[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rannych przeżyć. Ale gdziekolwiek był i cokolwiek robił, wciąż miał przed oczami obraz Freda
Gartnera. Nie starał się jednak usunąć go ze świadomości. Po co miałby to robić, skoro wie-
dział już ponad wszelką wątpliwość, że z Fredem łączy go nierozerwalna więz.
Zagadka podobieństwa została wyjaśniona. Letzingen nie mógł jedynie przeboleć tego,
że nie wyjawił tajemnicy Fredowi, zanim ten zniknął w drzwiach wagonu.
VII
Luksusowy parowiec pasażerski z panem Kanitzem i jego rodziną na pokładzie przemie-
rzał ocean, obierając kurs na Nowy Jork. Wyśmienita wiosenna pogoda uprzyjemniała spokoj-
ny rejs.
Loretta i Regina były ogromnie przejęte swą pierwszą daleką podróżą. Ominęły je
wszelkie typowe dolegliwości, związane z kołysaniem statku, gdyż fala była bardzo niska, a
ocean gładki jak stół. Jednomyślnie orzekły, że choroba morska jest bajką wymyśloną przez
marynarzy specjalnie do straszenia młodych dam.
Na pokładzie parowca życie toczyło się według ogólnie przyjętych tam norm. Jak zwykle
nie brakowało różnych rozrywek.
Panowie Howard i Gartner robili co tylko leżało w ich mocy, aby dziewczyny były cały
czas w dobrym nastroju. Pan Kanitz i jego żona nie widzieli nic niestosownego w kontaktach
R
L
T
młodych ludzi i nie utrudniali ich. Poza tym Fred i Harry umieli wszystko tak zaaranżować, aby
nikt nie przeszkadzał im w byciu sam na sam z ukochaną.
Pan Howard zabrał się energicznie do dzieła. Przyrzekł sobie, że opuści statek tylko jako
narzeczony Reginy. Znał ją już dostatecznie długo i był przekonany, że to odpowiednia kandy-
datka na żonę.
Jej ożywczy, zuchwały temperament stanowił znakomite uzupełnienie dla jego zrówno-
ważonego charakteru. Bawił go jej rezolutny dowcip. Dawał jej wyraznie do zrozumienia, że
zamierza poważnie starać się o nią. Regina z niecierpliwością oczekiwała na jasne rozstrzy-
gnięcie tej kwestii, ponieważ bierność nie leżała w jej usposobieniu.
Pewnego dnia Howard i Regina stali obok siebie oparci o reling. Napawali się widokiem
srebrzystej toni. Regina bawiła się wrzucając małe kuleczki z bibuły do wody. Rzucała za każ-
dym razem po dwie jednocześnie, a potem obserwowała, dokąd popłyną, niesione przez fale i
wiatr.
 Co pani robi, Miss Regina?  spytał Howard, z zachwytem wpatrując się w jej pięk-
ny profil.
Pozwoliła mu, by jut na statku tak ją nazywał, gdyż, jak mówiła, tak jest wygodniej. Lo-
retta również zgodziła się na tę formę zwracania się do niej.
Regina popatrzyła na Howarda. W jej oczach błyskały iskierki niecierpliwości.
 Wróżę.
 Za pomocą tych kulek z bibuły?
Skinęła głową.
 Tak. Wyprosiłam bibułę w kiosku z kwiatami. Z każdego arkusza robię dwie kulki
tego samego koloru i wrzucam je do wody. Jednej nadaję imię męskie, drugiej żeńskie. Wybie-
ram taką parę wśród znajomych. Rozumie pan?
Spodobała mu się ta zabawa, dająca niewątpliwie okazję do snucia ciekawych przypusz-
czeń.
 Rozumiem. Ale w jaki sposób przemówi do nas wyrocznia?
 Zaraz panu powiem. Proszę spojrzeć. Mam tu dwie połówki z niebieskiego arkusza.
Ugniatam je, aż staną się okrągłe, jak małe kulki. Nazwijmy je na przykład... Fred Gartner i
Loretta Letzingen, zgoda?
 Zgoda.
 A teraz obie kuleczki wydaję na pastwę żywiołu i nieprzeniknionej głębiny...
R
L
T
 To znaczy wrzuca je pani do wody?
 No, właśnie. I przy tym zapytuję się wyroczni: jak potoczą się losy tych ludzi?
 O, to już zaczyna być interesujące!
 Prawda? Jeśli kuleczki będą trzymać się razem, to znaczy, że pana Gartnera i moją
kuzynkę połączy wspólny los, a jeżeli fale je rozdzielą, to samo stanie się z naszą parą.
W ferworze objaśniania wróżby zbliżyła się do niego tak blisko, że prawie dotykała go
swym lekko zaróżowionym uchem, otoczonym złocistymi lokami.
 I to się na pewno sprawdzi?
 Jak Bóg na niebie.
 Zwietna zabawa! Zaraz się okaże, proszę spojrzeć, Miss Regina, tam płyną nasze kul-
ki, a raczej Fred i Loretta, blisko przy sobie, dotykają się!
Regina z przejęciem patrzyła na wodę.
 Widzi pan? Wróżba się sprawdza. Teraz przecież oboje znajdują się na pokładzie tego
statku. Jeśli chodzi o ścisłość, to siedzą właśnie tam na rufie i grają w warcaby. Zobaczymy, co
będzie dalej... Och, jaka szkoda! Fale je rozdzieliły. Oddalają się od siebie coraz bardziej.
 Nie można do tego dopuścić!  rozochocił się Howard.  Zróbmy coś, by zapobiec
temu nieszczęściu. No...! Chwała Bogu. Przychylna fala je połączyła. Płyną teraz znowu razem.
Regina odetchnęła z ulgą.
 Bogu niech będą dzięki. W takim razie według naszej wróżby, wkrótce po tej podróży
pan Gartner i moja kuzynka rozstaną się, a potem ponownie się spotkają. Ciekawe, czy kulki
utrzymają się" razem, zanim zatoną.
 To znaczy, czy pozostaną sobie wierni do śmierci?  spytał Howard ubawiony jej
zapałem.
 Oczywiście, że do śmierci. Na razie są jeszcze ze sobą.
Regina z napięciem wpatrywała się w dwa malutkie punkciki na wodzie. Howard więcej
uwagi poświęcał raczej jej zadziornej twarzyczce o zbyt krótkim nosku i szelmowskich do-
łeczkach nad kącikami ust. Wyglądała naprawdę olśniewająco w białym swetrze i wełnianej
czapce, spod której wystawały kosmyki jasnych, kręconych włosów.
 O, kulki zniknęły, fala je zakryła!  zawołała z podnieceniem.
 Rzeczywiście. A więc co to oznacza?  spytał udając, że bierze to całkiem poważnie.
 To znaczy, że po krótkiej rozłące będą żyli razem, aż rozdzieli ich śmierć  odpo-
wiedziała Regina podniosłym głosem.
R
L
T
Pokiwał głową z zadowoleniem.
 Doskonale! Teraz rzućmy nowe kulki. Nazwiemy je Harry Howard i Regina Kanitz.
Popatrzyła na niego niepewnie.
 Ale niestety nie mam już papieru, aby je sporządzić.
 To żadna przeszkoda. Już ja coś skombinuję. Koniecznie musimy spytać wyroczni o
naszą przyszłość. Proszę na mnie poczekać. Zaraz tu będę z nowymi kulkami.
Regina uśmiechnęła się. Nareszcie Harry przejął inicjatywę! Po krótkiej chwili Howard
wrócił do niej, trzymając w ręce dwie gotowe piłeczki z bibuły.
 Dlaczego przyniósł pan tylko dwie?
 Na razie interesuje mnie wyłącznie los tej pary. Oto Regina Kanitz, a to ja. Sam nimi
rzucę, obiema naraz. Mężczyzna powinien przecież sam decydować o swoim życiu.
 No dobrze, niech pan rzuca. Czy mocno je pan ugniótł? Muszą dostatecznie długo
utrzymywać się na wodzie.
 Bardzo mocno. No to jazda! Hej!
Z silnym zamachem cisnął obie kulki za burtę. Wiatr porwał je ze sobą, ale już w powie-
trzu kulki szybowały razem. Powoli opadły na wodę, nie rozdzielając się.
Regina patrzyła na nie szeroko otwartymi oczami. Howard słyszał jej przyspieszony od-
dech, widział, jak kurczowo zaciska ręce na relingu. Jej oczy płonęły z emocji. Potem sam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl