[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chciałasię do tego przyznać w ramionach Sama było
jej dobrze. Przyjemnie było pierwszy raz od kilku
miesięcy poczuć chęć do życia. Wiedziała jednak, że
żaden bliższy związek między nimi nie jest możliwy.
Ona prowadzi aktywne życie w Londynie, on zakopał
siÄ™ na wsi. I jest jeszcze tamta kobieta Caroline...
Czy to tylko pociąg fizyczny? Bez miłości? Być
może. Nie mogła być pewna, bo niczego takiego
jeszcze nie doświadczyła. Jednak zawsze jest ten
pierwszy raz. Przecież nie da się zakochać w kimś
takim jak Sam! Niemożliwe. Dokuczliwy, arogancki,
apodyktyczny i nieuprzejmy. Co więcej nigdy nie
wiadomo, kiedy poczuje się dotknięty. Czy ma jakieś
zalety? Crys wzruszyła ramionami. Jeśli nawet nie-
łatwo je znalezć.
Owszem, był dobry dla zwierząt i czasami dla
wdów. I dla Molly, którą kochał, chociaż oboje tak
bardzo się różnili. Na tym koniec.
88 CAROLE MORTIMER
Przypuszczałem, że jeszcze tu będziesz i się nie
pomyliłem.
Sam wszedł do kuchni tak cicho, że na jego widok
Crys podskoczyła gwałtownie i omal nie upuściła
talerzy, które właśnie sprzątała ze stołu.
Chyba powinnaś brać coś na uspokojenie. Jeśli
będziesz tłukła talerze przy byle okazji, twoja re-
stauracja bardzo szybko przestanie być zyskownym
interesem.
OdwróciÅ‚a siÄ™ gwaÅ‚townie i rzuciÅ‚a mu ƒsciekÅ‚e
spojrzenie. Jakim prawem jÄ… poucza? To jego obec-
ność zle na nią wpływa.
Nie stłukłam ani jednego twojego talerza wark-
nęła. A moja restauracja ma się świetnie.
Sam wcale się nie przejął złością Crys. Znowu
wzruszył ramionami.
To była tylko rada.
Tylko rada! Akurat! Prowokował ją, a ona dawała
się prowokować. Trudno się dziwić nie była w naj-
lepszej formie. Ten człowiek budził w niej tak krań-
cowo sprzeczne uczucia, że się pogubiła, a on natych-
miast wykorzystał jej słabość.
Dziękuję za radę. Będę o niej pamiętać wyce-
dziła chłodno.
Nie mam wątpliwości, żebędziesz. Zbliżył się
i ostentacyjnie jej się przyjrzał. Więc to ty jesteś
Crystal James.
A jednak słyszał o niej. Tylko udawał, że nie
rozumie, co mówi do niego Molly.
Znalazłem w bibliotece książkę, którą dostałem
ZAMEK NA WRZOSOWISKU 89
od Molly na Gwiazdkę wyjaśnił. Masz całkiem
niezłą fotkę na okładce.
Miło, że to doceniłeś. Crys nie drgnął na
twarzy żaden mięsień.
Była przekonana, że komplement miał tylko zmy-
lić jej czujność. Zbierała siły, żeby odeprzeć atak,
którego spodziewała się lada chwila. Sam zachowy-
wał się nieco za uprzejmie. Nie można wierzyć
w szczerość czyichś intencji, jeśli w jego oczach
widać krytyczny błysk.
Hm... pokręcił głową. Taka młoda, a taka
sławna.
Raczej popularna. W kręgach telewizyjnych
widzów.
Jak zwał, tak zwał. Ale młoda.
Niezbyt młoda. Zdążyłam skończyć studia, po-
tem wyjechałam do Paryża, żeby uczyć się gotowania
u wybitnych francuskich kucharzy. Przepracowałam
w londyńskich restauracjach kilka lat, zanim otwo-
rzyłam własną. Nie mówiąc o tym, że zdążyłam też
wyjść za mąż i owdowieć. A do tego wszystkiego
zrobiłam serię programów telewizyjnych i wydałam
książkę.
To wszystko była prawda. Crys nie wiedziała już,
czy Sam naprawdÄ™ szuka zaczepki, czy to ona czepia
się jego każdego słowa. Nabrała powietrza, żeby się
uspokoić. Przede wszystkim on nie może zauważyć,
jak łatwo jest mu wyprowadzić ją z Uownowagi.
Chyba przypadkiem wstrzeliłam się w oczeki-
wania, które wisiały w powietrzu. Otworzyłam resta-
90 CAROLE MORTIMER
urację, reszta przyszła sama. Nic o tym nie wiedząc,
znalazłam się w odpowiednim miejscu we właści-
wym czasie zaśmiała się z przymusem.
Mówiła prawdę. Do dzisiaj nie mogła wyjść ze
zdziwienia, jak szybko to się stało. Z dnia na dzień
z szefowej restauracji popularnej restauracji, trzeba
to przyznać zmieniła się w telewizyjną gwiazdę. Od
tej pory nawet tak przyziemna czynność, jak robienie
zakupów na miejscowym targu, bywała komentowa-
na publicznie. Crys wcale nie była pewna, czy kiedy-
kolwiek to polubi. W obcym tłumie zdecydowanie
wolała pozostać anonimową osobą.
Zaczęło się od tego, że pewien telewizyjny produ-
cent odkrył jej restaurację i zachwycił się serwowa-
nym tam jedzeniem. Kiedy pierwszy raz zapropono-
wał jej prowadzenie własnego programu kulinarne-
go, odmówiła zdecydowanie. W zupełności wystar-
czało jej to, co robi. Przekonała go, że wybrał nie-
odpowiednią osobę. Facet miał jednak swoją wizję
i był uparty. Po kilku miesiącach nagabywania, Crys
trochę z ciekawości, a trochę dla świętego spokoju
zgodziła się na jeden program. A potem już poszło.
Być może powiedział Sam sceptycznie. Ale
nie sądzę też, aby twój wygląd nie miał istotnego
wpływu na twoją karierę.
Czy zechciałbyś wyjaśnić, co masz na myśli?
Crys miała ochotę zabić go wzrokiem.
Jestem pewien, że żadnemu producentowi nie
zależałoby na tobie, gdybyś była gruba i miała czter-
dzieści lat.
ZAMEK NA WRZOSOWISKU 91
Gruba i czterdziestoletnia. Też coś! W obecności
Sama nie było łatwo dotrzymać postanowień i za-
chowywać się jak człowiek cywilizowany. Crys za-
gryzła wargi, żeby powstrzymać cisnącą się na usta
odpowiedz.
Nie myślę, żeby mój wygląd w jakikolwiek
sposób wpłynął na telewizyjny sukces i...
Jeśli tak, to zle myślisz powiedział z bezlitos-
ną szczerością. Kiedy tak na ciebie patrzę, to nie
mam wątpliwości, że wpływa, i to znacząco.
,,Kiedy tak na nią patrzy... Niech lepiej uważa,
bo zaraz będzie musiał przestać na nią patrzeć. Być
może jest nieduża, ale potrafi mocno uderzyć. Bez
skrupułów umieści pięść na nosie każdego faceta,
który na to zasłuży.
Małocodałoby jej równie wielką satysfakcję, jak
cios w sam środek jego uśmiechniętej twarzy.
Na twoim miejscu nie robiłbym tego odezwał
siÄ™ spokojnie.
SÅ‚ucham!?
Na twoim miejscu czym prędzej porzuciłbym
chęć wymierzenia mi kary cielesnej, którą to grozbę
odczytuję w stalowym błysku twoich pięknych sza-
rych oczu. Tu Sam popatrzył na nią z miną niewi-
niątka. Potrafisz być nieobliczalna, kiedy ktoś
doprowadzi cię do ostateczności, prawda? upewnił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]