[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Perdita poczuła, że do jej oczu napływają łzy.
- Ja też za tobą tęskniłam - wyszeptała drżącym głosem.
115
S
R
- Zatem - zaczął Ed radosnym tonem po chwili - Millie i Grace
powiedziały mi, że przyjęcie promocyjne odbędzie się za dwa tygodnie. Czy
przyjdziesz?
- Pod warunkiem, że moja matka będzie się dość dobrze czuła - odparła
Perdita. - To będzie cudowny wieczór.
Z upływem dni jej matka odzyskiwała apetyt oraz siły i sprawiała
wrażenie dawnej Helen. Lekarz twierdził, że to zasługa odpowiednich
antybiotyków. Perdita zaczęła więc rozważać możliwość zostawienia jej samej
w nocy.
- Idz! - rozkazała jej Helen James, gestem rąk wyganiając ją z domu. -
Kiedy tak nade mną skaczesz, czuję się jak staruszka. A jestem w doskonałej
formie.
Kiedy Perdita wróciła do swojego mieszkania, wyszła na balkon i
patrzyła na rzekę, wdychając chłodne, wilgotne powietrze i rozkoszując się
spokojem. Nalała sobie ginu z tonikiem i wzięła gorącą kąpiel. Potem leżała
przez chwilę na miękkiej wygodnej kanapie i wsłuchiwała się w ciszę. U matki
zawsze był włączony telewizor, a ciągły hałas doprowadzał ją do szału. Teraz
w końcu była sama i mogła słuchać, czego chciała.
Cóż za rozkosz!
Tyle tylko, że po chwili zaczęła odczuwać niepokój. Boso poszła do
kuchni, by poszukać w spiżarce czegoś do jedzenia, ale znalazła tylko puszkę
zupy. Niechętnie ją otworzyła i wlała do rondla.
Puszka zupy dla jednej osoby. Jakie to smutne!
Przypomniała sobie, że przecież chciała być sama. Marzyła o tym, by
wrócić do własnego mieszkania i mieć czas tylko dla siebie. Mimo to z pewną
116
S
R
nostalgią wspominała poprzedni wieczór. Kiedy już położyła matkę do łóżka i
włączyła jej telewizor, udała się do domu Eda i pokazała wszystkim jego
mieszkańcom, jak się robi sos serowy.
Wieczór był zaskakująco udany. Choć dzieci, szczególnie Tom i Cassie,
broniły się początkowo przed lekcją gotowania, przełamała ich opory.
- Chciałabym, żebyś przychodziła do nas co wieczór i robiła nam kolację
- powiedziała Lauren, wybierając resztki z garnka. - Wiem, że starasz się, jak
możesz, tato, ale znasz tylko kilka dań, więc twoje gotowanie robi się trochę
nudne. Byłoby o wiele lepiej, gdyby Perdita zamieszkała u nas na stałe.
- Niestety, ona żyje swoim własnym życiem - odparł Ed. - Ma na głowie
ważniejsze rzeczy niż przygotowywanie dla nas kolacji.
Czy naprawdę żyję swoim życiem? - zastanawiała się Perdita, patrząc z
niesmakiem na zupę, która zaczynała się gotować. Ale przynajmniej spędziłam
miły wieczór. Nawet Tom wyszedł ze swojej skorupy, brał udział w rozmowie
i co jakiś czas się śmiał.
Była zadowolona, że jej stosunki z Edem znów stały się przyjazne. Miała
wrażenie, że unosząca się nad nią czarna chmura nagle zniknęła. W obecnej
sytuacji nie było mowy o jakichkolwiek nieporozumieniach. Powiedziała
Edowi o Nicku, a on przyjął to do wiadomości i zgodził się z nią, że powinni
utrzymać swoje kontakty na etapie przyjazni.
Tak, przyjazń to doskonałe rozwiązanie, pomyślała. %7ładnych stresów,
żadnych obietnic, żadnych pretensji. Możemy się cieszyć swoim
towarzystwem, nie mając wobec siebie żadnych zobowiązań. Po prostu idealna
sytuacja.
Ale dlaczego w tej idealnej sytuacji wcale nie czuję się szczęśliwa? -
spytała się w myślach, przelewając zupę do kubka.
117
S
R
Perdita dostrzegła Eda, gdy tylko weszła na przyjęcie. Stał z Grace, a
kiedy zobaczyła jego uśmiech, poczuła ucisk w żołądku. Wystarczyło, że
ujrzała jego pogodną twarz, a natychmiast wszystkie komórki jej ciała zaczęły
nerwowo pulsować, a serce waliło jak szalone. Straciła oddech i kręciło jej się
w głowie.
Wiedziała, że przez cały czas będzie musiała uważać, by go nie dotknąć,
nawet przypadkiem. Nie patrzeć mu w oczy, żeby nie zauważył, jak bardzo
tego pragnie. Nie wspominać, jak przyjemnie było, kiedy ją pocałował.
A teraz stała przy wejściu w szkarłatnej sukni i pantoflach na wysokich
obcasach.
- Perdito, wyglądasz fantastycznie! - zawołała Millie, chwytając ją za
rękę. - Bardzo dobrze ci w tym kolorze. - Westchnęła z zazdrością. - %7ładen
mężczyzna nie będzie mógł oderwać od ciebie oczu!
- Daj spokój, Millie, mam ponad czterdzieści lat. Dobrze wiesz, że już
nikt nie zwróci na mnie uwagi.
- Nieprawda. Nie w tej sukni. Nie mówiąc o butach. Dla kogo tak się
ubrałaś?
- Nie wiem, o co ci chodzi - powiedziała chłodno Perdita.
- Dla Eda?
Policzki Perdity pokryły rumieńce.
- Oczywiście, że nie! Przecież powiedziałam ci, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Cieszę się, że to mówisz. - Pochyliła się do przodu i dyskretnie
szepnęła: - Chciałam sprawdzić, jak wygląda sytuacja między wami, zanim
wprowadzę w życie mój plan uwodzicielski.
- Jaki plan?
118
S
R
- Zamierzam uwieść Edwarda Merricka!
Perdita zmrużyła oczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]