[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanim jego wilk kazał mu przycisnąć ją do stołu i wziąć od tyłu.
Aromatyczny zapach pomidorowego sosu wypełniał chatę, woda na
spaghetti gotowała się w garnku gdy na nią nacierał. Krzyki Pam zabrały
ich szybciej na skraj niż tego pragnął. Każde wślizgnięcie się w jej ciało
wpychało ją głębiej do jego serca. Sięgnęła do tyłu i złapała go za rękę,
splatając ich palce. Zwolnił i przycisnął się do jej pleców, przekręcił głowę
na bok by móc spojrzeć jej w oczy.
- To jest prawdziwe, Pam. - powoli wchodził w nią, spojrzenia mieli
utknięte w sobie. - Ty, ja. Razem jak teraz.
Zcisnęła palce.
Kolejne kołysanie jego bioder. Kolejne ściśnięcie przez jej ciało tak
mocne, że ledwie mógł oddychać. Ale to wyraz jej oczu odbierał mu dech.
Tak dużo nadziei i tak dużo strachu. Jego wilk zawył i musiał zwalczyć
potrzebę zawładnięcia nią całkowicie. Zabić pragnienie by wziąć sprawy
w swoje ręce zanim ona była gotowa. TJ zamknął oczy i uchwycił się
kontroli cienką nitką. Przez cały ten czas poruszali się razem.
To prawdopodobnie było jedynym co go uratowało. Chętne przyciskanie
się Pam do niego, gdy unosiła się by wychodzić na spotkanie jego
pchnięciom, uspokajało jego wilka. Dało mu czas na załagodzenie bestii i
przejęcie kontroli przez człowieka. Przesunął jedną dłoń na jej tułów,
jedną dłoń pomiędzy jej nogi by jej pomóc, pocierał jej łechtaczkę w rytm
ich połączeń aż poczuł jak pod nim się napina, jej orgazm chwytał go
falami. Zanurzył się w jej i opuścił więzy, pragnąc całym sercem by była
gotowa zaakceptować go.
Na zawsze.
- Kolejna lista?
TJ poruszył kilka razy wiosłami, ustawiając ich kanu na zatokę, którą
wybrali. Dzień czwarty i czas zbyt szybko umykał. Popołudniowe słońce
skrzyło się wokół nich, widoki były tak sielskie jak każda pocztówka, ale
czuł potrzebę pośpiechu jakiej nigdy nie czuł w dziczy. Udowodnienie, że
są partnerami było jak udowadnianie dziecku, że słońce wzejdzie rano.
Fakty mogę tylko tyle wyjaśnić zanim trzeba będzie odpuścić i zaufać.
- Możesz odstawić wiosło i pozwolę ci zerknąć. O i możesz się odwrócić.
Opuszczę kotwicę kiedy będziemy łowić ryby.
Pam schowała wiosło i ostrożnie przeniosła nogi nad górną częścią
nadburcia. Długa linia nagiej skóry pokazała się pod brzegiem krótkich
spodenek sprawiła, że do ust napłynęła mu ślinka, zapatrzył się w krzaki i
pomyślał o okropnych rzeczach żeby odwrócić kierunek myśli.
Kiedy kanu przestało się kołysać, sprawdził czy siedziała wygodnie,
następnie podał jej kartki, które wcześniej włożył do kieszeni. Rozłożyła je
i wygładziła zagniecenia.
- Lista partnerska. Które dzisiaj przerobimy?
- Dopełniające zainteresowania.
Wpatrywała się w papier i zastanawiał się dlaczego wyglądała na tak
smutną. Dlaczego przypływ przyjemności, które wcześniej od niej czuł,
odszedł tak szybko zastąpione przez coś tak bliskiego rozpaczy. Jego
połączenie z nią wzrosło przez ostatnie dwa dni, ale wątpił by wzrosło
jeszcze bardziej dopóki nie będą kochać się bez zabezpieczenia i naznaczy
ją jako jego. Teraz mieli coś w rodzaju cienia prawdziwej łączności, jaką
uważał za możliwą. Była tam, niezaprzeczalna dla niego, ale pragnął
czegoś więcej.
Pam nałożyła szczęśliwą twarz i złożyła papier, chowając w swojej tylnej
kieszeni. Zerknęła na drugą kartkę, nadal leżącą na jej kolanach, i
roześmiała się.
- O mój Boże, chcesz żebym napisała esej czy coś takiego? Jestem na
wakacjach. Nie zajmuję się teraz reportami.
- Do diabła nie, to tematy do rozmów. Widzisz, większość partnerów,
jakich znam, ma wspólne zainteresowania. Robyn i Keil, powinnaś
zobaczyć ich na stokach. Oni oboje są zwariowanymi narciarzami kiedy
nie kierują grupą. Erik i Maggie są maniakami klasycznej literatury.
- Więc myślisz, że my też powinniśmy mieć jakieś wspólne
zainteresowania?
Usadowiła się na dnie kanu i poprawiła kamizelkę ratunkową tak by mogła
oprzeć się o przednie siedzenie i użyć je jako oparcia. Jej długie nogi
rozciągnęły się po środkowej części statku i TJ spojrzał na nie z tęsknotą.
Nie. Pomimo, że miał więcej szczęścia w tym tygodniu ze swoją
niezdarnością, zabawianie się w kanu nie skończyłoby się miłym
obrazkiem.
- TJ?
Spojrzał jej w oczy i brakło mu słów.
- Znowu się gapiłem, prawda?
Zarumieniła się lekko, następnie odrzuciła głowę do tyłu, ciemne włosy
opadły na ramiona.
- Nie przeszkadza mi to. Ale wracając do pytania...
- Myślę, że możemy mieć jakieś wspólne zainteresowania, albo możemy
być jak Tad i Missy - często mają takie zainteresowania, że jak zostawisz
ich razem, dostaniesz coś dopasowanego. On robi coś z drewna a ona lubi
szyć. Razem robią różnego rodzaju podarunki dla sfory, jak kołyski dla
niemowląt i kocyki, ozdobne narzuty ścienne i wieszaki by je powiesić.
Pam powoli pokiwała głową.
- Dopełniają się. Myślisz, że będziemy tak do siebie pasować?
- Przez ostatnie kilka dni gdy rozmawialiśmy, myślę, że usłyszałem kilka
rzeczy, ale nie chcę wykrzywiać wyników i użyć ich jako przykładu. Więc
wybierz jedno, pomyśl o odpowiedzi, ale zanim mi powiesz co byś
powiedziała, ja podzielę się moją odpowiedzią.
Uśmiechnęła się gdy przyglądała się kartce.
- Wiesz, to może być zabawne.
Jej psotna strona osobowości wróciła. Boże, uwielbiał gdy jej oczy
błyszczały a twarz jaśniała. Aatwiej wtedy mu się oddychało. Cała jego
dusza była zadowolona.
Założył przynętę na haczyki, dodał spławik i zarzucił linkę zanim podał jej
pierwszą wędkę, następnie zajął się swoją. Aowienie ryb było świetną
okazją na długie rozmowy.
Pam przesunęła palcem po liście zanim zerknęła na niego, niewinny wyraz
przykleił się do jej twarzy. Nie.
- Okay - jaki jest twój ulubiony sport dla ćwiczeń?
Aatwe.
- Bieganie. - głównie jako wilk, ale to nadal się liczy.
Prychnęła.
- Mój baseball. Cóż, by działało, możemy razem pograć w przynieś piłkę,
prawda?
Chlapnął w nią wodę, a łódka lekko się zakołysała przy jej śmiechu.
- Numer dwa. Ulubiony rodzaj relaksu?
TJ chwycił mocno wędkę zamiast sięgnąć po nią.
- Moją nową odpowiedzią byłoby kochanie się z tobą, ale przed tym
tygodniem powiedziałbym, że tworzenie muzyki.
Błysk pożądania w jej oczach był niewątpliwy.
- Przestań.
Wpatrywali się w siebie. Jej puls bił we wgłębieniu jej gardła, a on
cierpiał.
- Jaka jest twoja podpowiedz, Pam?
Oblizała wargi.
- Zamierzałam powiedzieć słuchanie muzyki.
Tak, mogła próbować zaprzeczać, ale było coraz więcej dowodów na to, że
byli dla siebie stworzeni.
Wędka jej zadrżała i usiadła prosto, a kartka upadła na dno kanu. Zmiejąc
się udzielał jej instrukcji jak wyciągnąć rybę. Przez następne dwie godziny
pływali i łowili, uwalniając wszystkie poza jednym tęczowym pstrągiem, a
w tym samym czasie przeszli przez całą listę, którą przygotował. Do tego
czasu kartka była mokra i pachniała jak ryba, a gdy czas było zawracać
kanu i kierować się do portu, Pam czuła się bardzo zadowolona.
- Ty się odpręż, a ja zawiozę nas do domu. - wiosłował mocno, czasem
zerkając na wodę. Większość czasu jego spojrzenie pieściło jej ciało, które
opierało się o łódz, ręce leżały na górnej części nadburcia, a ona rozglądała
się na okoliczne góry.
- Nie mogę uwierzyć, że ktoś może żyć tutaj na dłużej niż wakacje.
- Lata są wspaniałe, ale oddalone miejsca jak to nie są zamieszkałe w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]