[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kanadyjskim życiu muzycznym, lecz chyba nie jako ktoś, kogo da się naśladować",
zaobserwowała. Znacznie ważniejszy był fakt, iż ustalił on ów cudowny standard grania
Bacha i przybliżył go tak szerokiej publiczności, że podziwiam go właśnie za to". Na debiut
CD 318 Angela Hewitt dokonała bardzo rozważnego wyboru repertuaru. Zagrała Bacha
(jedną z Suit francuskich) i jedną z sonat Carla Marii von Webera. Na bis natomiast
oczywiście Arię z Wariacji Goldbergowskich.
Recitale na CD 318 odbywały się przez kolejne lata. Ostatecznie instrument został
przeniesiony do bibliotecznego audytorium, a jego miejsce pod klatką schodową zajął
klawesyn. Fortepian zmarłego pianisty wywołał nawet lokalną sensację, gdy w środku
pewnego występu nagle przestał działać jeden z klawiszy. Kilku muzykom, łącznie z pianistą
Ianem Hepburnem, który wcześniej zrobił karierę w rock and rollu, pozwolono nawet
nagrywać na CD 318. Gdy Hepburn grał na CD 318, wciąż słychać było słynną czkawkę",
która nadal nękała inżynierów dzwięku. Na tym fortepianie grali także pianiści jazzowi,
którzy - gdy tylko dotknęli klawiszy - wyczuwali aurę Goulda. Jeden z nich powiedział:
Usiadłem, żeby grać Monka, a wyszedł Bach". We wczesnych latach dziewięćdziesiątych
CD 318 dostał rolę filmową i wysłano go do Toronto na zdjęcia do filmu zatytułowanego
Trzydzieści dwa krótkie filmy o Glennie Gouldzie, przedziwnego hołdu dla pianisty.
Instrument pojawia się w całym filmie, a jedna z sekwencji poświęcona jest wyłącznie jemu -
ukazuje ona złożoność jego mechanizmu i rzeczywiste piękno ukryte pod wiekiem. W
pewnym momencie, gdy słychać Goulda grającego klawesynopodobną interpretację
Preludium i Fugi c-moll z pierwszego zeszytu Das wohltemperierte Klavier Bacha, kamera
wślizguje się do wnętrza instrumentu i sunąc wdzięcznie nad złotą ramą, utrwala
pomarszczony krajobraz strun, a potem w zbliżeniu pokazuje młoteczki wykonujące swój
rytmiczny taniec.
Edquista sprowadzono na plan tego filmu zarówno po to, aby wystąpił jako rozmówca, jak
po to, by opiekował się fortepianem w czasie jego używania. Gdy filmowcy zapytali, czy
mogą usunąć zawiasy wieka, żeby kamera miała bliższy dostęp, stroiciel nie wyraził zgody.
Po latach stwierdził, że właśnie podczas realizacji tego filmu ostatecznie dotarło do niego, że
Goulda już nie ma. I chociaż był zasadniczo praktycznym człowiekiem i nie wierzył w rzeczy
nadprzyrodzone, wtedy przez cały czas miał mocne i nieomylne poczucie, iż duch Goulda jest
blisko fortepianu.
Jedna z końcowych scen tego filmu ukazywała, jak w roku 1977 wystrzelono w przestrzeń
komiczną sondę o nazwie Yoyager I. Miała ona na pokładzie złote nagranie wybrane przez
komisję NASA, którą kierował astronom Carl Sagan. Przekaz obejmował 115 obrazów,
pozdrowienia w pięćdziesięciu pięciu językach, odgłos morskich fal, grzmot, pieśń wieloryba,
śpiew dziecka, ludzki pocałunek i głos matki witającej noworodka. Ta butelka wystrzelona
w kosmiczny ocean", jak nazwał ją Sagan, zawierała też wybrane z różnych kultur i epok
utwory muzyczne, które, stanowiły przykład ludzkich dokonań. Była tam między innymi
muzyka Jana Sebastiana Bacha grana przez Glenna Goulda na jego ulubionym fortepianie:
Preludium i Fuga C-dur, które Gould nagrał w latach sześćdziesiątych w Eaton A-ditorium na
CD 318, gdy fortepian był w najlepszej formie. Kiedy się o tym dowiedziałem, miałem
wrażenie, że to sen. Oto Bach komponuje muzykę i Glenn ją gra, a ja stroję fortepian, który
nadaje jej brzmienie. I to wszystko dzieje się gdzieś w przestrzeni kosmicznej", skomentował
Edquist.
Gdy instrument żył już nowym życiem, zaproszono pianistkę węgierskiego pochodzenia
Mary Kenedi, by dała recital w National Library. Wybrała ciekawy program złożony z
utworów Liszta, Kodalya i Bartoka. Gould nie był szczególnym entuzjastą żadnego z tych
kompozytorów. Bartoka określił kiedyś mianem jednego z najbardziej przecenianych
współczesnych kompozytorów i z równym lekceważeniem traktował Liszta, który ucieleśniał
wszystko, czego nie znosił: pianistyczne wirtuozostwo, umizgiwanie się do publiczności i
dionizyjski hedonizm. Dla Kodalya nie miał żadnego uznania.
Kenedi jednak była całkowicie oddana utworom tych węgierskich kompozytorów i
wypełniła nimi cały program swego recitalu zorganizowanego na cześć ambasadora Węgier w
Kanadzie, który osobiście prosił ją o występ. Pianistka wybrała utwory z wielką starannością.
Wcześniej, studiując w Budapeszcie, zapałała miłością do utworu Liszta zatytułowanego Les
jeux d'eau a la Yilla d'Este, stanowiącego prawdziwe wyzwanie techniczne. Przyjazniła się z
Belą Bartokiem, który często grał na swych recitalach Transylvanian Lament Kodalya, więc
włączyła ten utwór do swego programu razem z innymi jego kompozycjami. Jednak jej
prawdziwą miłością był Bartok, zatem na koniec programu wybrała jego twórczość: garść
wczesnych utworów oraz kilka słynnych kompozycji z cyklu Piętnastu węgierskich pieśni
chłopskich. Te utwory, które Bartok napisał na kanwie pieśni ludowych i których klimat,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]