[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stosunku do wlasnego "ja"), by kazde z nich zatracilo swa integralnosc i stalo sie calkowicie
zalezne od drugiego. Sadyscie obiekt potrzebny jest tak samo jak masochiscie. Tylko zamiast
dac sie pochlonac za cene bezpieczenstwa, sadysta osiaga je dzieki temu, ze sam kogos
pochlania. W obu wypadkach zanika integralnosc jednostkowego "ja". W pierwszym
wypadku roztapiam sie w zewnetrznej mocy, zatracam sie. W drugim wypadku rozrastam sie
czyniac inna istote czescia samego siebie i w ten sposob zyskuje na sile, ktorej brak
odczuwam bedac niezaleznym "ja". Niemoznosc znoszenia samotnosci przez moje wlasne
"ja" sprawia, ze daze do symbiotycznego stosunku z kims innym. Tlumaczy to jasno,
dlaczego masochistyczne i sadystyczne sklonnosci sa zawsze ze soba przemieszane.
Powierzchownie biorac wydaja sie wzajemnie sprzeczne, ale z natury tkwia korzeniami w tej
samej podstawowej potrzebie ludzkiej. Ludzie nie sa albo sadystami, albo masochistami, lecz
oscyluja bezustannie miedzy czynna i bierna strona symbiotycznego kompleksu, tak ze nieraz
trudno okreslic, ktora strona dziala w danej chwili. W obu wypadkach zatraca sie
indywidualnosc i wolnosc jednostki.
Myslac o sadyzmie myslimy zazwyczaj o wrogosci i pedzie do niszczenia, ktore tak jaskrawo
sie z nim lacza. To prawda, ze wieksza czy mniejsza doza destruktywnosci zawsze zazebia
sie w jakis sposob o tendencje sadystyczne. Lecz to samo dzieje sie z masochizmem. Kazda
analiza cech masochistycznych ukazuje te wrogosc. Glowna roznica polega chyba na tym, ze
w sadyzmie wrogosc bywa zazwyczaj bardziej swiadoma i wyraza sie bezposrednio w
dzialaniu, natomiast w masochizmie bywa przewaznie nieswiadoma i znajduje wyraz
posredni. Sprobuje wykazac pozniej, ze ped do niszczenia jest rezultatem zahamowania
zmyslowej, emocjonalnej i intelektualnej ekspansywnosci jednostki; mozna zatem
oczekiwac, ze jest pochodna tych samych warunkow, ktore wywoluja potrzebe symbiozy.
Pragne tu podkreslic, ze sadyzm nie jest identyczny z pedem do niszczenia, chociaz jest z
nim w duzej mierze spleciony. Osobnik destruktywny chce zniszczyc jakis przedmiot, np.
chce go wyrzucic i pozbyc sie go. Sadysta chce wladac swoim przedmiotem, dlatego jesli ow
przedmiot zniknie, boleje nad strata.
Sadyzm, w znaczeniu, jakie nadajemy temu slowu, moze byc zatem wzglednie wolny od
destruktywnosci, a nawet polaczony z przyjazna postawa wobec swego przedmiotu. Ten
rodzaj kochajacego sadyzmu znalazl klasyczny wyraz w Straconych zludzeniach Balzaka, w
opisie, ktory ponadto daje wyobrazenie o szczegolnym charakterze tego, co rozumiemy przez
potrzebe symbiozy. W ustepie tym Balzak opisuje zwiazek miedzy mlodym Lucjanem a
galernikiem, udajacym ksiedza. Wkrotce po poznaniu mlodego czlowieka, ktory wlasnie
usilowal popelnic samobojstwo, ksiadz powiada :
...Ten mlody czlowiek... nie ma nic wspolnego z poeta, ktory umarl. Wylowilem cie,
wrocilem cie zyciu, nalezysz do mnie, jak stworzenie do Stworcy, jak w bajkach cudownych
afryt do geniusza i koglan do sultana, jak cialo do duszy. Podtrzymam cie ta oto potezna
dlonia na drodze wladzy; rownoczesnie zas przyrzekam ci rozkosz, zaszczyty, nieustajace
uciechy... Nigdy nie braknie ci pieniedzy...
Bedziesz blyszczal, bedziesz paradowal, gdy ja, schylony w blocie fundamentow, bede
murowal blyszczacy gmach twej fortuny. Ja kocham potege dla potegi ! Bede szczesliwy
twymi rozkoszami, ktorych mi wzbroniono. Slowem, bede toba!... Pragne kochac moje
stworzenie, uksztaltowac je, ulepic na swoj uzytek, aby je kochac jak ojciec wlasne dziecko.
Bede sie rozpieral w twoim kabriolecie, moj chlopcze, bede sie delektowal twymi
powodzeniami u kobiet, bede sobie mowil:
Ten piekny mlody czlowiek to ja! Tego margrabiego de Rubempre ja stworzylem i
wprowadzilem w arystokracje; wielkosc jego jest moim dzielem, mysli ma mysla, milczy
moim milczeniem albo mowi moim glosem, radzi sie mnie we wszystkim.
(tlum. T. Boy-Zelenski).
Czesto, i nie tylko w potocznej mowie, sado-masochizm myli sie z miloscia. Szczegolnie
objawy masochistyczne uwazane bywaja za wyraz milosci. Postawe zupelnego samozaparcia
i wyrzeczenia sie wlasnych praw i roszczen na rzecz drugiego wielbiono jako przyklady
wielkiej milosci, wydaje sie bowiem, ze nie ma lepszego dowodu milosci niz poswiecenie i
gotowosc rezygnowania z siebie dla ukochanej osoby. W rzeczywistosci, w takich
wypadkach milosc jest glownie rodzajem masochistycznej tesknoty i wyrasta z potrzeb
symbiotycznych. Jezeli jednak przez milosc bedziemy rozumiec namietna afirmacje i
aktywny zwiazek z najglebsza istota drugiej osoby, jesli bedziemy rozumiec przez to
zlaczenie z drugim czlowiekiem na zasadzie niezaleznosci i integralnosci obu wchodzacych
w gre osob, wowczas masochizm i milosc beda sobie przeciwstawne. Milosc opiera sie na
rownosci i wolnosci. Jesli oprzec ja na podporzadkowaniu i utracie integralnosci jednego z
partnerow, bedzie to zaleznosc masochistyczna, bez wzgledu na to, jak ten stosunek bedzie
zracjonalizowany. Takze sadyzm jawi sie czesto pod maska milosci. Panowanie nad druga
osoba w sytuacji, kiedy mozna glosic, ze dominacja ta lezy we wlasnym interesie tej osoby,
czesto uchodzi za wyraz milosci; jednakze zasadniczym czynnikiem jest przyjemnosc
plynaca z panowania nad kims.
Niejednemu czytelnikowi moze sie w tym miejscu nasunac pytanie: Czyzby sadyzm, tak jak
go opisalismy, nie byl identyczny z zadza wladzy? Odpowiedziec mozemy na to, ze
jakkolwiek bardziej destruktywne formy sadyzmu, zmierzajace do krzywdzenia i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]