[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wirującą za jego maszyną smugę pary.
Tłum zaczął się cofać. John, Paul i Annie schodzili po schodach. John w lewej ręce
trzymał karabin, a w prawej pythona. Annie miała pistolet Może to broń Paula! -
zastanawiał się Rourke. Mimo to jednak chciała się cofnąć; Paul ją popychał.
Monotonny głos z megafonów - może nagrane na taśmę ostrzeżenie - umilkł. Rozległ
się inny, przyjemnie brzmiący głos kobiety. Mówiła po angielsku.
- Proszę nie strzelać! Nie mamy wobec was złych zamiarów i nie chcemy was
skrzywdzić! Nie strzelajcie!
Powodowana nagłym impulsem Natalia włączyła swój wzmacniacz. Jeśli dochodzi tu
głos z megafonów, to może i ta kobieta ją usłyszy?
- Kim jesteście? Dlaczego uwięziliście Annie Rourke? Po chwili głos znowu odezwał
się.
- Jeden z naszych oficerów uratował ją, gdy zaobserwowano lądowanie helikoptera.
Czy wylądujesz?
Natalia popatrzyła na Johna, który wciąż schodził w dół.
- Kim jesteś? - zapytała.
- Jestem Sigrid Jokli, prezydent wyspy Lydveldid - Republiki Islandii.
Rosjanka przymknęła na chwilę oczy, a potem przemówiła do mikrofonu.
- Powiedz swoim ludziom, żeby się cofnęli i wrócili do domów czy dokądkolwiek.
Wtedy mój dowódca będzie z tobą rozmawiał.
Chwila ciszy i znów głos kobiety:
- W porządku.
Znów przerwa i ponownie ten sam głos, tym razem mówiący coś po islandzku. Ludzie
na schodach zaczęli się przesuwać na prawo, ci najbliżej Johna, Paula i Annie mijali ich z
wyrazną obawą.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić.
Natalia włączyła radio.
- Akiro, słyszałeś to wszystko? Odbiór.
- To szaleństwo, Natalio. Co mam robić? Odbiór.
- Jeśli ludzie się wycofają, wyląduj, ale nie wyłączaj silnika i bądz w każdej chwili
gotów do startu. Zostańcie wszyscy w środku. Ja też ląduję. Nie wyłączaj radia. Bez odbioru.
Obróciła helikopter o trzysta sześćdziesiąt stopni. Kobiety i mężczyzni wchodzili do
budynków. John, Paul i Annie stali teraz sami na schodach czteropiętrowego gmachu. John
machał do niej. Zaczęła schodzić do lądowania.
ROZDZIAA XVIII
- Jak się czuje Annie? - zapytała Sarah.
Natalia przez radio zapewniła, że Annie wygląda dobrze i wyłączyła się. John, Paul i
Annie biegli już w stronę helikoptera.
Płynący z magnetofonów głos kobiety odbijał się echem. John był już blisko maszyny.
Natalia, z rewolwerem w prawej dłoni, przesunęła się w stronę drzwi. Kiedy wyskoczyła,
wiatr od śmigła uderzył w nią gwałtownie. Lewą ręką odgarniała włosy z twarzy.
- Annie! - Podbiegła do dziewczyny i ucałowała ją. - Nic ci nie jest?
- Czuję się doskonale. To bardzo dobrzy ludzie, Natalio.
- Czy ty... kiedy zabiłaś Blackburna...
- On nie...
- Wiem. Ale sposób, w jaki to zrobiłaś. Myślałam o tym, co stało się kiedyś w
Argentynie. Zabieraliśmy tę kobietę i jej dzieci w bezpieczne miejsce i zaczęłam myśleć o
tym, co stało się kiedyś, kiedy byłam bardzo młoda...
- Byłaś z Władymirem, ale kazał ci coś zrobić i złapano cię... Pozwoliłaś
mężczyznie... no, żeby myślał, że...
- Cicho, dziecko. - Natalia przytuliła Annie, wstrząsając się na to wspomnienie.
Przez megafon rozległ się teraz głos doktora.
- Nazywam się John Rourke. Dziewczyna, która była u was, jest moją córką.
- Witamy cię tu jako przyjaciela - odpowiedziała kobieta.
- Pani prezydent! - znowu odezwał się doktor. - Co tu się, u diabła, dzieje?
- Zatrzymajcie przy sobie broń, jeśli czujecie się z nią bezpieczniej. Wyślę trzech
funkcjonariuszy ochrony prawa, aby towarzyszyli wam w drodze do mojej rezydencji. Tam
odpowiem na wszystkie wasze pytania. Nikomu z was nie stanie się krzywda.
- Przyjdę sam. Moi ludzie pozostaną w helikopterach. - W głosie Jolina Natalia
wyczuła wahanie.
- Proszę zabrać z sobą córkę.
Zanim Rourke odezwał się, Annie, wciąż przytulona do Natalii, powiedziała:
- Tatusiu, proszę!
Milczał, więc powtórzyła błagalnie:
- Proszę, tatusiu. Naprawdę nic się nie stanie.
- Dobrze - zdecydował wreszcie Rourke. - Dobrze, ale obydwoje będziemy uzbrojeni.
Jeśli okaże się, że to podstęp, zaczniemy strzelać i tym razem będą zabici.
Annie uwolniła się z objęć Natalii i skierowała się do helikoptera.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]