jej Frost.
Przenocuję w okolicy, chcę być obecna przy jutrzejszej autopsji.
Chodziło mi o to, gdzie jesteś teraz?
JadÄ™ do motelu. Dlaczego pytasz?
Jak siÄ™ nazywa?
Chyba Hawthorn. To gdzieś w pobliżu.
W porządku, będę za kilka godzin.
Chcesz przyjechać do Maine?
Już do ciebie jadę. Jest ze mną ktoś.
Kto?
Porozmawiamy na miejscu.
¦
? ? ?
Jane weszła do supermarketu, aby kupić bieliznę i skarpetki oraz zamówić pizzę pepperoni na
wynos. Kiedy rozwiesiła wyprane spodnie w łazience, usiadła w motelowym pokoju, jedząc pizzę i
przeglądając teczkę Jimmy'ego Otto. Właściwie
355
teczki były trzy po jednej na każdy rok nauki w Instytucie Hilzbricha. Jimmy nie był uczniem,
lecz więzniem, pomyślała, przypominając sobie brzydki betonowy budynek stojący na odludziu.
Ośrodek, gdzie bezpiecznie oddzielano od społeczeństwa chłopców, których wolałbyś nie oglądać
w pobliżu swoich córek.
Szczególnie Jimmy'ego Otto.
Zatrzymała się nad zapisem jednej z jego indywidualnych sesji terapeutycznych. Jimmy miał wtedy
szesnaście lat.
Zobaczyłem to zdjęcie w podręczniku historii, gdy miałem trzynaście lat. Zrobiono je w obozie
koncentracyjnym, w którym zabijano kobiety w komorach gazowych. Ich nagie ciała ułożono w
rzędzie. Często myślę o tej fotografii, o tych wszystkich babkach. Dziesiątkach kobiet leżących tak,
jakby czekały, aż zrobię z nimi, co zechcę. Aż je wypieprzę w każdą dziurę, wetknę patyki do oczu,
odetnę sutki. Marzyłem o tym, aby mieć ich kilka naraz. Ułożyć w szeregu. Bez tego nie byłoby
przyjęcia, nie?
Ale czy można mieć więcej niż jedną? Czy istnieje sposób uchronienia ciała przed zepsuciem, tak
aby pozostało świeże? Chciałbym się tego dowiedzieć, bo wiesz... nie byłoby do śmiechu, gdyby
babka zbutwiała i mnie
zostawiła...
Drgnęła, słysząc pukanie do drzwi. Odłożyła zjedzoną do połowy pizzę i spytała niepewnie:
Kto tam?
356
To ja odpowiedział Frost.
Zaczekaj chwilą. Poszła do łazienki i włożyła wilgotne spodnie. Kiedy dotarła do drzwi, była
już spokojna, a jej serce przestało walić jak oszalałe. Otworzyła i stwierdziła, że Frost przygotował
jej niespodziankÄ™.
Nie był sam. ,
Obok niego stała czterdziestokilkuletnia kobieta. Miała czarne włosy i była uderzająco piękna.
Nosiła wyblakłe niebieskie dżinsy i czarny pulower, lecz na jej szczupłym wysportowanym ciele
nawet one prezentowały się elegancko. Bez słowa weszła do pokoju i poleciła:
Zamknij drzwi.
Nie odprężyła się nawet wtedy, gdy Frost zasunął zasuwkę. Podeszła do okna i starannie zaciągnęła
zasłony, jakby nawet najdrobniejsza szpara mogła wpuścić do środka spojrzenie wrogich oczu.
Kim pani jest? spytała Jane.
Kobieta odwróciła się w jej stronę. Jane zrozumiała, zanim usłyszała odpowiedz. Dostrzegła to w
jej twarzy, w elegancko wygiętych brwiach i pięknych kościach policzkowych. W twarzy, która
mogłaby zdobić grecką urnę, pomyślała. Albo ścianę egipskiego grobowca.
Nazywam się Medea Sommer odpowiedziała nieznajoma. Jestem matką Josephine.
¦
Rozdział trzydziesty czwarty
-
Ale... sądziłam, że pani nie żyje wyjąkała Jane. Medea roześmiała się nerwowo.
Swoją drogą to niezła historia.
Josephine myśli, że pani nie żyje.
Kazałam jej opowiadać tę bajeczkę. Niestety, nie wszyscy jej uwierzyli. Medea podeszła do
lampy i zgasiła światło. Kiedy pokój pogrążył się w ciemności, stanęła przy oknie i wyjrzała przez
szparę w zasłonach.
Jane popatrzyła na Frosta, który stał obok niej jak cień.
Jak ją odnalazłeś? wyszeptała.
Nie odnalazłem jej. To ona mnie znalazła. Chciała rozmawiać tylko z tobą. Kiedy dowiedziała
się, że wyjechałaś do Maine, zadzwoniła do mnie.
Dlaczego nie uprzedziłeś mnie przez telefon?
Nie pozwoliłabym na to powiedziała Medea, nie odwracając się od okna i obserwując ulicę.
To, co powiem, musi pozostać między nami. Nie będziecie mogli się tym
358
podzielić z kolegami. Powtórzyć szeptem komukolwiek. Tylko w ten sposób mogę pozostać
martwa. Tylko w ten sposób Tari... Josephine... może mieć szansę na normalne życie. Mimo
ciemności Jane zauważyła, że zasłony się napięły.
Córka jest dla mnie wszystkim wyszeptała Medea.
W takim razie dlaczego ją pani zostawiła? spytała Jane.
Medea odwróciła się gwałtownie.
Nigdy jej nie zostawiłam! Przyjechałabym wiele tygodni temu, gdybym wiedziała, co się dzieje.
Gdybym wiedziała, co się dzieje"? O ile wiem, Josephine od lat troszczy się o siebie. Nigdy nie
było pani w pobliżu.
Musiałam trzymać się od niej z daleka.
Dlaczego?
Gdybym była blisko, mogłaby umrzeć. Znów odwróciła się do okna. To nie ma nic
wspólnego z Josephine. Jest ich zakładniczką. Sposobem na wywabienie mnie z ukrycia. Ten
człowiek naprawdę chce mnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]