[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Naprawdę?- Zdziwiła się, że w ogóle nie jest zły.
- Znając Caseya, naprawdę można się było domyślić.
- Przyciągnął ją do siebie. - Kiedy indziej opowiesz mi
szczegóły. Pomyśl, że gdybyś nie przyjechała do Londynu, nigdy
byśmy się nie spotkali! - roześmiał się nagle. - A więc to jest też
rozwiązanie zagadki dotyczącej imienia Casey. Faktycznie, stara
rodzinna tradycja...
164
RS
- Patrzył na nią rozbawiony.
Joy odprężyła się. Obawiała się, że nie przyjmie tego tak lekko.
Ale przecież miał rację, gdyby nie przyjechała do Londynu, nigdy by
się nie spotkali.
- Więc poznałaś Danny'ego dopiero tego wieczoru co mnie?
- Tak, i obiecałam sobie od razu nigdy więcej go nie widzieć. To
najnudniejszy człowiek na świecie!
- A on pewnie uważał, że to ty jesteś odpowiedzialna za
usunięcie go z serialu? - tramie odgadł Marcus. - To była decyzja
produkcyjna. Niepunktualność, a nawet nieobecność na planie, a także
inne wyskoki Danny'ego kosztowały nas tysiące funtów.
- Mogę sobie wyobrazić. - Teraz znała Marcusa lepiej.
Wiedziała, że on zawsze gra fair. Jej podejrzenia, że wyrzucił
Danny'ego z Serialu z jej powodu były naprawdę głupie...
- Chciałbym ci to wyjaśnić. Wyobrażam sobie, co myślałaś o
całym tym zamieszaniu. Ta historia z walentynkowym konkursem
może być jednym z przykładów. W jego kontrakcie było zastrzeżenie,
że nie może wiązać się z żadnym czasopismem ani reklamować
czegokolwiek. Jak widzisz, złamał umowę, zresztą nie pierwszy raz...
Na dodatek często zjawiał się na planie pijany. Musieliśmy z jego
powodu wielokrotnie odwoływać zdjęcia. Możesz sobie wyobrazić, na
jakie koszty nas narażał. Na szczęście serial sprzedaje się bardzo
dobrze, gdyby nie to, firma pewnie by zbankrutowała.
Teraz Joy zrozumiała, dlaczego Danny'emu tak bardzo zależało,
żeby Marcus nie dowiedział się o konkursie! To wcale nie wstyd nim
165
RS
kierował, po prostu wiedział, że łamie zasady kontraktu i bał się
konsekwencji.
Joy zatkało. Ależ była naiwna! Próbowała w dobrej wierze
pomóc Danny'emu. Była przekonana, że to Marcus zrobił mu
świństwo! A było zupełnie odwrotnie...
- No dobrze, ale czy nie przyszło mu do głowy, że możesz
przeczytać ten artykuł?
- Nie mam pojęcia, niektórzy ludzie chyba nigdy się niczego nie
nauczą. Nawet, jak dostaną po głowie, to i tak winią za to wszystkich,
tylko nie siebie! Danny jest właśnie taki. Często zachowuje się jak
rozpieszczone dziecko.
- A co będzie z serialem? W końcu Danny gra tam ważną rolę...-
spytała z niepokojem.
- Scenarzysta musiał nieco zmienić pierwotną wersję. Ale wpadł
na świetny pomysł jak bez uszczerbku dla ciągłości akcji można się
go pozbyć. Na tym zresztą będzie się zasadzała intryga następnych
paru odcinków. Danny zostanie podstępnie zastrzelony, a detektyw,
czyli ja, będzie poszukiwał sprawców zabójstwa - zakończył.
To w taki sposób Marcus jest  odpowiedzialny" za usunięcie
Danny'ego z serialu! Było jej głupio, że tak zwątpiła w jego
uczciwość...
- Nie martw się - Marcus trochę opacznie zrozumiał jej smutną
minę. - Nie będzie długo bez pracy. Mam nadzieję, że przez ten czas
nauczy się, że nikt nie jest nie do zastąpienia. Ja sam postanowiłem
zaproponować mu udział w sztuce, którą mam wystawić w waszym
166
RS
teatrze. Pod warunkiem jednak, że będzie regularnie uczęszczał na
terapię odwykową i zebrania klubu anonimowych alkoholików.
- Nie boisz się, że znów nawali? - Patrzyła na niego zdziwiona.
- Nie wiem. - Wzruszył ramionami. - To zdolny aktor. Brakuje
mu tylko samodyscypliny i umiejętności pracy w zespole. Może
jednak wyrzucenie z  Niebezpiecznej gry" nauczyło go czegoś.
Zobaczymy...
Joy nie miała wątpliwości, że Marcus zrobił dla Danny'ego dużo
więcej niż powinien. Wielu ludzi nie dałoby Danny'emu w takich
okolicznościach kolejnej szansy.
To cudowne, że kocha właśnie takiego mężczyznę. A na dodatek
wygrała szczęśliwy los na loterii, bo on ją też kocha!
- Marcus, ja... - Przerwała, bo znów zadzwięczał dzwonek u
drzwi. - Tym razem to musi być Casey.
- Spojrzała pytająco na Marcusa.
- Otwieramy! - Poderwał się z kanapy. - Do ślubu niezbędny jest
świadek!
Joy ucieszyła się, że może tak szybko podzielić się swoją
radością z Caseyem. Wiedziała, że ta wiadomość będzie dla niego
zaskakująca, ale jednocześnie radosna.
Wesele! Zlub z Marcusem! To nie był sen! Nie mogła uwierzyć
w swoje szczęście.
- Przestań się martwić, Joy. - Casey mocno trzymał ją za rękę. -
Skoro Marcus obiecał, że przyjedzie, to na pewno będzie. On nigdy
nie zawodzi.
167
RS
- Ale przecież dzisiaj jest premiera na West Endzie
- powiedziała bliska płaczu.
- Ale to też noc, w którą wasze dziecko postanowiło się urodzić -
spokojnie stwierdziła Lisa. -I nie mam wątpliwości, która z tych spraw
jest dla Marcusa ważniejsza.
Ostatni rok był najszczęśliwszy w życiu Joy. Czegoś takiego nie
wyobrażała sobie w najwspanialszych marzeniach. Byli z Marcusem
nie tylko partnerami w małżeństwie, ale także w pracy. Joy została
jego asystentką. Cały czas byli razem. I wydawało jej się, że z każdą
chwilą bardziej go kocha.
Teraz rodzi się ich pierwsze dziecko.
Gdy poczuła pierwsze bóle, nie uwierzyła. Termin porodu był
wyznaczony dopiero za dwa tygodnie, a tuż przed premierą mieli
bardzo dużo pracy. Myślała, że jest trochę zmęczona, postanowiła
odpocząć i poczekać, aż miną. Ale bóle wcale nie mijały. Wręcz
przeciwnie, nasiliły się i stały się regularne. Wtedy już przestała mieć
wątpliwości. Ich dziecko postanowiło przyjść na świat, jak to się
zazwyczaj zdarza, w najmniej odpowiednim momencie. I na to nie
było żadnej rady.
Marcus był w teatrze. Lisa i Casey odwiezli Joy do szpitala.
Zawiadomili Marcusa dopiero, gdy lekarz potwierdził, że zaczął się
poród.
Bóle stawały się nie do zniesienia, silniejsze, niż sobie wcześniej
wyobrażała. Wydawało jej się, że na rękach Caseya, w które wpijała
swoje palce, pozostaną trwałe ślady. A teraz, gdy już wiedziała, że
168
RS
Marcus jest w drodze do szpitala, pomyślała, że ich dziecko nie może
się urodzić przed jego przybyciem. Marzyła, żeby był przy niej.
Kiedy wpadł na salę, na której rodziła, poczuła się nareszcie
spokojna. Wiedziała, że teraz już nic złego nie może się stać. Marcus
był obok i to było najważniejsze.
- Twoje wejście to prawdziwa ułańska szarża - zażartował
Casey, ujrzawszy Marcusa. Ustąpił mu miejsca, a następnie oboje z
Lisą opuścili salę.
Marcus usiadł koło Joy, ścisnął jej dłoń w swojej i zaczął gładzić
ją po głowie.
- Jak sztuka? - zapytała go z wysiłkiem w przerwie pomiędzy
skurczami.
- Niech diabli wezmą sztukę... - Zaczął jednak opowiadać,
widząc wyrzut w jej oczach. - Danny odgrywa swoją życiową rolę,
jest naprawdę dobry... Ale ty, moja najdroższa, powinnaś była mnie
wcześniej powiadomić. Rzuciłbym wszystko, żeby być przy tobie.
- Nie mamy już czasu na rozmowy, panie Ballantyne - upomniał
go uprzejmie lekarz. Pańskie dziecko szykuje się właśnie do przyjścia
na świat.
Jeszcze tylko jeden potężny skurcz.
Zaczęli niemal jednocześnie śmiać się i płakać, kiedy usłyszeli
pierwszy krzyk ich dziecka.
- Macie państwo prześliczną córeczkę - powiedział lekarz,
kładąc ją Joy na piersi.
169
RS
Była rzeczywiście śliczna. Joy uważała, że jest najpiękniejsza na
świecie. Taka maleńka i miękka w dotyku, o skórze delikatnej jak
magnolia, z kręconymi rudymi włosami i parą bardzo niebieskich
oczu, które przyglądały się im po raz pierwszy w życiu.
- Nasza Walentynka - powiedział Marcus cały szczęśliwy i wziął
swoją córeczkę na ręce.
Joy popatrzyła na niego z lekkim zdziwieniem. Wymyślali dla
niej imię wiele razy, ale Walentyny nie było na ich liście.
- Poznaliśmy się w walentynkową noc - powiedział wzruszony, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl