[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Długimi ruchami rozczesywała włosy przed lustrem. Jej koszula nocna opadała falami wokół stołka
i Birgit wyglądała w półmroku jak postać z baśni. Z pokoju obok dochodził równy oddech Johana.
Zostawiła drzwi otwarte, żeby usłyszeć, jeśli synek się obudzi.
Gdyby Tina również mogła potwierdzić słowa Birthe, miałabym dość dowodów, myślała
dalej. Ale co wtedy? Czy iść do lensmana, powiedzieć, czego się dowiedziałam, i zażądać, żeby
położył kres plotkom? A może należy złożyć wizytę Mii i poprosić o wyjaśnienia? To ostatnie
wydawało się kuszące, ale skoro obie wiedziały, która jest winna, będzie to tylko gra słów. Mia
zaprzeczy i spyta o dowody. Nawet jeśli znajdzie się tłum ludzi, którzy potwierdzą, że słyszeli, jak
Mia rozpowiadaÅ‚a, że to Birgit Sørholm zleca podpalenia, to jeszcze nie powód, żeby aresztować
córkę naczelnika. Birgit zdawała sobie sprawę, że Mia to twardy orzech do zgryzienia. Dziewczyna
prawdopodobnie stwierdzi, że każdemu wolno myśleć, co mu się podoba.
- Ciekawe, co sądzą chłopi? - mruknęła Birgit do siebie i wskoczyła pod pierzynę. W
Sørholm przez caÅ‚y rok używali pierzyn z gÄ™siego puchu. W zimie porzÄ…dnie grzaÅ‚y, a latem nie
przepuszczały gorąca, jednak na lipcowe upały okazały się za ciepłe. Birgit wysunęła jedną nogę i
położyła na pierzynie.
Być może powinna jutro odwiedzić kilka gospodarstw, zastanawiała się. Na pewno ten i ów
gospodarz okaże się rozmowny. Jeżeli chłopi odwrócą się od niej, ona i majątek znajdą się w
bardzo złej sytuacji. Birgit nie chciała o tym nawet myśleć. Chłopi zawsze byli matce bardzo bliscy,
i to nie tylko dlatego, że ich gospodarstwa należaÅ‚y do majÄ…tku i Sørholm czerpaÅ‚o korzyÅ›ci ze
sprzedaży młodych zwierząt i nadwyżek żywności. Nie, Hannah z prawdziwą troską traktowała
ludzi wokół siebie i byłoby naprawdę przykro, gdyby zaufanie i dobre stosunki popsuły się z
powodu jakichś bzdurnych plotek. Wielu z pewnością myślało, że nie ma dymu bez ognia, i dlatego
Birgit liczyła się z tym, że będą ją podejrzewać. Nie miała wiele czasu, żeby temu zapobiec.
Rzucała się z boku na bok i myślała o Tinie. Oby tylko gospodyni potwierdziła, że to Mia
rozpuszcza kłamliwe plotki! Ale nie można mieć zbyt wielkich nadziei; tak czy owak nie wolno jej
siedzieć cicho i czekać na cud. Jutro osiodła konia i pojedzie przez łąki do gospodarstw
zniszczonych przez pożary. Dowie się, jak się udały zbiory i czy ludzie nadal żyją w strachu.
Ziewnęła i poczuła, że jej głowa więcej nie zniesie. Gdyby tylko można się odgrodzić od
wszystkich trudnych myśli, pomyślała Birgit sennie. Odgrodzić się od wszelkiego niepokoju...
Rozdział 3
Następnego dnia było pochmurno, ale nie padało i nadal panował upał. Przy śniadaniu Birgit
poleciła osiodłać konia. Nie bardzo wiedziała, czego się po tej wyprawie spodziewa, uznała jednak,
że dobrze jej zrobi szybki galop przez łąki.
Zanim włożyła spodnie do jazdy konnej, spędziła trochę czasu z Johanem. Z każdym dniem
potrafił przejść coraz dalej bez upadku. Miał swój własny specyficzny styl: zorientował się, że
łatwiej mu utrzymać równowagę z uniesionymi rękami, i idąc, wyglądał, jakby miał zamiar rzucić
się przed siebie. W ten sposób przemieszczał się do przodu, wszędzie tam, gdzie chciał. Birgit
klaskała w ręce i chwaliła synka za każdym razem, kiedy udało mu się przejść przez pokój, a
uśmiech, którym się malec odwzajemniał, rozczulał ją bardziej niż cokolwiek innego.
Birgit na szczęście była razem z opiekunką w chwili, kiedy Johan postawił dwa pierwsze
kroki całkiem sam, nie trzymając się nikogo. Wiedziała, że zapamięta ten dzień.
- Możesz wyjść z nim na dwór, kiedy wyjadę - rzekła do opiekunki. - Mały może spać
również na dworze, jeśli nie będzie padać, jednak uważaj na pszczoły.
Sørholmowie mieli kilka uli w okolicy i choć zwykle pszczoÅ‚y lataÅ‚y w stronÄ™ Å‚Ä…k, to jednak
czasami cały rój pojawiał się w pobliżu majątku i wtedy lepiej było zostać w domu.
Birgit pomachała dziecku na pożegnanie i ruszyła do stajni, gdzie czekała na nią świeżo
wyszczotkowana klacz. Właścicielka majątku dbała o to, żeby konie zawsze były oporządzone, a
stajnia wysprzątana. Nowy stajenny jak dotąd świetnie się spisywał.
Lekko wskoczyła na koński grzbiet i spokojnie ruszyła w stronę ogrodu za domem. Jednak
po krótkiej chwili przyspieszyła. Gdy tylko przejechała przez niewielki zagajnik i znalazła się na
otwartej przestrzeni, popędziła klacz. Dawno już nie galopowała swobodnie, a dziś całkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl