[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jej obecności.
- No dobrze - szepnęła, zbierając resztki sił. - Nie
spodoba ci się to, co powiem...
- Ty mi się nie podobasz. - Zmroził ją jego
lodowaty ton. - Nic, co mogłabyś powiedzieć, nie
będzie gorsze od wstrętu, jaki czuję teraz do ciebie.
Nie panując nad sobą rozpłakała się.
- Nie mogłam zmusić się do powiedzenia ci o tym,
bo bałam się, że każesz mi się go pozbyć.
- Ośmielasz się zrzucać na mnie
odpowiedzialność? - Spojrzał na nią wzrokiem
pełnym pogardy.
- Zawsze jasno stawiałeś sprawę, że nie chcesz
mieć wobec mnie żadnych zobowiązań. Naprawdę
uważałam, że usunięcie ciąży uznasz za najbardziej
praktyczne rozwiązanie sprawy.
- Gdy w grę wchodzi moje ciało i moja krew, nie
jestem taki praktyczny. I co ty wiesz o moim zdaniu
na temat aborcji? Czy rozmawialiśmy o tym?
- Ja... ja... tak mi się zdawało - przyznała się,
niezdolna dłużej patrzeć na niego.
- Do diabła z tobą i z tym, co ci się wydawało!
- Wtedy myślałam, że postępuję słusznie-szepnęła.
SPOTKANIE PO LATACH 129
- Czy mam ci powiedzieć, dlaczego tak myślałaś?
Spójrz na mnie! - rozkazał ostrym tonem, a ona
usłuchała przerażona zastanawiając się, jaki jeszcze
cios może na nią spaść. - Nie wiedziałem, jaki masz
naprawdę charakter. Nie przypuszczałem nawet, ile
pod tą anielską twarzą kryje się zawziętości i uporu.
Ale teraz już wiem i nie potrzebuję twojej
interpretacji, bo mam własną. Pozwól, że ci powiem,
jak wygląda sytuacja: jeśli nie ożeniłbym się z tobą,
mógłbym stracić moje dziecko!
- Nie! - krzyknęła. - To nie było tak!
- To było dokładnie tak! Nie ma obrączki, nie ma
dziecka. Nie wiedziałem, że wtedy przy śniadaniu
grałem w rosyjską ruletkę. - Spojrzał na nią z
nienawiścią. -1 pomyśleć, że zadręczałem się tym, co
ci tego dnia powiedziałem. Nie miałaś prawa ukrywać
prawdy przede mną! Powinienem wiedzieć, że nosisz
moje dziecko! Cristo, czy aż tak bardzo mnie
nienawidziłaś, że nawet nie dałaś mi szansy?
- Tak cię kochałam, tak bardzo cię kochałam!
- Nazywasz to miłością? - Zaśmiał się chrapliwie.
- W ciągu prawie dwóch lat tylko raz straciłem przy
tobie panowanie nad sobą! Jeden raz! A płacę za to do
tej pory. To był twój rewanż.
- Ja nie myślę w taki sposób jak ty - broniła się.
- Gdybyś myślała tak jak ja, to byłabyś moją żoną
już pięć lat temu! Si, ożeniłbym się z tobą. - Z ponurą
satysfakcją spojrzał na jej bladą twarz. - Może nie
zrobiłbym tego zbyt chętnie, ale ożeniłbym się z tobą.
Wstrząsnęła się, wyobrażając sobie swój los. Luc,
zmuszony do małżeństwa jej ciążą. To byłby
koszmar.
- Nie chciałabym, żebyś żenił się ze mną z takimi
uczuciami.
- Dio! A co mają do rzeczy twoje czy moje
uczucia, wobec mającego się urodzić dziecka?
Na jego twarzy pojawił się lodowaty grymas.
- Jedyna, naprawdę uczciwa kobieta, tak oto po-
130 SPOTKANIE PO LATACH
wiedziałem Rafaelli o tobie. Aż dziw, że nie parsknęła
mi w twarz śmiechem! Ona ma przynajmniej jedną
zaletę, której ty nie masz. Jest lojalna, choć tak
okropnie potraktowałem ją w zeszłym tygodniu.
- Wyjadę z Danielem - powiedziała z rozpaczą
Catherine. - Już więcej o nas nie usłyszysz.
ROZDZIAA DZIEWITY
- Nigdzie go nie zabierzesz!
- Przecież go nie chcesz. Nie chciałeś, żeby to było
twoje dziecko. To była najpodlejsza i najbardziej
okrutna rzecz, jaką mi kiedykolwiek powiedziałeś.
- Głos Catherine zadrżał niepokojąco.
- Straciłem pięć lat jego życia! - krzyknął Luc.-
Jest dzieckiem nieślubnym. Ile się nacierpi w
przyszłości? Czynie zdajesz sobie sprawy z tego, że
będą ci potrzebne dokumenty? Czy myślisz, że
będziesz mogła udawać wdowę z dzieckiem przez
resztę życia? To wyszłoby na jaw, jak wtedy czułoby
się to dziecko? Co sądziłoby o tobie, o mnie? I
dlatego właśnie pomyślałem, że wolałbym, żeby to
nie było moje dziecko. Dla jego dobra. Z
dokumentów od razu będzie widać, że coś jest nie w
porządku. Ale dlaczego on został w Anglii?
- Dokumenty? - Była śmiertelnie blada.
- Nie sądzisz chyba, że mogłabyś odejść dokąd-
kolwiek, a ja żyłbym sobie dalej, ukrywając prawdę?
Gdyby nie Rafaella, jego twarz byłaby już na pierw-
szych stronach brukowej prasy! Gdy odnalazła go w
domu twojej przyjaciółki w Lakę District, zabrała go
stamtąd, zanim zjawili się fotoreporterzy.
- Zabrała go? Dokąd? - pytała gorączkowo, uświa-
damiając sobie jednocześnie, że zainteresowanie
prasy jest znacznie grozniejsze, niż przypuszczała.
- Czekają na nas w domu, razem z twoją
przyjaciółką.- W jakim domu? - wyjąkała zaskoczona.
- Kupiłem go dla ciebie jako prezent ślubny. Pięć
lat temu... Pięć długich, pustych lat! - wyrzucił z
siebie.
- Byłem takim głupcem. Ja, który pyszniłem się
moim
132 SPOTKANIE PO LATACH
nadzwyczajnym rozsądkiem. Czy jeszcze tego nie
zrozumiałaś? Kochałem cię.
- Pięć lat temu? - Zdruzgotana, nie mogła złapać
tchu.
- Nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopóki nie
odeszłaś. Miałem nadzieję, że wrócisz... zadzwonisz...
wyślesz kartkę pocztową... Cokolwiek! Nie mogłem
pogodzić się z myślą, ze odeszłaś na zawsze. Ja bym
ci tego nie zrobił. - To wyznanie wywołało ponownie
gwałtowny przypływ złości. - Wydałem fortunę, żeby
odnalezć twój ślad. Nękany wyrzutami sumienia po-
stanowiłem ożenić się z tobą, jak tylko cię odnajdę.
Gotów byłem zacząć od nowa.
Azy powoli toczyły się po jej policzkach, ale Luc
jeszcze nie skończył.
- A gdy odnalazłem ciebie, przymknąłem oczy na
to, że się tak zmieniłaś. Usprawiedliwiałem cię, bo
byłaś czymś najlepszym, co mnie w życiu spotkało.
Teraz mogę się do tego przyznać.
- Nie mów tak! - błagała załamującym się głosem,
widząc, z jaką determinacją chce zniszczyć łączące
ich więzy.
- Raz ci się udało, ale nie pozwolę na to więcej -
zabrzmiało to jak wyrok
- Co ja takiego zrobiłam? - wyszeptała.
- Pięć lat temu ufałem ci bardziej niż komukolwiek
na świecie, Catherine. A ty nadużyłaś tego zaufania.
Spędziłaś całą noc w moich ramionach, mówiąc, jak
bardzo mnie kochasz, a potem odeszłaś...
- To było moje pożegnanie, tyle tylko mogłam
zrobić - powiedziała prawie bezgłośnie.
- Oczywiście, nie przyszło ci na myśl, że między
innymi dlatego byłem taki zły na ciebie następnego
ranka, bo zrozumiałem, że wpadłem.
- Co masz na myśli?
- Co mam na myśli? Wtedy jeszcze nie chciałem
się z tobą żenić, nie chciałem się żenić z nikim. Moi
rodzice
SPOTKANIE PO LATACH 133
[ Pobierz całość w formacie PDF ]