[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaskoczył.
Doprawdy, nie przypuszczałam, że po wszystkim, co było, doznam takiego wstrząsu. Nagle, w
jednej, krótkiej jak błyskawica, chwili zrozumiałam, że moje wszystkie poczynania, całe
zainteresowanie tajemnicami, całe zaciekawienie sensacją, to nieprawda! Pcham się w to na siłę,
przez rozum, bo w najdalszej głębi, na samym dnie serca, tkwi ten cierń, o którym chcę koniecznie
zapomnieć. Zrobiło mi się w życiu strasznie pusto i tę pustkę musiałam czymś wypchać. %7łyczliwa
opatrzność zesłała mi na pomoc ów Szkorbut, który pozwolił mi wierzyć, że nie jestem
nieszczęśliwa. No pewnie, że teraz już nie jestem, skoro dzwoni&
Nagle dotarło do mnie to, czego słuchałam przez telefon. Co on mówi? %7łe jest w Warszawie od
tygodnia? I dopiero teraz dzwoni?!&
W mojej niespodziewanie uszczęśliwionej duszy obudziło się natychmiast gorzkie podejrzenie,
że mu chodzi tylko o te parszywe pięćset złotych, które pożyczyłam owej szaleńczej nocy&
 Chcesz pieniędzy?  spytałam wrogo, przerywając mu w pół zdania.
 Słucham cię? Nie rozumiem&
 Pytam, czy mam ci oddać zaraz te pięćset złotych?
 Jakie pięćset złotych?
 Te, które ci jestem winna od trzech tygodni.
 Jesteś mi winna pięćset złotych? Nic o tym nie wiem, ale jeśli istotnie tak jest, to muszę ci się
przyznać, że bardzo mnie tą wiadomością ucieszyłaś.
 Aha, to znaczy, że mam ci oddać. Dobrze, niech będzie, kiedy się zobaczymy?
 Czekaj, pozwól mi pomyśleć. Jak zwykle odczuwam cholerny brak czasu&
Odłożyłam słuchawkę umówiona tak, że lepiej nie mogłam sobie życzyć. Będzie jutro czekał na
zamiejscową rozmowę u siebie w hotelu, a ja mam ten cudowny finansowy pretekst, żeby mu
złożyć wizytę&
Zadzwonił telefon.
 Halo, Szkorbut&
Ach, co mnie obchodzi Szkorbut! Jest mi doskonale obojętne, gdzie leżą wszystkie rejony
świata, na biegunie północnym czy w Pałacu Kultury! Wszystkie szajki bandytów, złodziei,
morderców mogą się jak dla mnie wypchać trocinami i tłuczonym szkłem! Jedyny problem wart
moich wysiłków odłożył przed kilkoma minutami słuchawkę w hotelu  Warszawa .
Zupełnie bez zainteresowania przyjęłam informację, że próby B 3 są na razie wstrzymane.
Przepełniona byłam tylko tą jedną myślą i jedną nadzieją. Pójdę jutro do niego do hotelu, zaniosę
mu te prześliczne, zachwycające pięćset złotych&
Prześliczne pięćset złotych musiałam gdzieś pożyczyć, bo gdybym mu oddała własne pieniądze,
miałabym przed sobą perspektywę życia do końca miesiąca o zebranym chlebie. Ustrzelić kogoś na
taką sumę na pięć dni przed pierwszym to nie jest prosta sprawa. Nagabywane przeze mnie w
miejscu pracy otoczenie stukało się palcem po głowie albo wybuchało drwiącym śmiechem. Nie
dziwiło mnie to wcale, od początku wiedziałam, że rzecz jest beznadziejna. Pomimo to odbyłam
jeszcze kilka rozmów telefonicznych, tak samo bezskutecznych jak osobiste. Krótko mówiąc
dokonałam mnóstwa wysiłków, żeby doprowadzić do momentu, w którym sobie ostatecznie
zniszczę życie i odbiorę resztki nadziei.
Przez cały czas tkwiła we mnie smutna gorycz, o której usiłowałam nie myśleć. Doskonale
wiedziałam, że nasze wzajemne zainteresowanie sobą jest zupełnie odmiennych gatunków. On we
mnie widzi sympatyczną dziewczynę, z którą można się przyjaznić do końca życia, dostatecznie
reprezentacyjną, żeby się z nią bez wstydu ludziom pokazać, dostatecznie zwariowaną, żeby nie
była nudna, i właściwie nic więcej. A ja w nim?& O mój Boże!&
Szłam na spotkanie pełna kategorycznych postanowień. Zamierzałam być życzliwie
przyjacielska, a przy tym godna, chłodna i wytworna. Wjechałam windą na trzecie piętro i
zapukałam do drzwi i weszłam. Wstał od stołu, przy którym coś pisał, i powitał mnie z żywą
radością i z uśmiechem w niebieskich oczach.
Na widok tego uśmiechu nastąpił w mojej duszy wybuch wulkanu i diabli wzięli kategoryczne
postanowienia! Wszystkie stracone nadzieje, minione szczęście i niedawna rozpacz, całe
zdenerwowanie różnymi sensacjami, wszystko naraz sprawiło, że straciłam opamiętanie.
Wiedziałam doskonale, że mówię rzeczy skandaliczne i niedopuszczalne, że odbieram sobie
wszelkie szansę, jakie jeszcze mogłam mieć, że zachowuję się absolutnie idiotycznie, ale nie byłam
w stanie się opanować. Nie wpadłam w histerię, wszystkie te okropności wygłaszałam spokojnym,
uprzejmym głosem, starannie dbając o nieskalaną formę. Forma wyszła, ale treść?!& Widziałam,
jak w jego oczach powoli rodzi się niedowierzanie i przerażenie.
 Joanno  powiedział cicho.  Na litość boską, zastanów się, co mówisz! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl