[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego wytartą skórzaną kurtkę.
- Nie jestem pewien, nad czyim romansem bardziej
pracują: naszym czy swoim - zaśmiał się Judd, gdy znalezli
się na zewnątrz.
Leah nie odpowiedziała. Posłała mu tylko grozne
spojrzenie.
- Dokąd jedziemy? - spytał, gdy wyjechała z miasteczka i
skręciła na dwupasmową szosę.
- Czy to ważne? - W jej głosie pobrzmiewała
niecierpliwość i irytacja.
Przejażdżka nie była jej pomysłem. Nie chciała znalezć się
sam na sam z Juddem. Nie było to bezpieczne. Albo
wyładuje na nim swój gniew na ciocię Myrt, albo ulegnie
jego urokowi i zrobi z siebie idiotkę.
- Słuchaj, jeśli nie chcesz ze mną jechać, to zawróć do
miasta. Możesz mnie wysadzić na pierwszym lepszym rogu.
RS
58
Leah ściskała kierownicę w dłoniach i nie odrywała
wzroku od szosy. Jego propozycja przypomniała jej, że Judd
nie ma domu, schronienia ani towarzystwa na Boże
Narodzenie.
- Przepraszam. Zachowałam się jak dziecko. Po prostu
miałam już plany... Ciocia zupełnie się nie liczy z moimi
uczuciami. Jest przekonana, że ocalisz mnie przed
małżeństwem ze Stanleyem.
Judd odwrócił się ku niej i położył rękę na oparciu fotela,
niemal dotykając palcami ramion Leah.
- Czy wiesz, co przed chwilą powiedziałaś? - spytał bez
śladu kpiny w głosie.
- Co mianowicie? - Spojrzała na niego ukradkiem i na
krótką chwilę serce jej zamarło. Wiedziała, że jego dłoń
spoczywa przy jej ramieniu i wystarczy jeden szybki ruch,
by jej dotknął.
- Nawet ty przyznajesz, że trzeba cię ocalić przed
popełnieniem straszliwego błędu, jakim byłoby małżeństwo z
mężczyzną, którego w rzeczywistości nie pragniesz. - %7łycie
osobiste Leah było jej prywatną sprawą. Godził się z tym,
choć nadal chciał ją przekonać, jak niemądry jest zamiar
wyjścia za mąż dla samego zamążpójścia.
- Znasz już historię mego życia...
- Myrtle Mae nie opowiedziała mi wszystkiego -
powiedział. Leah westchnęła i spojrzała na Judda.
- Miałam dziesięć lat, gdy tato poślubił Glorię. Po roku
urodził się Larry, a w dwa lata pózniej Lisa. Gloria była
niedobrą matką. Prawdę powiedziawszy, była całkiem
bezwartościową osobą. Stałam się dla rodzeństwa zastępczą
matką, zanim jeszcze tato umarł, a Gloria uciekła.
- Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałem dwanaście lat.
Matka zabrała staruszkowi tyle forsy, ile zdołała wyciągnąć,
i zwiała. - Judd wyjrzał przez przednią szybę. W oddali
widział wysokie sosny i gęste cedry.
RS
59
- Przykro mi. Możesz mi wierzyć, że wiem, jak cię.żkie jest
życie bez matki. Na szczęście miałam ciocię Myrt, choć nie
można uważać jej za idealną opiekunkę dla dzieci.
- Och, wiesz, nie miałbym nic przeciwko takiej cioci jak
Myrtle Mae. - Judd obserwował wijącą się przed nimi drogę,
która zdawała się nie mieć końca. - Mogłaby zopiekować się
moim młodszym bratem Jaredem. Miał tylko trzy lata, kiedy
matka nas opuściła, a mój stary nie radził sobie dobrze z
dziećmi.
- Twoja matka porzuciła trzylatka? - Leah zastanawiała
się, jak wiele wspólnego miały matka Judda i Gloria.
- Aha. - Judd przesunął dłoń i dotykał teraz palcami
ramienia Leah. - Sądzę, że narodziny Jareda były ostatnią
próbą ratowania małżeństwa moich rodziców. - Chwycił ją
za ramię. -Nigdy się chyba nie dowiem, po co w ogóle
próbowali je uratować. Oboje dbali tylko o pieniądze. Ojciec
cały swój czas poświęcał na ich zarabianie, matka na
wydawanie. Boże, jak ta kobieta uwielbiała zakupy!
- Gdzie są teraz twoi rodzice? - spytała Leah.
- Nie żyją. - Judd ścisnął mocno jej ramię, a potem
odsunął rękę, kładąc ją na oparciu fotela kierowcy. - Stary
miał wylew. Zmarł rok pózniej. Ona... umarła z
przedawkowania. Barbiturany i alkohol.
- Przykro mi.
- Mnie też. To jednak było dawno temu.
- Chcę ci coś pokazać. - Leah skręciła w polną drogę. - Coś
bardzo dla mnie ważnego.
Po kilku chwilach zaparkowała samochód i otworzyła
drzwi. Judd zauważył w oddali wypalone ruiny starego
domu. Ceglany komin stał na straży niczym milczący
wartownik.
- Co to jest? - Wysiadł z samochodu i stanął obok Leah.
Chciał ją objąć i przycisnąć do siebie.
RS
60
- Ten dom należał do moich dziadków. Ciocia Myrt i moja
matka mieszkały tu w czasach dzieciństwa. - Leah powoli
ruszyła naprzód. Dobrze pamiętała wszystkie historie, jakie
opowiadała jej ciotka. To były jej jedyne wspomnienia o
matce. - Prawdę mówiąc, to mój praprapradziadek
wybudował ów dom. Przedtem stała tu chata z bali, którą
wznieśli moi przodkowie.
- Wygląda na to, że twoja rodzina rzeczywiście odegrała
dużą rolę w historii Tennessee.
- Marshallton zawdzięcza swoją nazwę mojemu
pradziadowi.
Kiedy Leah odwróciła się, Judd spojrzał na nią i na
ułamek sekundy zaparło mu dech w piersi. Była taka piękna
ze złotymi iskierkami słonecznych promieni na
kasztanowych włosach. Pragnął wyciągnąć do niej ręce i
mocno przytulić ją do siebie. Leah wyczytała to pragnienie w
jego cynamonowych oczach. Patrzył na nią tak, jakby był
jakimś wodzem wojowników, który właśnie podbił osadę, a
ona jego dziewiczą branką.
- Byłam już raz zaręczona. Mój ojciec umarł dwa miesiące
przed ślubem. Wszystko było już gotowe; w maju miałam
skończyć szkołę, a w czerwcu wyjść za mąż.
Judd stanął jak wryty. Po kiego licha opowiada mu o
dawnych zaręczynach? Nie obchodzili go mężczyzni, których
znała w przeszłości. Wiedział, że w przypadku kobiety takiej
jak Leah nie mogło ich być wielu. Bez miłości nie poszłaby z
żadnym do łóżka. Nie wiedział, czemu był tego taki pewny.
Może dlatego, że zaczynał ją poznawać i rozumieć, że są na
świecie kobiety, które pragną czegoś innego niż pieniądze.
- Coś się stało z twoim narzeczonym?
- Kiedy tato umarł, odłożyliśmy ślub. - Leah odwróciła się,
by nie patrzeć Juddowi w twarz. Dawno nie rozmawiała z
nikim o swym jedynym wielkim romansie. Nie była pewna,
czemu teraz to robi. - Potem, kiedy wyznaczyliśmy następną
RS
61
datę ślubu, Gloria uciekła z domu, zostawiając mnie z
Lanym i Lisą. Terry po prostu nie był przygotowany na to,
żeby wziąć na swoje barki odpowiedzialność za całą rodzinę.
Musiałam wybierać między nim a moim bratem i siostrą.
Ramiona Leah drżały. Judd zastanawiał się, czy ona
płacze. Zaszedł ją od tyłu, objął i przytulił do piersi.
- On... Terry chciał wysłać Larry'ego i Lisę do domu
dziecka.i nalegał... żebym oddała ciocię Myrt do zakładu dla
umysłowo chorych.
Judd opuścił głowę, trąc miękkim zarostem o jej gładką
twarz
i trącając ją nosem w kark.
- Był głupi, kochanie. Masz szczęście, że dowiedziałaś się o
tym przed ślubem z tym łajdakiem.
- Pewnie masz rację. - Leah od lat nie myślała o Terrym.
Był jej pierwszym i jedynym kochankiem. Słodkim
chłopcem z sąsiedztwa. Kimś, kogo znała przez prawie całe
życie, podobnie jak Stanleya Wooltona.
- Wiem, że mam rację. - Judd zawahał się, nie wiedząc, ile
ze swej przeszłości chce ujawnić. - Poślubiłem
nieodpowiednią kobietę. - Wyczuł, jak Leah sztywnieje.
Wzmocnił uścisk i musnął wargami jej skroń. - Carolyn była
młoda, piękna i seksowna. Jej ojciec i ja... cóż, robiliśmy
razem interesy.
Leah nie musiała wiedzieć, że sieć tanich moteli, jakie z Ja-
redem odziedziczyli po ojcu, była zaczątkiem rozległego
imperium. Podwoiło ono swoje rozmiary, gdy połączył siły z
Davidem Cochranem i zdobył jego hotele w Memphis,
Nashville, Birmingham i Jackson.
- Nie kochałeś jej? - spytała.
- Myślę, że w pewien sposób byłem w niej zakochany. -
Judd przesunął dłońmi po ramionach Leah. - Zmarzłaś?
- Nic mi nie jest - powiedziała, trzęsąc się. - Nadal kochasz
swoją byłą żonę?
RS
62
- Przypuszczam, że zauroczenie tą kobietą minęło już po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl