[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mnie ojciec twój powierzył młode lata twoje,
Kiedy cię za Atrydem wysyłał na boje.
Nie znałeś jeszcze ani Aresowej sprawy,
Ani sztuki mówienia, z której tyle sławy.
330
Chciał więc twą niedojrzałość przeze mnie prowadzić,
Byś umiał dzielnie walczyć i rozsądnie radzić.
Synu! Nic mię od ciebie oderwać nie zdoła,
Ni choćby zetrzeć zmarszczki chciał bóg z mego czoła,
Wrócić kwitnącą młodość, jaki wtenczas byłem,
335
Gdy dla niechęci ojca Grecyję rzuciłem...
Uciekałem przez wielkie Grecyi płaszczyzny,
Aż wreszcie obaczyłem Ftyjotów grunt żyzny,
I w trzody zamożysty i obfity w zboże.
Nic z Peleja przyjęciem zrównać się nie może,
340
Kochał mię, jak dla syna człowiek ma kochanie,
Gdy wpośród zbiorów ojcem na starość zostanie.
On mię bogactwy, on mię chwałą przyozdobił,
87
On dał berło i królem Dolopów mię zrobił.
A ty, czym dzisiaj jesteÅ›, Achillesie boski,
345
To najwięcej sprawiły moje czułe troski.
Jam cię zawsze na obiad do stołu prowadził:
Pókim cię na kolanach moich nie posadził,
Nie chciałeś brać pokarmu. Jam do ust przytykał
Czaszę, jam dawał sztuczki, któreś ty połykał.
350
Częstoś na szatę pokarm rzucił z ust dziecięcych.
Przykrość w pielęgnowaniu twych lat niemowlęcych
Znosiłem w tej nadziei, że gdy bóg przeszkodził,
Ażeby się potomek z mych bioder urodził,
Ciebie, plemiÄ™ Peleja, za syna przyswojÄ™,
355
I ty przeciw nieszczęściu wesprzesz starość moję.
Uśmierz, się Achillesie! Jaki zakał szpetny,
Gdyby był niezbłagany umysł tak szlachetny!
Bogowie, wyżsi od nas cnotą, stopniem, władzą,
Jednak ludziom grzeszącym ubłagać się dadzą,
360
I choć już są gotowi ciężkie zesłać kary,
Aagodzą się przez prośby, kadzidła, ofiary.
Wszakże prośby Zeusa wielkiego są plemię:
Ułomne, słabą nogą wędrują przez ziemię,
Z czołem zmarszczką pokrytym, ze spuszczonym okiem.
365
IdÄ… ciÄ…gle za WinÄ…: ona silnym krokiem
Poprzedza je i szkody między ludzmi sieje;
Próśb ręka na jej rany słodki balsam leje.
Gdy przyjdą do człowieka, a ten ich usłucha,
Na jego ślub chętnego nadstawują ucha:
370
Kto je odrzuca, Zeus mści się tej pogardy,
Zsyła Winę i przez nią karze umysł hardy.
Uczcij je, Achillesie! Hołdów ci nie skąpią,
Którym i najzaciętsze umysły ustąpią.
Gdyby trwał w złości Atryd, uznać błąd swój zwlekał,
375
Gdyby darów nie dawał, innych nie przyrzekał:
Choć Greków stan okropny, nigdy bym atoli
Nie żądał, byś gniew złożył i wsparł ich w niedoli.
Dziś, gdy wiele, na przyszłość więcej jeszcze daje,
Gdy cię przez pierwszych mężów błagać nie przestaje
380
I którzy są najlepsi przyjaciele twoi,
Ni prośbą ich ni przyjściem gardzić nie przystoi.
Dotąd żal twój był słuszny, odtąd już nie będzie.
Znamy, jak dawni mieli cześć na wielkim względzie,
Zwyciężali gniew jednak i serce uporne,
385
BÅ‚agali siÄ™ przez dary, przez proÅ›by pokorne...«
»Ojcze Fojniksie! Starcze kochany od nieba
Rzekł Achilles mnie wcale takiej czci nie trzeba:
Kronid, pan niebios, chwałą zaszczyci mię wszędzie:
I sam, póki ożywać te piersi duch będzie
390
I póki pełen zdrowia kolanami władam,
Zachowam ją. Ty słuchaj, co ja ci przekładam:
Nie przychodz dla Atryda jęczeć tu i szlochać,
Nieprzyjaciela mego ty nie możesz kochać:
88
Miłego w tobie męża wnet bym znienawidził:
395
Kim ja się brzydzę, trzeba, byś ty się nim brzydził.
Dziel moją cześć! Odpowiedz przez tych będą mieli;
Ty zostań i na miękkiej śpij u mnie pościeli.
Skoro błyśnie Jutrzenka, za pierwszym zaraniem
Naradzim siÄ™, czy ruszym, czy jeszcze zostaniem«.
400
To rzekłszy, Patroklowi przez oka skazanie
Zalecił dla Fojniksa gotować posłanie
Chcąc, by prędzej myślały o powrocie posły.
Natenczas się odezwał tak Ajas wyniosły:
»Pójdzmy, synu Laerta, nie masz tu co bawić,
405
%7ładnego skutku prośby nie są zdolne sprawić.
Na radzie wybór greckich bohaterów siedzi
I niecierpliwie czeka jego odpowiedzi.
Odnieśmy ona wiernie, jakożkolwiek smutna.
Lecz w Achillesie dusza twarda i okrutna:
410
Niezbłagany! Upornie w swym gniewie się zaciął,
Gardzi czcią wszystkich Greków, szacunkiem przyjaciół.
Zawzięty! Nielitosny! A wszakże zapłata
Niejednemu nagradza śmierć syna i brata;
Dawszy okupy siedzi spokojnie morderca,
415
Tamten zapał umarza zjątrzonego serca.
Ty duszę masz niezgiętą, ćmiącą twe zalety.
I o cóż ten gniew straszny? Dla jednej kobiety!
Teraz ci dajem siedem prześlicznej urody,
Niesiem dary, Achillu! Nakłoń się do zgody!
420
Szanuj wreszcie dom własny i pamiętaj o tem,
%7łe jak posły pod twoim jesteśmy namiotem:
Sama tu przyjazń krokom naszym przewodniczy,
Nikt ciÄ™ wiÄ™cej nie kocha, nikt lepiej nie życzy«.
Na to Achilles: »W pierwszej cenie jesteÅ› u mnie,
425
Lubię twoją otwartość, mówiłeś rozumnie.
Ale mi serce wzdyma ta sroga ohyda:
Taką krzywdę poniosłem przez dumę Atryda,
Jakbym był najpodlejszy na ziemi wyrzutek!
Wy idzcie i poselstwa opowiedzcie skutek...«
430
Tak rzekł; oni wracają, Odys im przywodzi.
Patrokl zaleca brankom i przytomnej młodzi
Czym prędzej dla Fojniksa zgotować posłanie:
Zcielą kobierce, płótno i skóry baranie.
Zpi starzec oczekujÄ…c Jutrzenki powrotu.
435
Pelid się kładzie w głębi swojego namiotu...
Przyszły posły, witają ich wodze koleją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]