[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pustyni i piję mleko orzecha kokosowego. Z pewnością jest to produkt ziół majo-
wych i dlatego. . .
Piter spojrzał oniemiały na Kwiczoła, a potem podniósł z ziemi garnek i po-
wąchał go z niedowierzaniem.
Rzeczywiście wymamrotał dość przyjemne w zapachu.
Niemożliwe, daj Kwiczoł chciał wyrwać mu garnek, ale uprzedził go
Lompa i powąchał pierwszy.
Faktycznie. . . zupełnie jak kokos pociągał upojony.
Ech, co ty możesz czuć zdenerwował się Kwiczoł i odebrał Lompie
garnek ty przecież nigdy nic nie czujesz!
Ale tym razem poczułem upierał się Lompa.
Nie opowiadaj, przecież zawsze masz katar Kwiczoł odepchnął go i sam
zaczął niuchać swoim perkatym nosem, z początku podejrzliwie i ostrożnie, a po-
tem coraz głębiej. . . i nagle twarz mu się rozjaśniła.
Macie rację zasapał to. . . to naprawdę coś nadzwyczajnego, pachnie
jak tort z kremem prosto od cukiernika. . . nie. . . raczej jak łąka. . .
Patrzyłem na nich sam teraz z kolei zdumiony. Nie przypuszczałem, że po-
siadam taką moc przekonywania. Postanowiłem skorzystać z ich oszołomienia
i zagadać ich jak najdłużej, póki nie przyjdzie Ernest. Ernest na pewno zwolni
mnie od dalszych prób. . .
To chyba dlatego, Kwiczoł, że karmiłeś Bertę ziołami majowymi za-
uważyłem głośno.
No, niezupełnie chrząknął zmieszany Kwiczoł raczej nie. . . Ostatnio
były deszcze i nie chciało mi się zrywać dla niej trawy. Dawałem jej przeważnie
skórki chleba, od babci. Babcia nie ma zębów i zostawia zawsze skórki.
Co?! wykrztusiłem czując, że zbiera mi się na mdłości. To niemoż-
liwe, żeby od jakichś skórek. . . przypomnij sobie dobrze, musiałeś dawać Bercie
coś specjalnego.
79
Nie, nic specjalnego.
Jak to nic specjalnego?! odezwał się Piter przecież wczoraj zjadła
plany strategiczne Ernesta.
I moje pantofle! dodał spokojnie Lompa.
Twoje też? jęknął Piter.
Tak pociągnął nosem Lompa ale nie bardzo żałowałem, bo były stare.
Gorzej, że zjadła mi także skarpetkę.
W tym momencie zrobiło mi się zdecydowanie niedobrze. Z pewnością wy-
pić litr surowego mleka było zbyt ryzykowne z mojej strony; może bym to jakoś
zniósł, gdy jednak uświadomiłem sobie z czego bestia wyprodukowała to mleko,
poczułem się stanowczo nietęgo. Bardzo nieswojo się poczułem i złapałem się za
żołądek. Widząc jednak, że mnie obserwują, opanowałem się i uśmiechnąłem się
sztucznie.
W takim razie to. . . to fenomenalny okaz powiedziałem jeśli z takich
rzeczy potrafi produkować mleko i to kokosowe.
Trzeba to wszystko wciągnąć do protokołu oświadczył Kwiczoł i zwró-
cił się do Pitra. Wyciągnij arkusz badań z kartoteki.
Piter poszperał w papierach na półce i zapytał:
Co mam notować?
Wszystko po kolei odparł Kwiczoł i podyktował: Doprowadzony do
prób kandydat został napojony litrem mlekozy, po czym zażądał więcej i oświad-
czył, że znajduje się w stanie . . . w jakim właściwie znajdujesz się stanie?
zapytał mnie.
W stanie błogości odpowiedziałem.
Zanotuj, Piter. Kandydat znalazł się w stanie błogości i odniósł wrażenie. . .
zdaje się, że odniosłeś wrażenie podróży Kwiczoł zwrócił się do mnie.
Tak to można określić odparłem słabym głosem.
Ale dokąd właściwie?
Do Rygi chciałem odpowiedzieć, ale w porę ugryzłem się w język.
Do Afryki wykrztusiłem pustynia, oaza, palmy kokosowe, małpy i te
rzeczy. . .
Zanotuj.
Piter zaczął notować z namaszczeniem, a ja myślałem gorączkowo, co robić.
W brzuchu mi wciąż bulgotało. Jeszcze chwila, a moja próba z mlekozą skończy
się haniebną kompromitacją. Uciec? Nie dadzą. Zresztą czy dobiegnę chociażby
do drzwi? Trudno, muszę spróbować. Może uda mi się ich zastraszyć. Zastosuję
mały bluff.
Panowie, wstaję! powiedziałem głośno. Odsuńcie się pod ścianę.
Dlaczego mamy się odsunąć? zapytał zdziwiony Kwiczoł.
Bo coś się ze mną dzieje dziwnego.
Co?
80
Głowa mnie swędzi. Uprzedzam, że mogę być niebezpieczny. Coś mnie
roznosi. . . nie odpowiadam za siebie. . . czuję potrzebę walki. . . Chyba nowy ob-
jaw mlekozy.
Ale oni nie przestraszyli się. Zamiast się odsunąć otoczyli mnie jeszcze cia-
śniej.
Ostrzegam pochyliłem głowę mogę was uszkodzić. . .
Nie opowiadaj! roześmiał się Kwiczoł.
Co miałem robić? Rąbnąłem go głową w brzuch.
Co ty wyrabiasz?! rozzłoszczony Kwiczoł chciał rzucić się na mnie, ale
Piter powstrzymał go.
Daj mu się wyładować. To bardzo ciekawy objaw!
To ja mam znosić?!. . . zasapał Kwiczoł.
Musisz. Dla dobra nauki. Eksperyment trzeba przeprowadzić do końca
powiedział podniecony Piter i obrócił się do mnie. Zmiało Gustek! Rób wszyst-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]