[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylko jego pobożne życzenie. Ale kiedy próbowała sobie wyobrazić Willa w roli szpiega w
firmie, jakoś nie potrafiła. Był zbyt lojalny w stosunku do Jarreda.
- Will tak się zachowuje trochę dlatego, że ma kłopoty z Danielle - przyznał.
- Małżeńskie problemy?
Jarred skinął głową.
- To dlatego jej nie widywaliśmy.
Może i przyrzekła Gwen, że nic nie powie Jarredowi o jej podejrzeniach, ale nie było też
powodu udawać, że Will jest zupełnym niewiniątkiem.
- Ostatnio Will bardzo zbliżył się do Sary - powiedziała. - Wcale nie żartowałam, mówiąc,
że ona nie odstępuje go na krok.
- Myślisz, że coś jest między nimi?
Kelsey wiedziała, że jest przewrażliwiona na tym punkcie, nie mogła jednak powstrzymać
ukłucia niepokoju. Jarred mówił wprawdzie, że Sara go nie obchodzi, ale te lata, kiedy była
przekonana o czymś wręcz przeciwnym, nie dały się tak łatwo wymazać.
131
- Nie mam na to żadnych dowodów - odpowiedziała. - Zauważyłam tylko, że są bardzo
zaprzyjaznieni, a że nie lubię tej kobiety, podejrzewam zawsze najgorsze - przyznała
szczerze.
- Nigdy nie miałem z nią romansu - powiedział z naciskiem Jarred. Zapanowała cisza.
Słychać było tylko ich oddechy. - Ona mi się nie podoba. Nigdy mnie nie pociągała.
Kelsey spojrzała na niego uważnie.
- A czy ty na pewno wszystko pamiętasz?
- Na ten temat, tak! Sara jest moją pracownicą. Koniec, kropka. I tak jak mówiłem, bywało,
że wykorzystywałem jej zainteresowanie do swoich celów. Chciałem, żebyś uwierzyła w
najgorsze.
- Zawsze wierzę we wszystko co najgorsze, jeśli chodzi o Sarę - przyznała Kelsey.
- Tak, wiem. Chyba wtedy przesadziłem - zaśmiał się cierpko.
Kelsey, uśmiechając się, rzuciła okiem na zegarek. Uniosła brwi i skierowała się ku
drzwiom.
- Czekaj! - Jarred ruszył z trudem w jej stronę, spoglądając ponuro na swoją kostkę.
Wyciągnął ręce i przytulił ją mocno. Kelsey bała się poruszyć, zdając sobie sprawę, że jej
mąż nie stoi zbyt pewnie na jednej nodze, ale gdy ją pocałował, odsunęła się od niego.
- Naprawdę bardzo bym chciała jeszcze z tobą pofiglować, ale muszę już iść - powiedziała.
Pocałował ją w szyję, w policzek, w usta, ale Kelsey była nieugięta. Nie mogła wprost
uwierzyć, że tak nagle wróciło całe jej zauroczenie Jarredem. To wszystko było zbyt
niebezpieczne i działo się zbyt szybko.
Czując, że tym razem nic nie wskóra, Jarred westchnął.
- Och, Kelsey - powiedział zbolałym głosem. - Wykończysz mnie.
- Pózniej - odparła.
- Będę czekał...
- Mówi Jarred Bryant - powiedział rzeczowo do słuchawki. - Proszę przekazać Neilowi, że
chciałbym z nim porozmawiać. Na pewno słyszał o moim wypadku, ale wracam już do
pracy i chciałbym wyjaśnić kilka niedokończonych spraw.
Kobiecy głos po drugiej stronie linii zapewnił go, że Neil Brunswick i na pewno wkrótce do
niego oddzwoni.
132
- Podam pani mój domowy numer - Jarred wyrecytował kilka cyfr i odłożył słuchawkę.
Deszcz stukał o szyby. Paskudny dzień.
Jarred spędził kilka ostatnich godzin pod czujnym okiem Joanny, ćwicząc mięśnie i snując
plany. Czas wrócić do pracy. To było dla niego nie do zniesienia. Nie mógł patrzeć, jak
Kelsey wychodzi, podczas gdy on był zmuszony zostać w domu.
Po wyjściu Joanny miał jeszcze sporo wolnego czasu, przejrzał więc dokumenty, które
przynieśli mu Will, Sara i Nola. Prosili, by je podpisał. Zrobił to, ledwie rzuciwszy na nie
okiem. Wszyscy oni myśleli, że nic nie pamięta, że stał się ich marionetką, ale on doskonale
wiedział o każdym, bez wyjątku, niedokończonym kontrakcie. I wiedział dobrze, dlaczego
aż do tej chwili pozostawały niedokończone.
Na przykład posiadłość Brunswicków, łup Trevora Taggarta.
Za tym kontraktem kryło się o wiele więcej, niż ktokolwiek podejrzewał, i Jarred wolał, aby
na razie tak pozostało.
Reszta dnia wlokła się nieznośnie. Pomyślał, że chyba zwariowałby, gdyby musiał spędzić
jeszcze jeden dzień sam, za towarzystwo mając jedynie psa i kota. Nawet męcząca
rehabilitacja z Joanną była już lepsza, niż takie obijanie się. Musi szybko wrócić do pracy
albo powoli straci rozum.
Kelsey przyszła do domu o siódmej. Dał się słyszeć pomruk bramy garażu. Pan Pies
szczeknął i pognał na dół. Dzięki Bogu! Jarred stanął u szczytu schodów i sprawdzał swoją
kostkę. Mógłby zejść, gdyby zechciał. Był silniejszy niż wczoraj, czuł się o niebo lepiej.
Bo przespałeś się z żoną.
To było śmieszne, ale i bardzo prawdopodobne. Usłyszał kroki Kelsey w kuchni. Kulejąc i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl