[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jeśli będą jakieś pytania nie emailuj do mnie. Nie będzie mnie tutaj, więc dzwoń na
moją komórkę...&
Poklepałam jego policzek a on szarpnął się, próbując powstrzymać uśmiech.
- To jest naprawdę ładna, poważna, biznesowa mina - wyszeptałam zaciskając wargi
przed rozrastającym się uśmiechem i marszcząc brwi.
Jakimś sposobem złapał mój drugi przegub i byłam unieruchomiona.
Stałam obok niego górując nad nim, kiedy on używając dwóch rąk by mnie
trzymać, balansował telefonem, by utrzymać go i dalej opieprzając kogoś po drugiej
stronie.
- Jutro o 7  powiedział do telefonu a uśmiech na jego twarzy nie maskował
prostackiego tonu w jego głosie.
Ostro i szybko podniósł głowę w górę sprawiając, że telefon spadł prosto na
jego kolana a ja nawet nie miałam czasu, by zebrać myśli.
- Czas na zapłatę  zadeklarował a ja natychmiast zostałam zaklinowana pomiędzy
jego rozłożonymi nogami a biurkiem.
- Nie ośmielisz się  śmiałam się składając obie rękawice naprzeciwko jego twarzy.
- Nie słyszałaś że telefon dzwonił ??? Jestem bezwzględny  powiedział śmiertelnie
poważnie zanim szelmowski uśmieszek nie uformował się na jego twarzy.
Skoczył nagle do przodu a ja wrzasnęłam ze śmiechem odwracając się, żeby
uciec przeskakując przez biurko. Edward złapał moją lewą kostkę i prawe biodro
równocześnie z latającymi papierami, które znajdowały się na biurku.
Usiadłam na chwilę spokojnie, by ocenić swoje położenie.
- Nadal chcesz sparingu??- zapytał trzymając mnie mocno.
- Wiesz to jest trochę niesprawiedliwe.  powiedziałam z głową skierowaną w dół 
Chodzi mi o to, czy do tych rzeczy nie ma jakiś klas wagowych?? Technicznie rzecz
biorąc powinnam mieć jakieś wyrównane szanse albo chociaż 10 sekund przewagi na
starcie - co to do cholery jest ???
Byłam cale od jego kalendarza biurowego i moje oczy wpatrzyły się na dzień
moich urodzin
13 wrzesień był oznakowany jako B dzień.
Co było w porządku. To oznaczenia dookoła niego mnie wkurzyły.
- To jest kalendarz.
- Wiem, że to jest kalendarz. Dlaczego do cholery jest tam napisane NYC od 10
września do 15 ??
Jego uchwyt zelżał a ręce opadły. Odwróciłam się i wyprostowałem, przez co
siedziałam na jego biurku, patrząc mu w twarz.
- Więc?
Edward odchylił się w tył na krześle i westchnął.
- Muszę  wyszeptał nie zmieszany a raczej zmęczony.
- Opuściłeś moje trzy ostatnie urodziny. Edward od kiedy jesteśmy razem zawsze w
moje urodziny byłeś poza miastem, - powiedziałam.
- Zawsze świętujemy.
- Nie o to chodzi.
- O co ci dokładnie chodzi, Bello?? Jestem dorosłym facetem, który pracuje. Nie
mogę przekładać spotkania biznesowego, które może przynieść milionowe zyski dla
urodzinowego przyjęcia.
Zwęziłam oczy i zacisnęłam usta. Po prostu wszystko było nie tak.
- Więc kiedy twój tatuś mówi skacz, ty natychmiast mu odpowiadasz pytając, jak
wysoko? Sugerujesz, że to ja zachowuję się dziecinnie? A to ty nadal przyjmujesz
rozkazy od swego ojca.
- Nigdy nie twierdziłem, że zachowujesz się dziecinnie.
- Twierdzisz, że jesteś dorosły. A potem szydzisz kiedy mówisz, że urodzinowa
impreza to zwykłe nic, jakby to &
- Bello, nie będę o tym z tobą dyskutował.. Nigdy nie nazwałem cię dziecinną. Skończ
już z tym. I nie przyjmuję rozkazów od mego ojca. Robię to, co każe mi mój szef.
- Gówno prawda. To jest bzdura. Wiesz doskonale, że to bzdety a ja mam dość
słuchania o tym gównie. - powiedziałam krzyżując ramiona i marszcząc brwi.
Edward spojrzał w dół na swój rozluzniony krawat i bawił się nim przez chwilę
zanim przemówił.
- Brednie???  zapytał cicho nie spojrzawszy na mnie - Zaharowuję tyłek próbując
zrobić dla nas coś dobrego i trwałego & . A ty martwisz się urodzinami, które
moglibyśmy świętować wcześniej lub pózniej.
- To& nie działa. I to właśnie dlatego  krzyknęłam w odpowiedzi na jego cichy głos.
Edward wywrócił oczami i westchnął ciężko, zanim pozwolił swej głowie
opaść na zagłówek.
- No i się zaczyna - westchnął - Jak tylko zaczynamy się różnić, jak tylko pojawia się
pomiędzy nami jakikolwiek konflikt ty zaczynasz z tym niedziałającym gównem.
- Pieniądze, praca, jedynie te gówna cię obchodzą
- A urodziny znaczą dla ciebie więcej ??  zapytał stanowczo.
- To nie chodzi o pierdolone urodziny !!! Urodziny są metaforą dla całego naszego
związku! Ten jeden szczególny przypadek pokazuje wszystko, co jest między nami
złe. Chcemy innych rzeczy. Edward, motywują nas inne cele  krzyczałam gdy gorące
łzy łaskotały mój podbródek  Podążamy w dwa odmienne miejsca, nasze cele są
różne.
- O czym ty do cholery mówisz ?? Wiadomość z ostatniej chwili Bello. Związek
wymaga pracy. Wysiłku. Kompromisu. Musisz się starać, aby to działało
- Dziękuję Dr. Phil. Zamierzam odepchnąć to w głąb i popracować nad tym.
Zdecydowanie potrzebuję rad o związku od gościa, który częściej pieprzy się na
biurku niż we własnym łóżku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl