[ Pobierz całość w formacie PDF ]
choć poziom przeciętny jest niezbyt wysoki, to ostatnie epizody nie ustępują ani co do treści, ani
co do formy pierwszym.
Znudziła mi się jednak ta ustawiczna pogoń za intrygą, więc zabrałem się do pracy bardziej
ambitnej, choć miałem wątpliwości co do jej intratności. Od dłuższego czasu pociągała mnie
epoka Ludwika XIV, a zwłaszcza Hugenoci, którzy we Francji odpowiadali naszym Purytanom.
Znałem dobrze historię tych czasów i miałem mnóstwo własnych notatek, więc w stosunkowo
krótkim czasie napisałem zamierzoną powieść pt. The Refugees . %7łe powieść się udała, tego
dowodzi jej dotychczasowa popularność. Wkrótce po ukazaniu się, przetłumaczono ją na język
francuski, tak, że moja matka, która zawsze z zapałem studiowała dzieje Francji, doczekała się
radosnej dla siebie chwili podczas zwiedzania Fontainebleau, w której usłyszała z ust oficjalnego
przewodnika informującego gromadę turystów, że kto chce poznać dobrze szczegóły dworu
wielkiego monarchy, znajdzie je w powieści angielskiej pt. The Refugees . Przypuszczam, że
przewodnik ów okazałby zdumienie i zdziwienie, gdyby mu się nagle rzuciła na szyję poważna
angielka, uradowana tym faktem. W książce tej korzystałem wiele z dzieła Parkmana, wielkiego i
niezasłużenie zaniedbanego historyka, który moim zdaniem należy do najlepszych pisarzy
amerykańskich.
W związku z tą powieścią przypominam sobie pewien komiczny epizod. Przełożona jednego z
bardzo surowych konwentów w Irlandii, wziąwszy przez pomyłkę moje imię Conan za
Canon , czyli uznawszy mnie za kanonika, poleciła tę powieść do głośnego czytania w
klasztorze. Rzecz spotkała się z ogromnym powodzeniem i ku wielkiej radości sióstr pomyłkę
wykryto dopiero po przeczytaniu jej w całości. Moje pierwsze imię kilkakrotnie wywołało tę
samą pomyłkę. Między innymi pamiętam, jak w Chicago przed jakimś wielkim obiadem,
proszono mnie o odmówienie modlitwy, jako jedynego duchownego przy stole. Pamiętam, że
podczas tego samego obiadu, jeden z gości wyraził w swym przemówieniu zdumienie wobec
faktu, że chociaż jestem lekarzem, nikt jeszcze nie widział ani jednego mojego żywego
pacjenta.
Podczas pobytu w Norwood pracowałem bez wytchnienia, gdyż obok powieści The
Refugees napisałem inną pt. The Great Shadow , którą uważam za jedną z najlepszych moich
prac, tudzież dwie inne, mniejsze i mniejszej wartości rzeczy, pod tytułami: The Parasite i
Beyond the City . Ta ostatnia była typową nowelą na tle życia rodzinnego i padła ofiarą
jekiegoś korsarskiego wydawcy w Ameryce, tuż przed wprowadzeniem New Copyright Act.
Pamiętam ten fakt, gdyż ów wydawca, sądząc, że portret autora na okładce może być atrakcją dla
publiczności, nie mając pojęcia o mojej osobie, umieścił portret jakiejś wystrojonej i bardzo
przystojnej młodej niewiasty. Posiadam do dziś na pamiątkę egzemplarz z tym moim portretem.
Wszystkie te prace miały dużo powodzenia, choć żadna nie przyniosła mi wielu wawrzynów.
Publiczność ciągle domagała się dalszych przygód Sherlocka Holmesa, tak, że musiałem ich od
czasu do czasu dostarczać. W końcu, po napisaniu dwóch cyklów, doszedłem do przekonania, że
grozi mi niebezpieczeństwo nierozerwalnego związku z dziełem literackim, należącym do
niższego gatunku. Dlatego postanowiłem uśmiercić mego bohatera. Przyszło mi to namyśl
podczas wycieczki do Szwajcarii, kiedy wraz z żoną oglądałem wodospady Reichenbach,
budzące swym widokiem grozę. Uznałem, że miejsce to jest godne grobowca Holmesa. Tam
więc złożyłem jego szczątki, z mocnym postanowieniem, że tam muszą zostać. Istotnie zostały
tam na szereg lat. Postawa publiczności wprawiła mnie w zdumienie. Istnieje zdanie, że człowiek
spotyka się z uznaniem dopiero po śmierci; ilość protestów, które mnie doszły przeciw mojej
egzekucji Holmesa, dowiodła ilu przyjaciół potrafił on sobie zjednać. Ty bestio dzika&
rozpoczynał się protest listowny jakiejś damy, przemawiającej niewątpliwie w imieniu wielu
innych. Słyszałem, że byli ludzie, którzy płakali. Przyznaję, że mogłem zrobić wrażenie brutala,
skoro zdobyłem się na tak okrutny czyn, lecz z drugiej strony byłem rad ze sposobności
przeniesienia mej wyobrazni w inny świat, gdyż wysokie, kuszące ceny za dalsze epizody
Holmesa, czyniły rozstanie się z nim sprawą coraz trudniejszą.
%7łe Sherlock Holmes był dla wielu ludzi postacią rzeczywistą, tego dowodem są listy
adresowane do niego, przysyłane na moje ręce z prośbą o doręczenie. Watson otrzymał również
szereg listów, w których proszono go o adres i autograf Holmesa. Jakaś agencja literacka
zapytywała Watsona, czy Holmes nie chciałby korzystać z jej usług. Kiedy Holmes czasowo się
wycofał ze służby, wiele pań ofiarowało mu się na gospodynie a jedna wyznała mi, że zna się na
hodowli pszczół i umie oddzielić królową . Miał też cały szereg propozycji co do rozwiązania
pewnych tajemnic familijnych. Jedna z tych propozycji z Polski domagała się także mego
przyjazdu, przyrzekając mi honorarium jakiego sam bym zażądał. Oczywiście nie odpowiadałem
na tego rodzaju propozycje.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]