[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W nagle zapadłej ciszy, która rozpoczęła się po królewskim wybuchu, Tu zaczął:
- Mój panie, od początku zostaliśmy wystrychnięci na dudka. Ten kot jest, jak już
wspomniałem, złudą, niebezpiecznym oszustwem.
- Jeszcze...
-Panie, czy nigdy nie słyszałeś człowieka który umiałby wyrzucać głos na odległość?
W ten sposób można sprawić wrażenie, że słowa pochodzą od innej osoby lub, że pojawiają
się z powietrza.
Twarz Kulla pokryła czerwień. - Tak, na Yalkę! Głupcem jestem, że zapomniałem!
Taki sam dar miał stary czarownik z Lemurii. Tylko kto mówił...
- Kuthulos! - wyjaśnił Tu. - Ja też jestem głupcem. Nie pamiętałem Kuthulosa,
niewolnika, tak, ale też największego uczonego i najmądrzejszego człowieka w całych
Siedmiu Królestwach. Niewolnik tej, tak zwanej Delcardes, która nawet teraz wije się na
mękach!
Kuli wydał słaby okrzyk zaskoczenia.
-Tak - bezlitośnie powiedział Tu. - Kiedy wszedłem i zorientowałem się, że
wyjechałeś, nie wiadomo gdzie, podejrzewałem zdradę. Usiadłem i zacząłem wysilać mózg.
Przypomniałem sobie Kuthulosa i jego sztukę rzucania głosem. Pamiętałem, że fałszywy kot
opowiadał ci o małych rzeczach, a nigdy nie udzielał wielkich przepowiedni. Opowiadał
wymyślne bzdury mające stanowić dowód specjalnego powstrzymywania się.
- Więc w końcu, domyśliłem się, że Delcardes wysłała tego kota i Kuthulosa, aby cię
ogłupić, zdobyć twoje zaufanie, a w końcu doprowadzić do zguby. Posłałem zatem po
Delcardes i nakazałem poddać ją torturom, aby wszystko wyznała. Zaplanowała to bardzo
sprytnie. Tak, Saremes musiała mieć cały czas przy sobie własnego niewolnika Kuthulosa... w
ten sposób mógł on mówić jej ustami i podsuwać ci dziwne pomysły.
- Zatem, gdzie teraz jest Kuthulos? - zapytał Kuli.
- Zniknął, gdy przybyłem do komnat Saremes i...
- Czołem Kullu! - spokojny głos dobiegł od strony drzwi i pojawiła się brodata,
podobna do elfa postać. Towarzyszyła jej dziewczęca, szczupła i wyraznie przerażona
osóbka.
-Ka-nu! Delcardes! A więc mimo wszystko nie torturowali cię!
- Och, mój panie! - podbiegła do króla i łącząc stopy rzuciła się przed nim na kolana. -
Och, Kullu - zapłakała. - Oskarżono mnie o jakieś potworne rzeczy! Jestem winna zwodzenia
ciebie, mój panie, ale nie chciałam cię skrzywdzić! Ja chciałam tylko poślubić Kulra Thoom!
Zakłopotany Kuli podniósł jaz klęczek, litując się nad jej strachem i wierząc w
wyrzuty sumienia.
- Kullu - powiedział Ka-nu. - Jak to dobrze, że wróciłem we właściwym momencie.
Inaczej ty i Tu wrzucilibyście królestwo do morza!
Tu skrzywił się w milczeniu, ciągle zazdrosny o ambasadora Piktów, będącego
również doradcą Kulla.
- Wróciłem i cóż widzę. Cały pałac aż huczy, ludzie biegają to tu, to tam, wpadając
bez powodu jeden na drugiego. Wysłałem Brule i jego jezdzców na poszukiwanie ciebie.
Wracając do komnaty tortur... pierwsze co zrobiłem to udałem się tam. Tu przecież mógł
wydawać rozkazy...
Przewodniczący Rady drgnął.
- Co do komnaty tortur - Ka-nu uprzejmie kontynuował -znalazłem tam płaczącą
Delcardes, która opowiadała wszystko co wie. Nie wierzono jej jednak i już miano zacząć
tortury. Pomijając jej urodę, to tylko wścibskie dziecko. Przyprowadziłem ją więc tutaj.
- Zatem, Kullu, Delcardes mówiła prawdę, kiedy opowiadała, że Saremes była jej
gościem i jest bardzo stara. To prawda, jest kotem ze Starej Rasy, mądrzejszym od innych ze
swego gatunku. Odpowiada i przybywa na wiele próśb. Ciągle jednak jest kotem. Delcardes
miała szpiegów w pałacu opisujących jej wiele nieważnych zdarzeń, takich jak tajny list,
który schowałeś w pochwie sztyletu, czy nadwyżka w skarbcu. Posłaniec, który zawiadamiał
was o tym, był jednym z jej szpiegów. Wcześniej odkrył nadwyżkę i powiedział jej, zanim
dowiedział się o tym królewski skarbnik. Jej szpiegami byli twoi zaufani członkowie świty.
Zdarżenia o jakich jej opowiadali, nie mogły wyrządzić ci krzywdy, a pomagały jej. Wszyscy
oni kochali ją, wiedzieli bowiem, że nie ma groznych zamiarów.
- To jej pomysłem było zatrudnienie Kuthulosa, żeby mówił ustami Saremes, wzbudził
twoje zaufanie drobnymi przepowiedniami i faktami, które każdy mógłby znać. Takim było i
ostrzeżenie przed Thulusa Doom. Wtedy wystarczyłoby namówić cię, byś pozwolił Delcardes
na ślub z Kulra Thoom, co było jedynym życzeniem dziewczyny.
- Więc to Kuthulos okazał się zdrajcą- powiedział Tu.
W tym momencie rozległ się hałas w drzwiach pokoju. Do komnaty wkroczyli
strażnicy, trzymając pomiędzy sobą wysoką, ponurą postać. Jej twarz nadal kryła się pod
zasłoną, ręce zostały skrępowane.
- Kuthulos!
- Tak, Kuthulos! - powiedział Ka-nu, lecz nie wydawał się zadowolony. Jego oczy
rozglądały się przenikliwie bez odpoczynku. - Bez wątpienia, Kuthulos, wraz z welonem na
twarzy, by ukrywać pracę ust i mięśni szyi w trakcie przemawiania przez Saremes.
Kuli przyjrzał się cichemu kształtowi, który stał jak statua Cisza zapanowała w całej
grupie, tak jakby zimny wiatr przemknął wokół nich. W powietrzu czuć było napięcie.
Delcardes popatrzyła na cichą postać i jej oczy rozszerzały się, gdy wartownicy składali
krótkie sprawozdanie, w jaki sposób niewolnik został złapany w trakcie próby ucieczki z
pałacu, przez rzadko używany korytarz.
Potem znowu zapadła nabrzmiała emocjami cisza, kiedy Kuli podszedł i wyciągnął
dłoń, by zerwać welon z ukrytej twarzy. Przez cienki materiał król czuł dwoje oczu
wpatrujących się w niego z uwagą. Nikt nie zwrócił uwagi na zaciskającego dłonie i
napinającego się jak przed dziwną bitwą Ka-nu.
Nagle, gdy Kuli już prawie dotknął welonu, dziwny dzwięk przerwał ciszę
wstrzymanych oddechów. Odgłos brzmiał jak dzwięk, jaki powoduje człowiek uderzając w
podłogę łokciem lub czołem. Wydawał się dolatywać ze ściany. Kuli zamaszystym krokiem
przeciął pokój i uderzył w fragment ściany, zza której dobiegał. Ukryte drzwi otworzyły się,
odkrywając przed ich oczami zakurzony korytarz, w którym leżał skrępowany i
zakneblowany człowiek.
Postać została szybko wyciągnięta i postawiona na nogi. Odkneblowano go.
- Kuthulos! - krzyknęła Delcardes.
Kuli przyjrzał się. Odkryta twarz mężczyzny była szczupła i sympatyczna jak oblicze
nauczyciela filozofii i etyki.
- Tak moi państwo - powiedział. - Ten człowiek, który nosi welon wypadł przez
sekretne drzwi, ogłuszył mnie i związał. Leżałem tam, słuchając jak wysyła króla na to, co
wydawało mu się pewną śmiercią, a co nie przyniosło nic.
-Zatem kim on jest? - wszystkie oczy zwróciły się na zawoalowaną postać, a Kuli
zbliżył się znowu do niej.
- Królu, panie, strzeż się! - zawołał prawdziwy Kuthulos. - On...
Kuli ściągnął zasłonę jednym ruchem i wzdrygnął się jej dotykiem. Delcardes
krzyknęła i kolana nie utrzymały jej ciężaru. Członkowie Rady cofnęli się z pobladłymi
twarzami. Wartownicy zwolnili uścisk i skulili się wstrząśnięci grozą.
Twarzą mężczyzny była prosta, biała czaszka, w której oczodołach płonął siny ogień!
- Thulusa Doom! Tak, tego się spodziewałem! - - wykrzyknął Ka-nu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]