[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sam nadjechał.
Wsiadła do samochodu.
 Nareszcie początek weekendu  powitał ją radosnym uśmiechem.
 Mów za siebie, ja jutro muszę pracować.
 W niedzielę?
 Nie dysponuję taką liczbą personelu jak ty  odparła bez cienia zawiści. 
Najwięcej papierkowej roboty załatwiam w czasie weekendów. Straciłam ju\
zeszłą niedzielę. Nie mogę sobie pozwolić na kolejny wolny dzień.
Gdy dojechali do klubu, Sam zostawił Lucky przy damskiej szatni i tak\e
poszedł się przebrać.
Odprowadziła go wzrokiem. Nawet w garniturze widać było, jak wspaniale
jest zbudowany, sama myśl o tym przyprawiała ją o zawrót głowy. A co będzie,
kiedy się przebierze?
Wło\yła w szatni kostium i przeglądając się w olbrzymim, bezlitośnie
ujawniającym ka\dy szczegół lustrze, stwierdziła, \e jej nowy strój gimnastyczny
jeszcze mniej zakrywa, ni\ się jej wydawało w sklepowej przymierzalni.
Rozejrzała się dookoła ukradkiem. Paradujące po szatni panie o ró\norodnych
kształtach i w kostiumach mniej lub bardziej skąpych zupełnie nie przejmowały
się tym, ile swego ciała uka\ą światu.
Ona te\ nie czułaby się skrępowana, gdyby nie czekające ją spotkanie z
Samem. To, co miała na sobie, raczej niewiele pozostawiało wyobrazni. Nagle
uświadomiła sobie, jak niesłychanie jej zale\y na tym, \eby mu się podobać. Co
on sobie pomyśli, mo\e uzna, \e w pewnych miejscach ma za du\o ciała, a w
innych za mało...
Otworzyła drzwi szatni i zobaczyła Sama opartego o ścianę. W pierwszej
chwili spuściła oczy, lecz zaraz uniosła wzrok pełen podziwu. Musiała głęboko
odetchnąć. Wyglądał wspaniale, lepiej ni\ się mogła spodziewać. Nawet stojąc
tak nieruchomo, emanował witalnością. Teraz, kiedy się przebrał, doskonale było
widać, jak silne było jego szczupłe ciało. Stara, spłowiała bawełniana koszulka,
przylegająca do piersi, uwydatniała muskuły i szczupłą talię. Równie znoszone
szorty, opinające wąskie biodra, zakrywały tylko to, co konieczne. Miał zgrabne,
mocne, nieco owłosione nogi. Nawet jego stopy były kształtne. To ostatnie
spostrze\enie nieco Lucky przestraszyło. Jeśli zdarzyło się jej zwracać uwagę na
stopy mę\czyzny, był to nieomylny znak czekających ją kłopotów.
 O, jesteś.  Sam ju\ był przy niej.
 Przepraszam, \e musiałeś czekać.
 Nie szkodzi. Warto było.  Jego szare oczy patrzyły na nią z uznaniem.
Ta aluzja wystarczyła, \eby cała stanęła w pąsach.
 Nie bądz taki pewny. Klub sportowy nie jest miejscem, gdzie się czuję
najlepiej. Mój występ mo\e okazać się całkowitą klapą.
 Nie przypuszczam.
Przechylił na bok głowę i przyglądał się jej z wyrozumiałym uśmiechem.
Nagle, zupełnie niespodziewanie, zanurzył dłoń w jej włosy, przytrzymał głowę i
jego usta zwarły się z jej ustami w krótkim, gwałtownym pocałunku. Kiedy ją
puścił, był wyraznie bardzo z siebie zadowolony.
 Dotychczas byłaś prowokująca, denerwująca, a czasem nawet wręcz
nieznośna, ale nigdy, Lucky, kochanie moje  zawiesił głos, jakby chciał, \eby
dotarły do niej te dwa czułe słowa  nie rozczarowałaś mnie. Sądzę, \e to się nie
zmieni.
Lucky bez tchu, z lekko rozchylonymi wargami, nie mogąc wydobyć z
siebie słowa, patrzyła na Sama idącego w stronę siłowni.
 Gotowa?  rzucił przez ramię.
 Gotowa.  Jak na skrzydłach pobiegła za nim i dogoniła go przy
drzwiach.
Po trzech kwadransach Lucky doskonale wiedziała, w jaki sposób Sam
zachował tak świetną sylwetkę. W odró\nieniu od niej, początkowo
onieśmielonej wyglądem ró\nego rodzaju błyszczących metalem przyrządów
gimnastycznych, Sam poruszał się między nimi z pewnością stałego bywalca. Po
kolei pokazywał jej, do czego słu\ą, i ustawiał odpowiednią dla niej siłę. Starała
się skoncentrować na ćwiczeniach, ale tak naprawdę pochłonięta była osobą
Sama. Dopiero teraz mogła odkryć piękno jego ciała w ruchu.
Po ostatniej serii ćwiczeń na jego twarzy pokazały się kropelki potu.
Lucky, wręcz zahipnotyzowana, wpatrywała się, jak spływają w dół, po szyi, i
zwil\ają sportową koszulkę, na której wystąpiła plama znikająca poza linią paska
szortów. Nieświadomie zwil\yła językiem suche usta. Jeszcze nigdy fizyczna
obecność mę\czyzny nie zrobiła na niej tak wielkiego wra\enia. Odgarnęła mu
wilgotne włosy z czoła. Pragnęła \aru jego ust. Chciała...
 Skończone.  Sam odstawił ostro\nie sztangę.  Wspaniały trening.
 Mhm  zgodziła się słabym głosem  wspaniały.  Czuła, \e nogi ma jak
z waty.
 Idziemy pod prysznic? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl