[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzeczowe.
Brianna Sweetser to zdzira!
Brianna Sweetser myśli, że wygra konkurs, choć spała z siedmioma chłopakami.
Brianna Sweetser to kompletna flądra.
- Nie zrobiłam tego! - krzyczała Kayla.
- Zamknij się, kłamczucho, jasne, że to ty! - wrzasnęła Brianna.
- Pani dyrektor - przerwał Zach - co Kayla ma z tym wspólnego?
- Może nic, a może bardzo dużo - odparła. - Kiedy Brianna przyniosła mi te plakaty, od razu powiedziała, że to wina Kayli.
Obie uczestniczą w konkursie i zdaniem Brianny Kayla chciała zniszczyć jej reputację. Wezwałam Kaylę, ale powiedziała
mi, że tego nie zrobiła. Brianna zażądała, żeby sprawdzić, czy w plecaku albo w szafce Kayli nie ma różowego i
pomarańczowego markera i wtedy Kayla podała mi swoją torbę. Oto, co w niej znalazłam. - Dyrektorka podniosła różowy
i pomarańczowy flamaster.
- Przecież to nie moje! - oświadczyła Kayla. - Nie mam pojęcia, skąd się wzięły w moim plecaku.
- Daj sobie spokój - wtrąciła się Marnie. - Nie potrafisz lepiej kłamać?
- Ja nie kłamię! - wrzasnęła Kayla.
- Trochę to dziwne, że wręczyła pani swój plecak, wiedząc, że ma tam te flamastry - odezwała się Olivia.
- Pewnie myślała, że schowała je w skrytce - stwierdziła Brianna. - Ale jest na to za głupia.
- Zamknij się! - krzyknęła Kayla.
Dyrektorka klasnęła w dłonie.
- Dosyć tego! - oznajmiła.
- Tato, naprawdę tego nie namalowałam. - Kayla patrzyła Zachowi w oczy. - Słowo daję.
Uwierzył jej w tym momencie. Ale chwilę pózniej się zawahał. Cholera! Chciał jej uwierzyć. Ale takie plakaty to było coś
w jej stylu. A markery leżały w jej plecaku.
Problem w tym, że Kayla nie bardzo umiała kłamać. Zwykle przyznawała się do tego, co zrobiła.
Ale przyznanie się do czegoś, co stanowiło przeciwieństwo wewnętrznego piękna, oznaczałoby dyskwalifikację w
62
konkursie.
Gdzie ten cholerny poradnik?
- Krótko mówiąc, czy zostanie wyrzucona?
- Panie Archer - zwróciła się do niego dyrektorka. - Jakie jest pańskie zdanie?
Zach głęboko nabrał powietrza.
- Skoro Kayla mówi, że tego nie zrobiła, wierzę jej. Moja córka nie kłamie.
- Chyba żartujesz - zareagowała Marnie. - Ledwo wróciła po zawieszeniu do szkoły, już sprawia kłopoty. Ciągle są przez
nią jakieś problemy.
- Pani dyrektor, nie pozwolę, by o mojej córce mówiono tu w ten sposób. Przykro mi z powodu tych napisów, bo są
obrzydliwe. Ale Kayla nie ponosi za nie odpowiedzialności. - Wstał, a za nim Olivia. - Więc o ile nie ma pani dowodów, że
to dzieło Kayli, uważam spotkanie za skończone.
Marnie zerwała się i chwyciła Briannę za rękę.
- Chodz, kochanie. Ani przez chwilę nie zostanę w tym samym pokoju z tą kanalią.
Kiedy obie się wyniosły, dyrektorka pokręciła głową.
- Dziękuję, że państwo przyszli - powiedziała znużona.
- Naprawdę mi wierzysz, tato? - spytała Kayla, gdy wychodzili na dwór.
- Naprawdę, Kayla.
Rzuciła mu się na szyję zalana łzami.
- Ty też mi wierzysz, Olivio?
Olivia uśmiechnęła się i uścisnęła jej rękę.
- Wierzę. Dziewczynka, którą poznałam, nie zrobiłaby czegoś takiego.
Kayla odetchnęła z ulgą.
- Mogłabym właściwie wrócić na historię, choć zostało tylko pół godziny do końca lekcji. - Przysunęła się do Olivii. -
Podoba mi się jeden chłopak z klasy.
Olivia się uśmiechnęła.
- Zobaczymy się w domu.
Kayla wyszczerzyła zęby i popędziła korytarzem.
- Dlaczego miała akurat tylko te dwa flamastry w plecaku? - spytał Zach.
Olivia wzruszyła ramionami.
- Różowy i pomarańczowy to jej ulubione kolory.
- Naprawdę?
- Powtórzyła mi to trzy razy. Chce włożyć różową dzianinową sukienkę na czytanie pracy i pomarańczową sztruksową
minispódniczkę na prezentację ustną.
- Więc to tylko przypadek, że plakaty były namalowane różowym i pomarańczowym kolorem? - spytał Zach.
Olivia zarzuciła mu rękę na szyję.
- Wiem, że to idiotyczne, ale tak. Naprawdę powiedziałam jej to, co myślę. Dziewczyna, którą poznałam, nie zrobiłaby
tego, nie zniżyłaby się do czegoś takiego. Kayla nie robi nic za czyimiś plecami. Mówi człowiekowi prosto w oczy to, co
myśli.
- To prawda - stwierdził Zach. - Ostatnie co o niej można powiedzieć, to że atakuje zza węgła. Zawsze wali prosto w oczy.
Olivia się roześmiała.
- Wracaj do pracy. Będę w domu, kiedy Kayla wróci ze szkoły.
Pocałował ją w usta. Nie wiedział tylko, które z nich było tym bardziej zdumione - Olivia czy on sam.
Rozdział 19
Kilka następnych dni minęło spokojnie. Bez żadnych wydarzeń, przynajmniej przykrych. Nie było więcej wzywania do
szkoły. Johanna nie wróciła do swoich szorstkich manier. Nie przyjmowała zaproszeń na pogawędkę w domu, ale
przynajmniej zamieniała parę słów o pogodzie. Ataki na Olivię ustały.
Kiedy więc w sobotnie popołudnie zadzwoniła komórka, Olivia odebrała ją bez specjalnego niepokoju.
A powinna.
- Zwołujemy pilne spotkanie wszystkich uczestniczek i ich opiekunek - zawiadomiła Colleen. - Jeśli nie będziesz mogła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]