[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Obawiam się, że w przyszłości nie będę umiał się oprzeć.
- No to musimy uważać, bym nie zaszła w ciążę. To by się ojcu nie
spodobało.
- A mnie nie spodobała się złość Olego. - Hans przykrył ich kołdrą i objął
Sebjorg w talii. Być może powinien wrócić do Danii, zanim zdarzy się coś
nieprzyzwoitego?
Wkrótce zasnęli. Sebjorg z głową na nagim torsie Hansa. Hans z ramieniem
pod głową ukochanej i policzkiem na jej włosach. Kołdra nieco się zsunęła i
odsłoniła jedną jej pierś, ale w domku było tak ciepło, że dziewczyna nie czuła
chłodu. %7ładne z nich nie słyszało skradających się na zewnątrz kroków i żadne
nie zauważyło twarzy przyklejonej do okna. Po chwili twarz odwróciła się i
zniknęła w lesie. Kiedy godzinę pózniej narzeczeni przygotowywali się do
drogi powrotnej, odkryli nowy rysunek...
Tym razem kota nakreślono na białej kartce i poczerniono sadzą. Kartka
papieru leżała na kamiennej półce tuż za drzwiami. Nie leżała tam zbyt długo...
Rozdział piąty
- Podejrzewasz, kto może nas śledzić? - Sebjorg siedziała w pokoju u Emilie
i Knuta, i patrzyła na brata. - Któremu z mieszkańców wsi sprawia przyjemność
straszenie nas w ten sposób?
- Nie widzę tego wyraznie. - Knut domyślał się czegoś, bo fakty w jakiś
sposób łączyły się w całość, ale póki nie był całkowicie pewien, nie chciał nic
mówić. - Być może nie chodzi o to, żeby nas przestraszyć, tylko o to, że zapłata
jest kusząca.
Knut rozumiał, że tak dla Sebjorg jak i Hansa sprawa jest bardzo
nieprzyjemna.
- Ktoś dostaje pieniądze za to, żebyśmy się bali? - Sebjorg z
powątpiewaniem patrzyła na Knuta. - W takim razie kto miałby to zlecać?
Gdy jednak zadawala pytanie, nagle zrozumiała: to mogą być tylko rodzice
Hansa! Ale kto z mieszkańców wsi znał małżeństwo Ostrup i w jaki sposób ta
osoba mogła utrzymywać kontakt ze Szwecją?
- Całkiem możliwe - odpowiedział Knut. - Prędzej czy pózniej dowiemy się,
kto za tym stoi...
Jego słowa zawisły w powietrzu, jak gdyby jeszcze coś się w tym wszystkim
kryło.
- Co więc robić z Kajsą i Gertem? - Sebjorg już była prawie pewna, że nie
chce, by teściowie byli na ślubie. - Może lepiej, jeśli zostaną w domu?
- Na razie niewiele zdziałamy. Ale z czasem pewnie sami wpadną we własne
sidła. - Wskazując głową ku leżącej na stoliku Biblii, rzeki: - Wez ją ze sobą. I
stale noś też krzyżyk na szyi. A najlepiej zrób sobie sama srebrny.
- No dobrze, skoro uważasz, że to pomoże...  Jeśli łowca kotów znów
zaatakuje, może chrześcijański symbol doda jej wiary i uchroni przed czarną
magią.
- Na pewno nie zaszkodzi. - Knut był bardziej poirytowany niż przestraszony
tym, co działo się wokół siostry. To niepotrzebne straszenie, ale dopóki ludzie
za tym stojący żyli w swoim własnym świecie, trudno było przewidzieć ich
poczynania. Knut potrzebował czasu, a na razie jeszcze nic nie mógł uczynić. -
Zimą mogą mieć miejsce rozmaite dziwne wydarzenia, ale wcześniejszych
planów nie będziemy zmieniać.
Sebjorg siedziała spokojnie, przyglądając się bratu. Skoro nic więcej nie
chciał powiedzieć, trudno. Wiedziała, że ją ochroni, gdy będzie to konieczne.
- Już naprawdę mam serdecznie dość tych czarnych kotów. - Sebjorg wstała
i poprawiła spinki we włosach. - A jak poszło z Josteinem i mężczyzną z
miasta? Udało im się upolować renifera?
- Tak. Słyszałem, że Conrad już na samym początku zastrzelił duże, dobrze
zbudowane zwierzę. Przynajmniej dostał to, za co zapłacił Hermodowi. Wydaje
mi się, że wybierają się na kolejne polowanie. Jeśli Conrad znów coś trafi, nie
będzie miał powodów do narzekań.
- I okaże się, że teren Skogstada jest równie dobry na łowy co nasz. -
Sebjorg, uśmiechnięta, podeszła do drzwi, lecz nagle spoważniała. Chwyciła
klamkę i otworzyła je energicznie.
Knut także się zorientował, że ktoś tam jest.
- Co ty tutaj robisz? Skradasz się i podsłuchujesz? - Sebjorg spojrzała
bezlitośnie na służącą, gdy ta, przestraszona, cofnęła się o parę kroków. Obok
stało wiadro z wodą i szczotka do szorowania, ale podłoga była całkiem sucha.
- Nie, chciałam tylko posprzątać - wymamrotała Solveig. - I zastanawiałam
się, czy nie będę przeszkadzała, jeśli zacznę tu szorować podłogę i... -
Dziewczyna zaczerwieniła się po korzonki włosów.
- Ciekawość nie jest cechą, którą cenimy w Rudningen - przerwała jej
Sebjorg.
Brzmiało to tak jak wtedy, gdy siostra przywoływała do porządku służące z
Sorholm. Sebjorg potrafiła być szczera do bólu, a tym razem miała do tego
pełne prawo. Solveig podsłuchiwała pod drzwiami, bo tak jak wszyscy inni
służący, była ciekawska.
- Nie, ja...
- Czy nie myłaś tutaj podłogi wczoraj, Solveig? - Sebjorg nadal wpatrywała
się w dziewczynę. Na co dzień miały ze sobą dobry kontakt, ale teraz Sebjorg
uważała, że konieczne było zachowanie dystansu. Nie mogła tolerować
kłamstw ani oszustwa.
- Tak, ale dzieci były tutaj w butach, a wieczorem ma się odbyć przyjęcie.
- Nie musisz przecież szorować podłogi z powodu dziecięcych butów. -
westchnęła głośno Sebjorg i wyszła z pokoju. - Wystarczy, jeśli użyjesz
szmaty.
Solveig kiwnęła głową i włożyła rękę do wiadra w poszukiwaniu szmaty.
Powinna była wiedzieć, że zostanie przyłapana. Nawet gdyby to nie Sebjorg
wyszła z pokoju, Knut i jego ojciec też mieli doskonały obraz wszystkiego, co
dzieje się wokół.
- Poza tym jestem pewna, że Emilie przekaże ci wiadomość, jeśli zajdzie
potrzeba posprzątania gdzieś dodatkowo. - Sebjorg nie wydawała żadnych
poleceń w posiadłości, ponieważ to Emilie i Knut rządzili w tym miejscu. Ale
raz na jakiś czas mogła powiedzieć, co myśli.
- Dużo osób przyjdzie wieczorem? - zapytał Knut. Wiedział o przyjęciu, ale
wcześniej nie obchodziło go słuchanie, kto ma się zjawić. Miło było, że Emilie
chciała zajmować się tego rodzaju spotkaniami, a Knut wciąż pamiętał, jak
rozkwitała podczas przyjęć w majątku. Teraz w Rudningen będzie dużo więcej
takich spotkań.
- Powinno przyjść osiem osób. Matka i ojciec Emilie, Jostein i Jorid, Gaupe-
Karl i Hermine, Kaja i Jon - podliczyła Sebjorg. - Dobre towarzystwo, z którym
Hans może się bliżej poznać.
- Będzie miło. Myślę, że Hans i Karl mają trochę wspólnych tematów. -
Knut otworzył drzwi do starego domu i puścił przed sobą siostrę. Niech tylko
Hermod będzie w dobrym nastroju, a wieczór może upłynąć naprawdę
przyjemnie, pomyślał.
Ani on, ani Sebjorg nie myśleli dłużej o Solveig, która odetchnęła z ulgą,
gdy zniknęli. Jak tylko została sama, złapała szmatę i energicznie przetarła nią
podłogę. Po chwili podłoga była czysta i służąca zrozumiała, że tłumaczenie się
sprzątaniem było pozbawione sensu. Sebjorg nigdy wcześniej nie była wobec [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl