[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Rób, jak uważasz. Nie mam innych pomysłów.
Greta jeszcze przez godzinę po wyjściu Trudy zastanawiała się, co
robić. Zadzwonił telefon. Tym razem odezwał się zgrzytliwy głos
właściciela lombardu. Dziewczyna próbowała podjąć rozmowę, lecz w
końcu trzęsącymi się rękami odłożyła słuchawkę. Poszła do swojego
150
RS
pokoju, położyła się i próbowała zasnąć. Po kilkunastu minutach wstała,
weszła do łazienki i przykleiła do lustra skrawek papieru.
Alex,
Nie zapłaciłam kolejnej raty. Czy możesz pożyczyć mi trzysta
dolarów? Zwrócę ci całą sumę tak szybko, jak tylko będę mogła.
Greta
Alex wrócił do domu przed północą. Niemal natychmiast znalazł list.
Przez chwilę spoglądał na kartkę. Zdawał sobie sprawę, że Grecie niełatwo
było wystąpić z podobną prośbą. Na pewno kosztowało ją to sporo
nerwów. Zaczaj wypisywać czek, ale po krótkim namyśle zrezygnował z
tego zamiaru. Postanowił podjąć gotówkę i przyjechać następnego dnia w
porze lunchu. Chciał porozmawiać. Cały tydzień poświęcił na urządzanie
apartamentu. Wypełnił kuchnię rozmaitymi przedmiotami i produktami.
Nie zapomniał o dużym zapasie płatków kukurydzianych. W sypialni
ustawił olbrzymie łóżko, na balkonie zgromadził zapas drewna do
kominka. W najbliższą sobotę miał zamiar się oświadczyć.
Umył zęby i napisał następującą odpowiedz: Kochana Greto,
Z radością pożyczę ci pieniądze, jeśli zgodzisz się spędzić w sobotę
kilka godzin w moim towarzystwie. O spłatę będziemy martwić się pózniej.
A.
Następnego dnia zjawił się koło południa. W portfelu miał trzysta
dolarów. Grety nie było w mieszkaniu. Na lustrze wisiała kolejna kartka.
Jeśli chodzi o sobotę, to zrobię wszystko, co zechcesz. Masz mnie w
ręku, kotku.
Zmiął list w dłoni. Cholera, przecież nie miał zamiaru jej
zdenerwować! Czasem bardzo trudno zrobić komuś niespodziankę. Rzucił
151
RS
kilka banknotów na szafkę przy zlewie, przycisnął je plastikowym
kubkiem i zapisał w notesie: kupić szampana.
Miał nadzieję, że plan okaże się skuteczny. Greta potrafiła być
bardzo upartą dziewczyną.
152
RS
Rozdział 11
Nadeszła sobota. Greta była pełna najgorszych przeczuć. Po
pierwsze, miała się spotkać z Alexem. Po drugie, bez sprzeciwu przyjąć
wszelkie warunki, jakich zażąda w zamian za pożyczkę. Nie mogła
odmówić. A jeśli wpadnie mu do głowy pomysł, żeby odwiedzić matkę?
Zza ściany dobiegał pomruk miksera. Alex już wstał i zajął się
śniadaniem. Greta podniosła się z łóżka. Szurając bosymi stopami po
podłodze, poszła do kuchni.
Alex siedział przy stole i udawał, że czyta gazetę. Kątem oka
obserwował dziewczynę. Jak zwykle wyglądała pociągająco.
- Dzień dobry - pozdrowił ją wesoło, gdy postawiła talerz,
wypełniony płatkami z mlekiem.
Greta usiadła na krześle.
- Dlaczego w każdą sobotę włączasz rano mikser? - spytała.
- Ponieważ przyrządzam koktajl z jogurtu i owoców. Ze względu na
ciebie zawsze czekam do dziesiątej, nim zacznę hałasować.
Greta zrobiła kwaśną minę. Rozmawiali o tym już wiele razy. Miała
ochotę zapytać, gdzie był przez cały tydzień, ale po krótkim namyśle
zrezygnowała z tego zamiaru. Głośno przełknęła ślinę.
- Muszę ci podziękować za pożyczkę. Kukurydziane płatki nabrały
smaku rozgotowanej tektury. - Nie mam pojęcia, kiedy będę mogła ci
zwrócić całą sumę - dodała.
- Nie ma pośpiechu - odparł Alex. - Możemy uznać to za mój wkład
w wykształcenie Joyce.
- Nie, dziękuję, kotku - mruknęła Greta. - To jest pożyczka.
153
RS
- Nie powinnaś z tego powodu robić tyle zamieszania - powiedział
kwaśno.
Dziewczyna potrząsnęła głową. Nie miała ochoty na dalszą dyskusję.
Wolała zmienić temat.
- Jakie masz plany na dzisiaj? - spytała zmęczonym głosem. - Jeśli
myślisz o tym, żeby odwiedzić matkę...
- Nic podobnego - przerwał Alex. - Mam dla ciebie niespodziankę,
ale będziesz musiała uzbroić się w cierpliwość.
- Niespodziankę?
Może ten dzień nie był całkiem stracony?
- Najpierw powinnaś się ubrać - zauważył.
- Dobrze. Sprawdzę tylko wyniki losowania. To zajmie najwyżej
minutę.
Sięgnęła po gazetę i przerzuciła kilka stronic. Alex pokręcił głową i
zaczął przeglądać rezultaty spotkań baseballowych. Ach, ta Greta...
Mogłaby w końcu wygrać na tej cholernej loterii.
Dziewczyna zerknęła na numer i zaczęła składać gazetę. Nagle
poczuła gwałtowny skurcz żołądka. Jeszcze raz uważnie spojrzała na
cyfry. Zimny pot wystąpił jej na czoło.
- Alex, pamiętasz numer swojego losu? - spytała nieswoim głosem,
choć starała się zachować obojętną minę.
Zerknął w jej stronę.
- Mówiłem ci przy zakupie. To dzień, w którym wprowadziłem się
do twojego mieszkania.
- Wiem - odpowiedziała niecierpliwie. - Ale musiałeś dodać jeszcze
kilka cyfr.
154
RS
Alex zamyślił się.
- Dwa... dwanaście... Nie pamiętam. Mam go gdzieś w pokoju.
- Przynieś!
Parsknął śmiechem i podniósł się z krzesła.
- Chyba nie masz zamiaru powiedzieć mi, że coś wygrałem?
- Pośpiesz się - rzuciła Greta.
Była przekonana, że Alex nie mógł wygrać. Ale był tak blisko... I to
przy pierwszej próbie.
- Proszę - wyciągnął rękę. - Nie mogłem go znalezć. Greta nie
zwracała uwagi na jego słowa. Położyła los na gazecie i uważnie, cyfra po
cyfrze sprawdziła numer. Jeszcze raz, jeszcze raz i jeszcze raz. Podniosła
głowę. Była blada jak płótno.
- Alex - powiedziała cicho - wygrałeś trzy miliony dolarów.
Zabrał jej gazetę.
- Pokaż!
Przez chwilę przypatrywał się obu liczbom. Uśmiechnął się szeroko.
- Naprawdę wygrałem... - Nagle zrozumiał. - Greto, wygrałem! -
wrzasnął. - Wygrałem!
Zerwał się z krzesła i przycisnął ją mocno do siebie.
- Wygrałem! Wygrałem!
Odsunął dziewczynę na odległość ramion.
- Zdajesz sobie sprawę, co to znaczy?
- Moje gratulacje - odpowiedziała machinalnie. -Naprawdę, bardzo
się cieszę.
- Trzy miliony dolarów! - Pomachał losem nad głową. - Nie mogę
uwierzyć.
155
RS
Otworzył lodówkę, wyciągnął napoczętą butelkę czerwonego wina i
pośpiesznie napełnił dwa kieliszki.
- Musimy wznieść toast - oświadczył. - A potem będziemy się
cieszyć. Masz jakieś szczególne życzenie?
Greta patrzyła na niego w milczeniu. W głębi serca czuła gorycz.
Dlaczego opatrzność okazała się tak niesprawiedliwa? Bogaci mogą być
jeszcze bogatsi, a biednym pozostaje ubóstwo... Alex miał już wszystko, a
teraz zyskał jeszcze więcej.
- Co masz zamiar zrobić z taką ilością pieniędzy? - zapytała. Słowa
przychodziły jej z trudem.
- Skąd mam wiedzieć? Przecież ich jeszcze nie podjąłem. Ale
przyrzekam ci, pomyślę o wszystkim. Koniec naszych kłopotów, Greto.
Czy rozumiesz, co to wszystko znaczy? Nie czujesz podniecenia?
- Oczywiście. Już ci mówiłam, że bardzo się cieszę z twojego
szczęścia.
Co miał na myśli, mówiąc:  Koniec naszych kłopotów?" Przecież to
on wygrał. Jej sytuacja pozostawała bez zmiany.
- Może gdzieś wyjedziemy... - Odwrócił się do niej. - Gdzie
chciałabyś powędrować? Wymień dowolne miejsce na świecie.
Greta utkwiła wzrok w kieliszku. Przepaść, która dzieliła ich do tej
pory, stała się bezdenna.
- No... - niecierpliwił się Alex. - Powiedz! Afryka, Australia... może
wyspy Mórz Południowych? Zwiat należy do nas, Greto.
Powoli uniosła głowę.
- Mylisz się, kotku. Zwiat należy wyłącznie do ciebie. Wez swoje
pieniądze i baw się, ile dusza zapragnie.
156
RS
Alex spoważniał.
- O co ci chodzi?
- Jeszcze nie zrozumiałeś?
- Nie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl