[ Pobierz całość w formacie PDF ]

które jeszcze zostały, a potem ściągnęła suknię przez głowę. Nigdy nie stała przed mężczyzną
w samej bieliznie, cieszyła się, że jest ciemno i Johan nie widzi jej łez. To nie tak miało być,
myślała zrozpaczona. Dlaczego on chce wszystko zniszczyć? Dlaczego się tak strasznie
spieszy? Przecież ona potrzebuje czasu, właśnie przed tym, co miało się stać, czy to tak
trudno zrozumieć? Gwałtownie złapał ją za głowę i wyciągnął spinki podtrzymujące włosy,
które teraz złotą falą opadły na ramiona i plecy.
- Boże, jakaś ty piękna - wymamrotał i przycisnął głowę do jej piersi. - I jesteś moja!
Tylko moja!
Zanim pojęła, co się dzieje, Johan zdarł z niej koszulę i pożądliwie ujął w ręce piersi.
Przywarł do nich zaślinionymi wargami i Mali odskoczyła z obrzydzeniem. Wtedy on
chwycił ją na ręce i zaniósł na łóżko. Uderzyła się boleśnie w głowę, kiedy rzucił ją na
posłanie. Przez moment zdawało jej się, że zemdleje. Jęknęła, kiedy się na nią zwalił, ciężki,
pijany, rozgorączkowany. Szarpał ją jak oszalały szorstkimi, twardymi rękami.
- Johan - prosiła desperacko. - Johan, nie rób tego. Nie tak! Ja przecież nigdy... daj mi
czas, Johan, to boli.
Nie słyszał jej słów, mimo to próbowała dalej.
- Johan, daj mi czas. Nie tak gwałtownie, bo ja...
Oparła dłonie na jego piersiach i starała się go odepchnąć, ale to rozwścieczało go jeszcze
bardziej. Mali próbowała pojąć, co się właściwie dzieje. Nigdy nie byłaby w stanie wyobrazić
sobie, że to może być tak. Nie przypuszczała, że ktoś może drugiemu człowiekowi zrobić to,
co Johan zamierzał teraz zrobić jej. Zdarł z niej resztę ubrania i poczuła na skórze chłodne
nocne powietrze. Oczy Johana błyszczały w blasku księżyca, kiedy na nią patrzył, wargami
boleśnie miażdżył brodawkę jej piersi. Nagle gwałtownym szarpnięciem rozwarł jej nogi i
wdarł się w jej ciało. Przeszywający ból sprawił, że pociemniało jej w oczach.
Potem długo leżała zupełnie bez ruchu, dopóki po ciężkim oddechu nie poznała, że Johan
śpi. Wtedy cichutko wyślizgnęła się z łóżka. Każdy krok sprawiał jej dotkliwy ból, ale z
gardła nie wydobył się najcichszy nawet jęk. Nalała wody do miednicy, w księżycowej
poświacie dostrzegła cieniutkie strużki krwi na wewnętrznej stronie ud. Umoczyła ręcznik i
ostrożnie zmyła krew. Bólu jednak zmyć się nie da. Nie tego fizycznego, który ogniem pali w
dole brzucha, ale bólu duszy, żalu i nienawiści, jaka w niej rozgorzała. To nigdy nie minie,
była o tym przekonana.
Bosa przeszła po lodowatej podłodze z powrotem do łóżka. Piękna nocna koszula, którą
matka uszyła jej na tę noc, noc poślubną, leżała porzucona w nogach posłania. Nie zdążyła jej
włożyć, bo Johan się na nią rzucił. Nigdy by nie pomyślała, że najpiękniejsze, o czym tak
marzyła, może się przemienić w coś tak paskudnego, ordynarnego i żałosnego. %7łe może nie
być miejsca na czułość, na odrobinę pieszczot czy choćby jedno dobre słowo. Tylko dzikie
zwierzęce pożądanie i egoizm. No i ten straszny ból...
Leżała pod nim sztywna, ogarnięta paniką, kompletnie nieprzygotowana na to, co miało się
stać. Johan nie miał czasu, żeby o niej pomyśleć, rozwarł tylko jej nogi na boki i brutalnie się
w nią wdarł. Pewno nawet nie zauważył, że Mali jest zupełnie sucha. I chyba też nie zwrócił
uwagi, że z bólu wygięła się pod nim niczym łuk. Zagryzła rękę do krwi, żeby nie krzyczeć.
Myśl o tych wszystkich ciekawskich, którzy nasłuchują na korytarzu i na dole, pod oknami,
sprawiła, że zniosła wszystko w milczeniu. Azy płynęły jej ciurkiem po twarzy, w ustach
czuła smak własnej krwi, kiedy dziedzic Stontes ją gwałcił i w ten sposób pozbawiał ją
dziewictwa.
Powoli wciągnęła nocną koszulę przez głowę i usiadła na krzesełku przy oknie. Powietrze
w pokoju było ciężkie i gęste od zwierzęcego zapachu, pomieszanego z ostrą wonią potu i
piwa. Delikatnie uniosła haczyki i otworzyła okno. Chłodna wrześniowa noc studziła jej
rozognioną i mokrą od płaczu twarz. Z drugiej strony domu docierały śmiechy i nawoływania,
w stodole skrzypek wciąż grał do tańca. Z pewnością minie jeszcze wiele czasu, zanim dom
pogrąży się w nocnej w ciszy. Księżyc skrył się za chmurą i zrobiło się ciemno. Z łóżka
dochodziło pijackie, głośne chrapanie Johana.
Do dzisiaj Mali sądziła, że on jest tylko głupi i trochę niewydarzony. Jak to się można
pomylić, myślała teraz. Jest bardziej grubiański niż jakieś zwierzę. Liczy się tylko on i jego
zadowolenie. A przedtem gapił się na nią maślanymi oczami i zapewniał, jak bardzo ją kocha
i jaki to będzie dla niej dobry. Nigdy nie zapomnę tej nocy, wzdychała, i nigdy nie wybaczę
mu, że gwałtem odebrał mi najcenniejsze, co mogłam dać mężczyznie.
W głębi duszy Mali czuła nienawiść. Nie wiedziała, co Johan czuje, ale nie mogła dłużej
wierzyć, że ją kocha. Ten, kto kocha, stara się dawać radość kochanej osobie. A Johan zadał
jej tylko ból.
- Boże w niebiesiech, ja tego nie wytrzymam - szlochała, oparłszy głowę o futrynę okna. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl