[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jednak otrząsnął się z zauroczenia pożądaniem, musiał przyznać, że interesowała ją
wyłącznie znacząca pozycja społeczna. Przerażający przy tym był brak
zwykłej ludzkiej dobroci, co pokazało choćby postępowanie z Ariną.
Gdy od niego , wyszła, a on wrócił do wciąż pachnącego jej ciałem łóżka, zrozumiał, jakiej
pułapki udało mu się uniknąć. Nikt lepiej od niego nie wiedział, jak szybko gasną ognie
namiętności, gdy nie ma z czego rozdmuchać płomienia. Prędzej czy pózniej taki właśnie
los spotkałby jego związek z Olive. Właściwie można powiedzieć, że wygrał, gdy
Harrowby postanowił ożenić się z Olive.
Jechał na Bloomsbury i myślał, że jego nowy sposób niewypełnienia woli ojca jest
znacznie mądrzejszy. Gdy tylko matka Ariny dojdzie do zdrowia na tyle, że dziewczyna
będzie mogła wrócić, wymyślą jakąś prawdopodobną historyjkę, która zapewni mu
wyswobodzenie się z zobowiązań. Poza tym ojciec nie będzie przecież żył wiecznie. Gdy
zostanie już księciem, wyjazdy na południe staną się tak częste, że wiele miesięcy w roku
nie będzie miał ze Szkocją nic wspólnego. Był tego absolutnie pewien.
Słońce zdawało się świecić jaśniej niż kiedykolwiek. Ustąpił wczorajszy mrok. Dobrą
wróżbą zdawały się słowa wykrzykiwane przez stojącego na rogu ulicy gazeciarza.
CZYTAJCIE O ZMIERCI PRZEZ UTONICIE DWÓCH ARYSTOKRATÓW!
CZYTAJCIE, JAK KSI%7Å‚ OPAAKUJE SWYCH DWÓCH SYNÓW!
Powóz przyjechał, zanim zdołał usłyszeć coś więcej. Znał jednak treść tego doniesienia.
Wiadomość o śmierci jego braci znajdzie się na czołówkach wszystkich gazet i jego
przyjaciele dowiedzą się, że to on jest nowym markizem Kildonon. Tak właśnie powinien
o sobie myśleć. Odkrył, że dziś sprawia mu to znacznie większą przyjemność niż wczoraj.
Zatrzymał konie na Bloomsbury Square i przez otwarte drzwi domu zobaczył czekającą w
holu Alinę. U jej stóp stał niewielki, mocno sfatygowany kuferek. Dziewczyna miała na
sobie tę samą prostą bawiełnianą sukienkę i skromniutki czepeczek, w których widział ją w
domu Olive. Gdy wysiadł z powozu i ujął jej rękę, spostrzegł, że płakała. Wiedział, że
pożegnała się niedawno z matką, więc nie zadawał zbędnych pytań.
Muszę panią pochwalić. Nie znam kobiety równie punktualnej. Cieszę się, że nie kazała
mi pani czekać, bo mamy dużo do załatwienia.
Obdarzyła go wymuszonym uśmiechem. Zapłacił za mieszkanie i pomógł jej wsiąść do
powozu.
Czy z pani matkÄ… wszystko w porzÄ…dku?
spytał, gdy konie ruszyły.
Tak... dziękuję panu odparła Arina.
Chirurg był bardzo zadowolony, że przybyła do niego tak... szybko. Obawiał się, iż... w
przeciwnym razie mogłoby być... za pózno.
Przy ostatnich słowach głos jej zadrżał i markiz widział, jak stara się zachować spokój i
opanowanie.
Proszę nie zapomnieć podać mi adresu chirurga, aby mój sekretarz mógł wysłać resztę
pieniędzy.
Już go panu zapisałam.
Widzę, że jest pani równie skrupulatna jak ja rzekł markiz. Bardzo denerwują
mnie ludzie, którzy zapominają, są niedbali i niestaranni.
Mam nadzieję, że nigdy nie ujawnię żadnej z tych... wad... kiedy będę z... panem.
Markiz odwrócił głowę i uśmiechnął się do niej. Choć niemodna sukienka dziewczyny
uszyta była z najtańszego materiału, Arina wyglądała wyjątkowo porządnie i schludnie.
Dostrzegł też znowu jej szczególny wiośniany wygląd.
Dziewczyna była nieprawdopodobnie szczupła. Gdy patrzyła przed siebie zainteresowana
tym, dokąd jadą, przyglądał się swobodnie ostrości jej podbródka i zapadniętym
policzkom. Pomyślał, że dobre odżywianie pozwoli jej szybko nabrać zdrowego wyglądu,
choć obawy wywołane stanem matki przedłużą z pewnością ten proces.
Dokąd jedziemy? spytała, gdy ruszyli w stronę bardziej uczęszczanych ulic.
Kupić dla pani wyprawę odparł markiz.
Ale wie pan o tym, że ja nie... nie mam pojęcia, co powinnam... wybrać, ani co będzie
właściwe
dla mnie. Zawsze mieszkałyśmy z mamą na prowincji dodała po chwili i jestem
właściwie wiejską prostaczką".
Kiedy zaopatrzymy panią we wszystko co trzeba, będzie to ostatnia rzecz, jaka na pani
widok mogłaby przyjść komukolwiek do głowy uspokoił ją markiz. Proszę to mnie
zostawić.
Nadal czuję się bardzo... zakłopotana, że pan nie tylko będzie... wybierał mi
odpowiednie rzeczy, ale także... płacił za nie.
Mówi pani teraz jak prawdziwa, skromna młoda dama zauważył. Nie jak aktorka,
która rozporządza wielkim wynagrodzeniem i wyjątkowymi benefisami w teatrze na
Haymarket czy też w Drury Lane.
Zmiech Ariny miał bardzo miłe brzmienie.
Chyba nie oczekuje pan ode mnie, bym pretendowała do czegokolwiek tak ważnego,
ani też do któregoś z tych teatrów.
Teatr, w którym będzie się pani pokazywać, jest znacznie bardziej imponujący, a ja
podczas podróży morskiej będę miał mnóstwo czasu, żeby opowiedzieć pani o wszystkim.
Więc podróż do Szkocji będziemy odbywać morzem? dziewczynie najwyrazniej
zaparło dech z wrażenia.
Boi siÄ™ pani?
Chyba nie. Ale byłoby dla mnie krępujące, gdybym dostała choroby morskiej,
zwłaszcza w pana obecności.
Dlaczego zwłaszcza przy mnie? spytał markiz.
Bo pan jest taki wspaniały. Na pewno nie cierpi pan na tak prozaiczne dolegliwości jak
przeziębienie, choroba morska czy świnka.
Dziękuję roześmiał się. To najbardziej naiwny komplement, jaki zdarzyło mi się
usłyszeć.
Ja tylko powiedziałam, co myślę tłumaczyła się Arina. Mam nadzieję, że to nie
było... niegrzeczne.
Nie tylko nie niegrzeczne, ale wręcz urocze zapewnił ją.
Dojechali do bocznej uliczki Bond Street i zatrzymali siÄ™ przed niewielkim sklepem. Nie
był wcale imponujący, jednak dziewczyna zadrżała lekko, a w jej oczach pojawił się
strach.
Proszę się nie obawiać powiedział markiz. Znam dobrze właścicielkę. Jest
gotowa zrobić cuda. Zaopatrzy panią we wszystko, czego sobie pani zażyczy, i to w
najkrótszym czasie.
Dziewczyna nie odpowiedziała, ale gdy pomagał jej wysiąść z powozu, wyczuł drżenie jej
palców.
Niewielki sklep był elegancko urządzony. Kobieta, która do nich wyszła, przywitała
markiza wylewnie.
To cudowne, że pana widzę, milordzie.
Arina oceniła ją jako bardzo wytworną w eleganckiej szarej sukni i mimo swych co
najmniej trzydziestu lat, również bardzo pociągającą.
Lord Alistair znał madame Celeste jak się sama nazwała, bo urodziła się jako zwykła
Cecily Brown od momentu, gdy towarzyszył tutaj damie, która z wielkiej do niego
miłości urządziła mu mieszkanie.
Lubię przede wszystkim kreacje oryginalne oznajmiła mu i to właśnie znajduję u
madame Celeste.
Związek się skończył, a lord Alistair przyprowadził do jej sklepu jeszcze kilka piękności,
trafnie doradzając im wybór sukni, czym zaskarbił sobie zarówno wdzięczność dam, jak i
madame Celeste. Okazała mu ją spędzając z nim kilka dni w wygodnym zajezdzie w
Buckinghamshire.
Pochodziła ze wsi, doskonale trzymała się na koniu, więc dnie spędzali na pokonywaniu
wielkich pastwisk, noce zaś w wygodnym łożu pod pościelą z gęsiego puchu. Pózniej lord
Alistair wspominał ów epizod jako niezwykłą przyjemność. Było to niczym malowanie
dzikich wiosennych kwiatów zamiast cieplarnianych gozdzików czy orchidei.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]