[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dotychczas. Károlyi napisaÅ‚ ów list i pokazawszy mi go wysÅ‚aÅ‚ potajemnie do
Pálffyego.
W oczekiwaniu na odpowiedz udałem się do Skole, do żony polskiego
hetmana wielkiego koronnego, która wraz ze swą świtą odprowadziła mnie do
Drohobycza, gdzie wyznaczyłem spotkanie księciu Dołgorukiemu. Zależało mi
na tym, aby dowiedzieć się, na jakich podstawach były oparte nadzieje, którymi
Å‚udziÅ‚ mnie Bercsény i Książę DoÅ‚goruki szczerze mi oznajmiÅ‚, iż car jest bardzo
przychylnie usposobiony do mnie oraz do możliwości paktowania z królem
francuskim. Mówił, iż głośna jest wieść o tym, jakoby markiz Des Alleurs
przybywszy do Porty błagał wielkiego wezyra o wszczęcie wojny przeciwko
carowi na rzecz króla szwedzkiego i Turcy czynią już ponoć przygotowania do
rozpoczęcia wojny na przyszłą wiosnę. Gdyby tak się zdarzyło, to może mnie
zapewnić, iż car nie podejmie żadnych działań przeciwko cesarzowi.
Skoro jednak car był właśnie w drodze do Polski, mogłem lepiej wywiedzieć
się wszystkich szczegółów po jego przybyciu. Powrót z Drohobycza zajął mi
zaledwie kilka dni. W Skole odwiedziÅ‚ mnie Károlyi, wrÄ™czajÄ…c mi odpowiedz
Pálffyego. Pálffy zgadzaÅ‚ siÄ™ na krótki rozejm, dajÄ…c nadzieje na przedÅ‚użenie go
pod warunkiem, iż będzie miał zagwarantowane osobiste spotkanie ze mną.
Zapewniał przy tym, iż jedna godzina takiej rozmowy przyniesie więcej nizli
wiele godzin pertraktacji, cesarz bowiem, bardzo życzliwie usposobiony do
mnie i do mego narodu, dał mu pełnomocnictwo w sprawach zawarcia pokoju.
Odpowiedz taka bardzo odpowiadała moim rachubom, zamierzałem bowiem
przeznaczyć zimę na odpoczynek, a plan mój wykonać na wiosnę. Toteż tego
samego jeszcze wieczoru wyjechałem ze Skole w ciemnościach nocy i przy
bardzo silnym wietrze, sypiącym płatkami śniegu prosto w twarz. Ta podróż
nocą przez góry była dość niebezpiecznym przedsięwzięciem. Nie chciałem
jednak, aby Pálffy przed moim powrotem dowiedziaÅ‚ siÄ™ o mym wyjezdzie do
Polski. Toteż następnego już dnia byłem w Munkaczu, skąd kazałem
Károlyiemu odpisać Pálffyemu, iż bÄ™dzie mi miÅ‚o widzieć go w Vaji, na dworze
mego wielkiego marszałka, którego nazwisko brzmiało tak samo jak nazwa
owej posiadłości.
Wyznaczyłem dzień spotkania i postawiłem warunek, iż moja i jego eskorta
będą liczyły tyle samo ludzi oraz że znajdą się w równej odległości od
rzeczonego miejsca. Kilka dni spędziłem na wypoczynku w Munkaczu, skąd
wyjechałem 5 grudnia. Nazajutrz otrzymałem bardzo przykrą wiadomość. Otóż,
gdy pod twierdzę w Egerze przybył korpus jazdy, wzywając do poddania się,
zastępca komendanta wraz z oficerami z tamtejszych okolic, przekupieni przez
136
chroniących się w twierdzy kanoników, zmusili do kapitulacji brygadiera barona
Perényi. PrzybyÅ‚ on do mnie wraz ze stu ludzmi.
Papież Klemens XI, pojednawszy się z cesarzem Józefem, nakazał całemu
klerowi uznanie cesarza za prawowitego króla Węgier oraz odstąpienia od
konfederacji pod grozbą ekskomuniki. Podobną bullę skierował do prymasa
polskiego na rzecz króla Augusta, jednakże kler polski lepiej umiał ocenić
wartość tego dokumentu niż księża węgierscy. Cała szlachta i oficerowie
katolickiego wyznania, bardziej lub mniej żarliwi, zaczęli iść za przykładem
kleru. Właśnie przez takie intrygi straciłem dwie fortece, na które bardzo
liczyłem. Markiz Cusani nadciągnął spod Szolnoku z około dwoma regimentami
kawalerii. Komendant twierdzy z początku tak dumnie odpowiedział na
pierwsze wezwanie do poddania się, że Cusani nie mając odpowiedniej siły do
oblegania owej warowni, chciał już się wycofać. Tymczasem zaczęto grać
sygnał kapitulacji.
Strata tych dwóch twierdz położyła kres planom, jakie obmyśliłem. Przed
wyjazdem do Skole wyznaczyłem w Kisvardzie generalny przegląd całej
kawalerii, jaka mi jeszcze pozostała. Nadzieja na pokój oraz odpoczynek w
czasie rozejmu sprawiły, że zebrało się tam dwanaście tysięcy ludzi. Po
przeglądzie tego korpusu oświadczyłem, że miłość ojczyzny i szczere
pragnienie, by zapanował w niej wreszcie spokój, kazały mi udać się do Vaji na
rozmowÄ™ z generaÅ‚em Pálffym, który przyrzekaÅ‚ narodowi w imieniu cesarza
Józefa wszystkie swobody. Mówiłem dalej, że wiem o wszystkich
niebezpieczeństwach takiego kroku i że jest on niezbitym dowodem na to, iż
zrobię wszystko, co w mej mocy, aby narodowi zagwarantować pokój. Gdyby
mi się jednak to nie udało, nadszedł czas. abyśmy raczej znalezli zbawienie w
chwalebnej śmierci, niżbyśmy mieli znosić jarzmo Austriaków. Zarządziłem
jednocześnie, aby po moim powrocie z Vaji wszyscy wyżsi oficerowie byli
obecni w Apáti, w zamku generaÅ‚a Károlyiego, gdzie pojechaÅ‚em zaraz po
dokonaniu przeglądu i skąd wyruszyłem do Vaji.
1711
Przyjechałem do Vaji pod wieczór. Miałem mieszkać w tym samym zamku
co generaÅ‚ Pálffy. On przybyÅ‚ już wczeÅ›niej i kiedy zsiadÅ‚em z konia, wyszedÅ‚
na moje spotkanie. Zaprowadził mnie do mej komnaty i wraz z trzema
generałami zjadł u mnie kolację. Wszystko to przebiegało bez żadnego
skrÄ™powania ani przymusu. Kiedy znalazÅ‚em siÄ™ z Pálffym sam na sam,
zapewnił mnie o życzliwości cesarza w stosunku do mojej osoby i namawiał,
żebym napisał list wiernopoddańczy. Zapewnił mnie też, że po takim liście
cesarz przyzna zarówno narodowi węgierskiemu, jak i Siedmiogrodzianom
wszystkie swobody zagwarantowane narodowym prawodawstwem oraz ogłosi
powszechną amnestię dla tych, którzy są jeszcze pod bronią. Co do mnie zaś
ciągnął dalej nie było takiego zaszczytu, godności, przywileju czy majątku,
137
[ Pobierz całość w formacie PDF ]