[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wczoraj ty byłeś w mojej sali gimnastycznej przypomniała.
Ty to nazywasz salą gimnastyczną? W jego głosie słychać było drwinę. To jest
śliczna sala baletowa. Eleganckie oświetlenie, cicha muzyka w tle. I te lustra...
Dzięki lustrom odpowiednio wcześnie zauwa\ę, jak mi zaczną zwisać pośladki.
Po co ci lustra? Poklepał ją po pupie. Jak coś się zmieni, to ci powiem.
Bess otworzyła dwuskrzydłowe drzwi z matowymi szybami i weszła do ogromnej sali,
w której rozlegały się jęki, sapanie, uderzenia i łomotanie. Pachniało pleśnią i potem. Na
suficie i wzdłu\ ścian ciągnęły się nieosłonięte rury, a drewniana podłoga wyglądała, jakby ją
celowo nakłuwano dłutem. W kącie sali znajdował się ring bokserski. Był zajęty. Dwaj
mę\czyzni skakali wokół siebie, usiłując podbić sobie oczy.
W trzech pozostałych rogach zwisały z sufitu trzy worki treningowe. Półnagi
mę\czyzna z ciałem przypominającym skałę pastwił się nad jednym z nich.
Tutaj nie dbano ani o światła, ani o lustra. Miejsce było niezbyt schludne i na pewno
nie znalazłoby się w pobli\u \adnego barku, w którym mo\na się napić soku w przyzwoitych
warunkach.
Masz dosyć? spytał Aleksij.
Był wyraznie rozbawiony. Nic wyobra\ał sobie, \eby Bess odwa\yła się przebrać w
swój skąpy kostium. Nie docenił jej.
Czego? spytała całkiem obojętnie. Przecie\ nawet nie zaczęłam ćwiczyć.
Zdjęła bluzkę, została tylko w króciutkiej obcisłej koszulce w zielone i purpurowe
zygzaki.
Daj spokój. Bess. Ubierz się, dobrze? Aleksij podał jej dopiero co ściągniętą
bluzkę.
W ogóle nie zwróciła na niego uwagi. Zdjęła workowate szorty, w których tu
przyjechała.
Rany boskie jęknął Aleksij. Dolna część jej kostiumu była tak obcisła, \e nie tylko
niczego nie zakrywała, ale znakomicie uwydatniała zgrabne kształty Bess. Tutaj nie mo\esz
w tym ćwiczyć.
Dlaczego? Pochyliła się, wło\yła do torby koszulkę. Prawo tego nie zabrania.
Usłyszała za plecami łomot spadającej sztangi. Jakby ją upuścił przez nieuwagę.
Rozległy się gwizdy, pokrzykiwania i śmiechy tak donośne, \e groziły rozpadnięciem się
ścian. Aleksij obawiał się, \e za chwilę wybuchnie bunt. Sam był gotów stanąć na jego czele.
Do jasnej cholery, nałó\ coś na siebie! Chyba nie chcesz, \ebym musiał kogoś
zabić?
Oni nie wyglądają groznie. Wyprostowała się, podniosła ręce, \eby związać
gumką krótkie włosy na karku.
Przyszłam tu poćwiczyć, a nie wywoływać awantury. Uśmiechnęła się
wyzywająco, napięła muskuły. Chyba zacznę od sztangi.
Ani mi się wa\! krzyknął Aleksij, lecz Bess go zignorowała.
Podeszła do mę\czyzny, który przed chwilą upuścił sztangę, poprosiła go o pomoc.
Potę\ny mięśniak bełkotał i plątał słowa jak nie przygotowany do lekcji uczniak.
Aleksij poszedł za nią, choć przecie\ i tak nie mógł nic zrobić. Co najwy\ej
powarczeć. Miał takie same szanse jak jeden pies obronny przeciwko watasze wygłodniałych
wilków.
Niepotrzebnie się denerwował, bo Bess sama świetnie sobie poradziła. Właściwie
powinien był to przewidzieć. Ona nawet lwa potrafiłaby obłaskawić.
Koledzy Aleksija najpierw się na nią gapili, potem się śmiali, a w końcu zaczęli się
prześcigać w uprzejmościach. Ka\dy chciał zademonstrować Bess, jak powinna wyglądać
prawidłowa pozycja sztangisty, jak uło\yć ręce, a jak nogi, jak trzymać głowę...
Nim minęła pełna godzina, ju\ pokazywali jej zdjęcia \on i dzieci, opowiadali łzawe
historyjki o dziewczynach, które ich porzuciły, i co najwa\niejsze przestali się na nią
ostentacyjnie gapić. Od czasu do czasu któryś tylko rzucał dyskretne spojrzenie, a i to tylko
wtedy, kiedy Aleksij stał daleko.
Na pewno chcesz ze mną walczyć? Aleksij uderzał pięścią o pięść. Był ju\ w
rękawicach bokserskich.
Oczywiście. Bess uśmiechała się do Rocky'ego, który osobiście sznurował jej
rękawice. Nie mogę stąd wyjść, nie stoczywszy przynajmniej jednej walki.
Uwa\aj na jego lewy sierpowy ostrzegł ją Rocky.
Ten mały mógł być świetnym pięściarzem, ale uparł się, \e zostanie gliną.
Jestem szybka. Bess puściła oko do Rocky'ego.
Nawet mnie nie dotknie.
Dwóch spośród nowych wielbicieli Bess podniosło liny, \eby mogła wejść na ring. Z
ka\dą chwilą bardziej jej się tu podobało.
Najpierw ustaw ręce polecił jej Aleksij. Ustawiła je prawie pionowo, jakby chciała
się bić z sufitem. Aleksij wzniósł oczy ku niebu. Nic zamierzam cię aresztować, dziecinko.
Cierpliwie uło\ył jej ręce we właściwej pozycji i pokazał, jak trzymać gardę.
Masz się tylko bronić, rozumiesz? Lewa ręka w górze. W górze! Jeśli uderzę w ten
sposób wykonał powolny ruch w kierunku jej szczęki ty blokujesz i uderzasz. O, tak.
I robię zmyłkę lewą oznajmiła.
Mo\e być zgodził się Aleksij, patrząc na nią czule. A teraz spróbuj trafić tutaj.
Pokazał na swój podbródek. No ju\. Nie bój się. Uderzyła go, nie wkładając w to wielkiej
siły. Aleksij pokręcił głową. Nie tak. Uderzasz jak dziewczyna. Całe ciało musi iść za
ciosem. Wyobraz sobie, \e ja to Dawn Gallagher.
Oczy jej się zaświeciły, uderzyła. Tym razem z całej siły. I zatrzymała się na
blokadzie Aleksija.
Fantastyczne! Bardzo jej się ta zabawa spodobała. Uderzyła jeszcze raz. Muszę
chodzić dookoła, prawda?
Wykonała szybki taniec, na widok którego kibice zaczęli bić brawo, a Aleksij się
uśmiechnął.
Masz styl. Popracujmy nad tym.
Zwietnie się bawił, pokazując jej, jak powinien się ruszać prawdziwy bokser.
Wiedział, \e łączy przyjemne z po\ytecznym. Kobiecie mieszkającej w mieście na pewno nie
mogła zaszkodzić wiedza o tym, jak się bronić. Nie tylko pistoletem, w którym zamiast wody
jest amoniak.
Fantastyczna zabawa. Bess pochyliła głowę, tak jak ją nauczył, i zadała dwa
szybkie ciosy lewą ręką.
No, dalej, Bess. Cios na ciało zachęcał ją Rocky. Bess roześmiała się, wycelowała
w splot słoneczny Aleksija, zatrzymała się na jego gardzie i zgrabnie odparowała lekki cios w
podbródek.
Zwietnie wyglądasz w tych spodenkach mruknęła.
Nie rozpraszaj mnie, dobrze?
A co mam zrobić, jak ty mnie rozpraszasz? Znów tańczyła wokół niego. Aleksij
roześmiał się i odwrócił do niej twarzą.
Dobra, to powinno... Jęknął, bo cios Bess trafił go w szczękę i posłał na deski.
Widownia szalała z radości. Stali bywalcy nigdy dotąd nic widzieli, \eby ktoś zdołał
powalić Aleksija.
Bo\e! Bess ju\ przy nim klęczała. Trochę się wystraszyła. Pogłaskała go po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]