[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlaczego nie możesz zostać, Ricku, kochanie?
Bo nie, Trycjo. Zobaczyła Paulę.
Ach!
Paula, nie mogąc opanować ciekawości, gapiła się teraz na nią i ich spojrzenia zderzyły się.
Zauważyła, że w rywalce narasta złość.
Kto to jest? spytała dziewczyna.
Szwagierka mojego kuzyna. Chcesz ją poznać?
Och? Rodzina. Może innym razem. Czy zobaczę cię niedługo, Ricku?
Rodzina? Czy to, że była szwagierka Kena, było dla Ricka najważniejsze w ich związku?
Rick delikatnie oswobodził rękę.
Być może. Na razie, Trycjo.
Dziewczyna wspięła się na palce, pochyliła ku sobie jego głowę i cmoknęła go w policzek.
Do widzenia, Ricku, kochanie.
Rick wrócił do samochodu. Rzucił Pauli krótki uśmiech, wślizgnął się za kierownicę, zapiął
pasy bezpieczeństwa i wyprostował się. Wszystko to robił bez słowa.
Lepiej wytrzyj sobie policzek, Ricku, kochanie jej głos był słodki jak kropla kwasu.
Zaśmiał się.
Zostawiła ślad po szmince, tak? Zbyt młoda, żeby to przewidzieć albo bardzo przejęta.
Masz chusteczkę?
Paula milcząc podała mu jedną ze swojej torebki.
Dziękuję. Już lepiej?
Tak. Kto to był, Ricku?
Córka Edwarda. Obawiam się, że jest zakochana. Nie mogę nic zrobić, tylko czekać aż jej
przejdzie.
Prowadził sprawnie samochód poprzez niezliczone skrzyżowania i skierował się w stronę
West Endu.
Co na to jej ojciec?
Zgodziłby się, gdybym chciał się z nią ożenić, ale nie chcę. Nie planuję małżeństwa.
Kochasz ją, Ricku?
Na Boga, nie!
Rzucił na Paulę ukośne spojrzenie.
Zbyt młoda, nie w moim typie. Traktuję ją jak młodszą siostrę.
Nie patrzyła na ciebie jak na brata. Jęknął.
Nie wypominaj mi tego. Zapomnij o Trycji. Aatwiej powiedzieć niż zrobić.
Po posiłku wybrali się na lekką komedię i w końcu w dobrych humorach wrócili do Ash
Close. Rodzinne problemy Pauli zostały skutecznie zepchnięte na dalszy plan.
Następnego ranka oczywiście zaspała. Obudziło ją pukanie do drzwi sypialni.
Herbata gotowa zza drzwi doleciał głos Ricka. Mam ci przynieść?
Dzięki!
Wsunęła się głęboko pod kołdrę, kiedy drzwi się otworzyły. Rick był całkowicie ubrany, a na
jego twarzy widniał uroczy uśmiech.
Postawił kubek na nocnym stoliku.
Zpiochu dokuczał jej. Napij się. Tost będzie za piętnaście minut mówiąc to wyszedł.
Paula usiadła i z wdzięcznością napiła się herbaty. Pierwszy raz dostała ją do łóżka od czasu
ostatniej grypy. Jej ojciec nie okazywał takich gestów.
Być może było tak dlatego, że Paula uciekała od domowych sporów. Jednak teraz nie czuła
się już tak zirytowana i raczej było jej przykro z powodu rodziców. Stracili tak wiele radości,
którą może dać udane małżeństwo. Kiedy wszystko zaczęło się między nimi psuć? Być może
jeszcze przed wyjazdem ojca za granicę. Może ta sprawa tylko przyspieszyła narastający już
wcześniej kryzys. Paula potrząsnęła głową, niezdolna pojąć sens ciągłych kłótni swoich
rodziców.
Wszystkie te refleksje przy herbacie wydawały się rozsądne. Paula wyskoczyła z łóżka.
Dzień był zbyt piękny, aby popadać w depresję. W dodatku Rick czekał...
Tego chłodnego, czerwcowego dnia nie robili nic specjalnego. Paula oceniała ćwiczenia
szkolne, a Rick czytał magazyn techniczny. Dziwiła się, dlaczego wcześniej przeszkadzała jej
jego obecność, kiedy zaśmiała się cicho nad kolejnym opowiadaniem Jasona Branda. Jego prace,
zdradzające żywą wyobraznię, zawsze przykuwały jej uwagę. W tym, opisującym podróż
autostopem po autostradzie, także popisał się fantazją. Paula wyczuwała rozpacz i strapienie
skryte za nieprawdopodobnymi przygodami małego bohatera. Był zdecydowany na wszystko.
Jason był urodzonym gawędziarzem, wybijającym się ponad resztę klasy i Paula miała nadzieję,
że jego talent rozkwitnie pewnego dnia i wtedy jakiś wydawca pozna się na nim.
Wieczorem zadzwonił telefon. Rick stał bliżej i podniósł słuchawkę.
Halo!
Paula przygotowała się, żeby wstać, kiedy Rick zamilkł, słuchając głosu z drugiej strony.
Telefon był prawdopodobnie do niej.
Przepraszam rzekł Rick zdawkowo. Musiał pan wykręcić zły numer. Tu nie mieszka
nikt o takim imieniu.
Odłożył słuchawkę i odwrócił się do Pauli.
Odbierz następnym razem. Zdaje się, że dzwonił twój ojciec.
Och! Dziękuję. Masz refleks.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]