[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naniosłem ją na ciemne wybroczyny na skórze chłopca. Zacisnął zęby, nawet taki leciutki
dotyk sprawiał mu ból. Bardzo nieprzychylnie pomyślałem o Ribbaldzie i jego kompanach.
Takich jak on powinni wieszać...
- Kim ty jesteś....? - głos jednorożca był zadziwiająco niski i lekko zachrypnięty
- Już ci mówiłem - uśmiechnąłem się ciepło - Jestem Daraen. A jak tobie na imię?
- Ellian...
-Bardzo ładne imię Ellianie. Miło cię poznać. - ścisnąłem lekko jego prawą dłoń,
spoczywającą na posłaniu. Z niepokojem zauważyłem, że powieki znów mu ciążą. Musiał być
wyczerpany, albo to zioła wiedzącej sprowadzały na niego sen, w końcu sama mówiła, że
powinien odpoczywać. Otuliłem go szczelnie kocem, nie widząc sensu w ponownym
zakładaniu mu koszuli.
Minęło kilka dni, w czasie których nie zostawiałem chłopca właściwie ani na chwilę, bojąc
się, że nie będzie mnie przy nim, gdy się obudzi. Jednak on otwierał te piękne fiołkowe oczy
niezwykle rzadko, i to tylko po to, by zaraz ponownie zakryć je powiekami. Jego stan
poprawiał się z dnia na dzień. Złożone przez wiedzącą ramię zrastało się w niemal
zastraszającym tempie, podobnie było z żebrami. Tylko oszpecona lewa strona twarzy wciąż
wyglądała paskudnie. Nieraz, gdy ukradkiem spoglądałem w stronę Elliana, widziałem jak
delikatnie dotyka jej samymi opuszkami palców. Ból w jego oczach sprawiał, że szybko
odwracałem wzrok. Mnie również bolało. Szóstego dnia wmusiłem w niego lekki posiłek,
który wyraznie dodał mu sił. Odniosłem na dół talerze, spodziewając się, że kiedy wrócę, on
znów będzie spał. Nie spał. Siedział na łóżku, wpatrując się w drzwi. Czekał na mnie.
- Sprawiam ci kłopot? - zapytał cicho
- Ależ skąd. Co ci też przyszło do głowy? - skarciłem go
- Ja nie powinienem był, prawda? - spuścił głowę
- Nie powinieneś czego? - przysiadłem na brzegu posłania i delikatnie ujmując go za brodę,
zmusiłem, by spojrzał mi w oczy
- Spełniać twojego życzenia... to było głupie... zwłaszcza wtedy...
Zmarszczyłem brwi. Już wiedząca powiedziała, że wymówiłem życzenie, a Ellian je spełnił.
Ja... no cóż... nie przypominałem sobie, żebym czegokolwiek sobie życzył. Srebrnowłosy,
jakby odgadł moje myśli, bo kontynuował po chwili
- Powiedziałeś "chcę żeby należał do mnie"... - jego zdrowy policzek pokrył się rumieńcem -
Daraen ja... ja spełniłem właśnie to życzenie...
- Jak to spełniłeś? - uniosłem brwi
- Ja... nie jestem człowiekiem...
- Wiem - przerwałem mu - Domyśliłem się, ale co to ma do rzeczy?
- My mamy dar spełniania życzeń.... I ja... ja jestem twój Daraen...
Nagle zrobiło mi się strasznie gorąco. Wstałem gwałtownie i szybko podszedłem do okna.
Ellian również się poderwał, ale natychmiast usiadł znów z jękiem, zaciskając dłoń na piersi.
Należał do mnie. Te kilka słów, wypowiedzianych pod wpływem chwili, zupełnie
nieprzemyślanych związało los jednorożca z moim, prawdopodobnie wbrew jego woli.
Odwróciłem się znów w jego stronę. Zobaczyłem w jego oczach... Strach? Tylko przed czym?
- Ellianie... - zacząłem ostrożnie - Ja nie miałem wtedy na myśli...
- Nie chcesz. - jego głos był przepełniony takim bólem, że aż mnie w dołku ścisnęło
- Oczywiście, że chcę! - przerwałem mu - Tylko... - westchnąłem ciężko i postąpiwszy kilka
kroków, usiadłem znów koło jednorożca - To długa historia. Nie wiesz, czym się zajmuję...
- Wiem! - krzyknął, znów wprawiając mnie w zdumienie - Wiem o tobie wszystko Dar...
znaczy prawie wszystko, ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Ty nie polujesz na nieludzi,
tylko na potwory... przecież sam powiedziałeś, że nie dałbyś mnie skrzywdzić - dodał ciszej
Zastanawiające, jak ta drobna, srebrnowłosa istota doskonale potrafiła wykorzystywać moje
słowa. Faktycznie tak powiedziałem. Co więcej, była to najszczersza prawda, więc jak
miałem mu zaprzeczyć? Zwłaszcza, że perspektywa podróżowanie w towarzystwie była
niezwykle kusząca. Odkąd wydostałem się spod skrzydeł mojego mentora, sześć lat temu,
zawsze byłem sam, a teraz nadarzała się doskonała okazja, by to zmienić. Tylko sumienie
szeptało nieustępliwie "Egoista".
- Ellianie, ty chyba nie rozumiesz - chciał coś powiedzieć, ale położyłem mu palec na ustach -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]