[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stawkami. Walenty nie lubił takich obfitych i wyszukanych dań, ale dzisiaj
miał pewien cel: chciał pokazać swoje bogactwo, tak jak na poprzednim
spotkaniu sugerował ubóstwo.
Nikt z krewnych nie odmówił; wszyscy przyjęli zaproszenie. Ciotka
Adela, potwierdzając, że przyjdzie, dopisała żartobliwie post scriptum: Ty
kochany łobuzie usłyszysz, co o tobie myślę!
Walenty pokazał kartkę Richardowi, który się głośno roześmiał.
Nie śmiej się uprzedził pasierba zaczekaj, aż poznasz ciotkę
Adelę, wtedy się przekonasz, że ten żart jest bardzo przekorny!
Walenty pokazał kartkę Adeli również Hercie i Robercie; obie także
uśmiały się z tego dopisku.
R
L
T
Wybiła siódma wieczór. Wkrótce zaczęły zajeżdżać samo-' chody z za-
proszonymi. Wszyscy okazywali świetny nastrój i byli gotowi śmiać się z
udanego żartu kochanego Walentego"!
Starali się nie okazać zaskoczenia wystawnym przyjęciem w luksuso-
wym hotelu, chociaż wystawny bankiet wprawił ich w podziw. Każdy obli-
czał w duchu ile to musiało kosztować.
Witając się z Richardem, uznali, że jest wyjątkowo przystojny i ele-
gancki. Młody człowiek prezentował nienaganne maniery, ale z rozbawie-
niem patrzył na witających się z nim krewnych.
Ciotka Adela poufale wzięła go pod rękę oświadczając, że ma szczęście
iż jest starą kobietą! Gdyby była jeszcze młodą panną, natychmiast zako-
chałaby się w Amerykaninie. Kokieteryjnie co rozśmieszyło Richarda
dodała:
Mój drogi, wiesz, zdarza mi się to jeszcze dzisiaj, ale to już nie jest
niebezpieczne!
Szarmancko odpowiedział: %7łałuję, że nie znałem cioci, gdy była
młoda. Musiała być wybitną pięknością!
Stara kobieta wzięła te słowa za dobrą monetę i uśmiechając się odpo-
wiedziała: Chcesz ciotce prawić komplementy?
Oczywiście zapewnił ją, że mówi prawdę, a w duchu zastanawiał się,
czy pozna wiele takich oryginałów klanu Wendhausenów.
Raz po raz spoglądał na Robertę, uśmiechając się porozumiewawczo.
Pani Herta i jej córka stały się punktem centralnym zainteresowania go-
ści. Okrążono je i uprzejmie z nimi rozmawiano. Wszyscy wiedzieli, że
Walenty darzy obie damy szczególnymi względami, i szeptano między so-
bą, że z całą pewnością bogato je wynagrodzi za to, że nie wiedząc o jego
bogactwie, tak gościnnie przyjęły go w swoim domu.
R
L
T
Balduin był zadowolony, że przynajmniej próbował ofiarować Walen-
temu starą garderobę. Wziął pod rękę elegancko prezentującego się kuzyna
i rzekł, starając się, by jego słowa brzmiały żartobliwie:
Mój drogi, muszę przyznać, że znakomicie udawałeś biedaka! Dałem
się nabrać do tego stopnia, że chciałem ci ofiarować kilka garniturów! Te-
raz zrozumiałem, dlaczego ich nie przyjąłeś.
Walenty ubawiony spojrzał na starego wuja.
Nie sądzę, że to rozumiesz, wuju Balduinie! Ale zostawmy ten temat.
Czas, bym państwa poprosił do stołu.
Zajęli wyznaczone miejsca. Wuj Walenty poprowadził panią Hertę, a
Richard zajął miejsce obok Renaty.
Goście znowu z trudem ukrywali zaskoczenie, widząc przed sobą wy-
kwintne przekąski; oczywiście, był kawior i homary, a potem wspaniałe go-
rące dania, najdroższe i najbardziej wyszukane.
Walenty w duchu śmiał się, obserwując biesiadników i słuchając ich
achów i ochów. Oczywiście, ciotka Adela chciała dostać " przepis na każde
danie, więc szepnęła do kelnera, by poprosił o to kucharza. Niestety, kelner
oświadczył, że kucharz nikomu nie zdradza swoich zawodowych tajemnic!
Stara dama obruszyła się:
Jak to? Mnie powinien dać te przepisy; kolekcjonuję je i zamierzam
wydać drukiem!
Jednak i to nie pomogło. Walenty pocieszył ciotkę, że przyniesie jej
zbiór receptur na egzotyczne potrawy.
Oczywiście, wszyscy nalegali, by Walenty i jego pasierb jak najprędzej
złożyli im wizyty, by się lepiej poznać i nawiązać bliższe stosunki rodzinne
po tak długiej rozłące.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]