[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niczego ci nie
brakuje.
z nieprzystającym do
zawsze z mojego życia.
niego przejęciem. Wziął ją za rękę. – Chcę wiedzieć, że
jesteś w Dolinie Róż. Wiedzieć, że mogę cię tam widzieć. Że nie odeszłaś na
– Chcesz mnie widywać? – spytała z nadzieją, którą już tyle razy przedtem
musiała w sobie zdusić. Z nadzieją kiełkującą na nowo w jej sercu.
Nik wyjął z kieszeni kolejny przedmiot. Było to małe pudełeczko wyklejone
aksamitem. Tak jak wcześniej klucz, położył je obok niej na blacie.
– Chcę cię poślubić – rzekł z niemal bojową determinacją.
Była tak oszołomiona, że zrobiła odruchowo krok wstecz. Jej nogi trafiły na
brzeg ławki. Zaraz bezsilnie opadła na siedzisko i objęła głowę dłońmi, wciąż
trzymając w jednej z nich klucz. Było tego za wiele naraz! Najpierw dom, potem
pomoc dla jej ojca… A teraz… pierścionek?!
– Spójrz na mnie, Rowan – poprosił. – Potrzebuję cię w moim życiu. Jeśli nie
możesz wyjść za mnie, proszę przynajmniej zamieszkaj w Dolinie. Tak, bym mógł
cię tam spotykać, jak przez poprzednie lata. Kiedy tylko sobie tego zażyczysz…
Nie pozwól mi żyć z tą okropną pustką, która ogarnęła mnie po twoim wyjeździe!
– Nik… – ledwo mogła wydać głos. Serce waliło jej, jakby biegła ratując życie. –
Czy ty mnie kochasz?
Na jego twarzy odmalował się olbrzymi wysiłek. Oto stał wobec czegoś zupełnie
nowego w jego życiu.
nowej, tylko nazwanie jej sprawiało mu wielki problem? Rowan skoczyła nagle na
równe nogi i przylgnęła do niego, obejmując drżącymi ramionami.
– Nie musisz nic mówić, jeśli nie chcesz! – zawołała. – To wystarczy… Wystarczy,
że tu jesteś. Kocham cię. Zawsze cię kochałam.
Była szczęśliwa, że wreszcie może przyznać to na głos. Przed nim. I przed sobą.
– Kochałaś mnie? Zawsze? – Chwycił ją za ramiona, odrywając od siebie, i zajrzał
jej w oczy dzikim wzrokiem. – To dlaczego odeszłaś?!
Patrzyła przestraszona.
– Jak można tak kogoś sponiewierać? – krzyknął z rozpaczą w głosie.
– Przecież mnie nie znosiłeś! Przez lata! Tylko nagle zachciałeś mieć we mnie
Zupełnie nowej rzeczywistości. A może wcale nie takiej
kochankę – przypomniała mu. – A potem sprawa dziecka jeszcze dodatkowo
wszystko skomplikowała.
Jęknął z ulgą, jakby pozbywał się ciężkiego brzemienia. Rozchylił płaszcz, żeby
nie musiała dotykać mokrego od deszczu materiału, i otulił ją nim od zewnątrz.
Od razu poczuła jego ciepło i męski zapach, od których zakręciło jej się w głowie.
– Przez lata walczyłem z całych sił, by nie dopuścić do siebie świadomości, jak
bardzo za tobą szaleję. Wiedziałem, że jeśli na to pozwolę, zniszczy mnie ta pasja.
I tak się stało. Nie umiem dalej żyć bez ciebie. Potrzebuję cię. Pragnę. I kocham.
Rowan szlochała z twarzą wtuloną w jego sweter na piersi. Dygotała tak, że
musiał ją mocno trzymać. Chciał ją trzymać bez końca.
– Bardzo chciałbym mieć z tobą dzieci. Ale są inne sposoby na stworzenie
rodziny. A nawet jeśli mielibyśmy być tylko we dwoje, to też dobrze, Ro.
– Nik… – Jej myśli nie mogły ogarnąć wszystkiego naraz. – Nie chciałam cię
skrzywdzić. Nie potrafiłabym.
– Potrafisz. Bardziej, niż ci się zdaje. – Głaskał ją po włosach.
Szczęknęły drzwi przyczepy.
– Wynajmijcie sobie pokój na godziny! – wrzasnął ktoś gniewnie do środka, ale
nie wszedł, tylko zatrzasnął drzwi z powrotem.
Odskoczyli od siebie oszołomieni. Rowan roześmiała się przez łzy.
– Tęskniłem za twoim śmiechem – powiedział czule. – Ale ten gość ma rację. Co
powinniśmy zrobić? Jeśli o mnie chodzi, to chcę wziąć z tobą ślub. Natychmiast.
– Jesteś pewien? – Była w euforii, ale próbowała zdobyć się na odrobinę
realizmu. – Może przydałoby nam się długie narzeczeństwo? Dzielą nas jakieś
sprzeczności. Oboje też jesteśmy lekko nienormalni i…
– Jesteśmy też wystarczająco silni, żeby przezwyciężyć nasze ograniczenia.
Jestem tego pewien – przerwał jej. – Ale wolałbym, żebyś miała ten pierścionek na
palcu, gdy składam takie obietnice.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]