[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Od mojej roli w twoim domu. - Spojrzała mu śmiało w oczy.
- Nie odpowiada ci rola gościa?
- Nie, ponieważ mi płacisz.
Cristo skrzyżował ramiona i obserwował ją przez chwilę. Wiedział, że Isabelle bę-
dzie chciała wykonywać jakąś pracę, że będzie się tego domagać.
- Co masz na myśli?
- Trudno mi to sprecyzować, kiedy nie wiem, kto i jak prowadzi ci dom. Nie wiem
nawet, kim jest Crash. To twój lokaj?
- Lokaj, kucharz. To on prowadzi dom.
- Sam?
- W dużym stopniu.
- Na pewno przyda mu się pomoc. Na przykład w kuchni - stwierdziła Isabelle zde-
cydowanym tonem.
Cristo uśmiechnął się lekko.
- Czy to jakiÅ› problem?
- Crash jest terytorialny.
R
L
T
- Czy chodzi tylko o kuchniÄ™?
- Chodzi o cały dom. On kierował odnawianiem i urządzaniem domu. On tu
mieszka. Ja nie spędzam tu wiele czasu.
- Często wyjeżdżasz na wieś?
- Chisholm Park jest moim domem, ale rzadko w nim mieszkam, choć chciałbym
tu częściej przebywać. Z moją pracą związane są podróże. - Cristo wzruszył ramionami. -
Ten dom służy mi, kiedy jestern w mieście, i robi dobre wrażenie na klientach. Wszyscy
sÄ… nim zachwyceni.
- Nie wątpię - odparła Isabelle, rozglądając się po sypialni Crista.
Wystrój domu rzeczywiście zrobił na niej wrażenie, ale nie umiała utożsamić go z
samym Cristem, który był bardzo męski i bardzo niekonwencjonalny. Jednak ten pokój
był inny.
- Tutaj czuje się twoją rękę. To jesteś ty - stwierdziła.
- Słuszna uwaga - usłyszała w odpowiedzi.
W tych słowach nie było niczego niezwykłego, ale kiedy Isabelle napotkała jego
gorejący wzrok, zabrakło jej tchu w piersiach. Usłyszała jakieś głosy za drzwiami, ale nie
potrafiła oderwać od niego oczu.
- Będziesz mi kiedyś musiała powiedzieć, jak doszłaś do takiego wniosku i co ro-
zumiesz przez to jesteś ty" - powiedział niskim seksownym tonem.
Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, usłyszeli stukanie do drzwi i zniecierpli-
wiony kobiecy głos.
- Cristo, twój goryl mówi, że nie wolno ci teraz przeszkadzać, ale myślę, że ściem-
nia. Jeśli rzeczywiście jesteś tam z kobietą, to powiedz, bo wchodzę za chwilę.
- Moja siostra - oznajmił Cristo, nie spuszczając wzroku z Isabelle. - Czy mam jej
powiedzieć, żeby odeszła od drzwi?
Mówił poważnie? Czy dobrze rozumiała to, co wyrażał jego wzrok? Isabelle czuła,
jak mocno bije jej serce, ale nie zdobyła się na odpowiedz.
- Cristo? - Amanda mocniej zastukała do drzwi. - Ja nie żartuję. Muszę z tobą po-
rozmawiać.
- Teraz będziemy się musieli tłumaczyć - powiedział.
R
L
T
- Z tego, że tu jestem?
- Tak, z tego, że jesteś w mojej sypialni, ale przede wszystkim z tego, że ty i
Francesca jesteście w moim domu.
ROZDZIAA SIÓDMY
Amanda wpadła do pokoju jak burza. Zaczęła ściskać Crista, robiąc mu jednocze-
śnie wyrzuty za to, że od razu nie otworzył drzwi, że w zeszłym tygodniu nie odpowiadał
na pozostawiane przez nią wiadomości i że wyjechał do Australii, nie uprzedzając jej o
tej podróży.
Jak zauważyła Isabelle, Cristo nawet nie próbował przerwać potoku jej wymowy,
tylko trzymał siostrę w ramionach. Wyglądał jak wielki, silny drapieżnik, a ona przy nim
jak małe kociątko. Amanda miała porcelanową cerę i krótkie, pięknie wystylizowane
czarne włosy.
Po wygłoszeniu tych skarg Amanda natychmiast przerzuciła się na temat weselne-
go śniadania, ponieważ ktoś poczynił zmiany w menu.
- Mówiłam wyraznie, że Harry nie cierpi owoców morza...
Słysząc te słowa, Isabelle poczuła skurcz serca. Wiedziała już, że kiedy wróci Hu-
gh i Chessie odkryje swoje karty, ta nowina wywoła prawdziwą burzę. Co prawda, moż-
na się było tego spodziewać, ale słuchając Amandy, Isabelle miała jak najgorsze prze-
czucia.
Chciała teraz usunąć się w cień, by nie być świadkiem tej prywatnej, rodzinnej
rozmowy. Nauczyła się tego w ciągu lat swojej pracy - umiała usuwać się z drogi.
Jednak teraz pragnęła się stać zupełnie niewidzialna, zauważyła bowiem, że Cristo
chce ją przedstawić siostrze. Nie rób tego, błagała go w myślach. I wtedy usłyszała sło-
wa, którymi przerwał wylewność Amandy.
- Przywitaj siÄ™ z Isabelle.
- Och, przepraszam. - Amanda patrzyła na Isabelle z ciekawością. - Nawet nie wie-
działam, że ktoś tu jest. Pewnie pomyślisz, że jestem zajęta wyłącznie sobą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]