[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jarett i Rosie wymienili spojrzenie, którego
znaczenia Meg nie była w stanie zrozumieć, po
czym Rosie skinęła głową. Jarett zasalutował Meg
i uśmiechnął się do niej.
Do zobaczenia niedługo... Taylor.
Meg usiłowała się uśmiechnąć, ale jej twarz
zastygła ze strachu. Jak to możliwe, że się w to
wplątała? Wszystko się skończy, kiedy fryzjerka
i stylistka wejdą i wybuchną śmiechem. ,,No nie,
powiedzą a gdzie jest Taylor?
110 Stephanie Bond
Nałóż to powiedziała Rosie, podając jej
biały szlafrok, żeby włożyła go na swoją sukienkę.
Dobry pomysł, stwierdziła Meg, zrzucając buty
na płaskim obcasie. W garderobie Taylor nie było
prawdopodobnie ani jednej rzeczy, którą można
by nazwać zwyczajną.
Słyszała, jak Jarett otwiera drzwi i wita gości.
Rozległy się dwa damskie głosy. W miarę jak się
zbliżały, Meg miała coraz silniejsze wrażenie, że
za chwilę zemdleje, ale Rosie poklepała ją pocie-
szająco po ramieniu. Kiedy kobiety pojawiły się
w wejściu do łazienki, Meg odwróciła się i powita-
ła je hollywoodzkim, jak miała nadzieję, uśmie-
chem.
Taylor powiedział Jarett, rzucając jej po-
krzepiające spojrzenie. To Paris i Tori. Już im
powiedziałem o twoim głosie.
Meg skinęła im głową i kobiety, obie młode
i atrakcyjne, niemal przed nią dygnęły.
To prawdziwy zaszczyt spotkać panią, pan-
no Gee powiedziała Paris. Trzymała w ręku
walizkę, która, jak podejrzewała Meg, zawierała
przybory do makijażu.
Jestem pani wielką fanką powiedziała Tori,
kłaniając się. Na ramieniu miała torbę, z której
wystawały szczotki.
Meg uśmiechnęła się i podała obydwu kobie-
tom rękę, pamiętając o długich paznokciach, do
których nie była przyzwyczajona.
Być gwiazdą 111
Moje panie powiedział wesoło Jarett, rzu-
cając Meg w lustrze spojrzenie ,,a-nie-mówiłem .
Zabierajcie się do pracy. Taylor, wrócę za jakąś
godzinę.
Odpowiedziała mu uśmiechem, a on skłonił
głowę z szacunkiem. Mogłaby zatracić się w jego
spojrzeniu, stwierdziła Meg. W końcu jednak
odwróciła wzrok.
Kątem oka obserwowała, jak wychodzi. Nie
miała czasu zastanawiać się nad znaczeniem jego
spojrzeń, bo szybko została przeniesiona w świat
pudru, różu i lokówek.
Nie jest pani tak opalona, jak myślałyśmy,
panno Gee powiedziała nieśmiało Paris. Mam
nadzieję, że przyniosłam dobrą paletę kolorów.
Meg zawahała się, ale uwagi Rosie nic nie
uchodziło.
Panna Gee woli przyciemniające kosmetyki
niż wystawianie się na słońce powiedziała
i wyciągnęła pudełko brązowego pudru, który
wcześniej kupiła.
To o wiele zdrowsze dla skóry zgodziła się
Paris, po czym zacisnęła usta, kiedy na pudełku
przeczytała nazwę. A to jest najlepsza rzecz na
rynku.
Potem zabrała się do pracy, nadając skórze Meg
ten sam złoty odcień, który Taylor nosiła przez
cały rok.
Pani włosy są w doskonałym stanie powie-
112 Stephanie Bond
działa Tori, przeciągając dłonią wzdłuż jasnych
pasm. Bardzo zdrowe. Nie miałaby pani nic
przeciwko temu, gdybym podcięła troszkę znisz-
czone końcówki?
Meg pokazała gestem, że się zgadza.
Tylko nie więcej niż centymetr ostrzegła
Rosie.
Paris spojrzała ukosem w lustro, potem na
zdjęcie, potem znów na Meg.
Hmmm....
Meg poczuła ucisk w żołądku.
Co? zapytała Rosie.
Muszę wydepilować trochę brwi powie-
działa stylistka.
Meg odetchnęła z ulgą.
Dobrze powiedziała Rosie, nerwowo wy-
machując rękami.
Przyniosłam też sztuczne rzęsy, bo słysza-
łam, że pani je lubi, panno Gee, ale wydaje mi się,
że nie potrzebuje ich pani.
I czy jej skóra nie jest zadziwiająca? zapy-
tała Tori.
Tak zgodziła się Paris. Jest taka świeża,
jakby nigdy nie nosiła pani makijażu.
Kobiety zabrały się do pracy i Meg poddała się
ich zabiegom przez następne czterdzieści pięć
minut. Były prawdziwymi mistrzyniami, uznała,
zdziwiona, jak wiele niedoskonałości mógł ukryć
puder. Była czesana, naklepywana, pudrowana,
Być gwiazdą 113
żelowana, aż obie panie w końcu ogłosiły, że jest
gotowa.
Meg spojrzała w lustro, zaskoczona i nieco
przerażona, że nie zostało w niej nic z Meg
Valentine. Włosy, oczy, makijaż. Zamiast niej
widziała przed sobą Taylor Gee.
Niesamowite zamruczała Rosie.
Tak, ona jest niesamowita powiedziała
niczego nie domyślająca się stylistka.
Piękna zgodziła się fryzjerka. Ale dlatego
właśnie jest pani najsławniejszą gwiazdą tele-
wizji.
Dziękuję w imieniu Taylor powiedziała
Rosie, zaganiając je w kierunku wyjścia.
Obie kobiety pomachały jej na pożegnanie
i Meg odmachała im, lekko zdziwiona własnymi
czerwonymi paznokciami. Jak Taylor udawało się
to nosić?
Rosie przybiegła z powrotem, niemal podska-
kując z radości.
Udało się! Naprawdę uwierzyły, że jesteś
Taylor! Spojrzała ponad ramieniem Meg w lust-
ro. Przysięgam, że sama prawie w to uwierzy-
łam. Nagle zatrzymała się. Pozostaje nam już
[ Pobierz całość w formacie PDF ]