[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przytula policzek do policzka. Zabójcza energia negatywna, która znienacka
zalała jej umysł, równie szybko i niespodziewanie wycofała się. Mercy
dostrzegła jeszcze przebłysk troski i szczerego żalu, zanim Judah zablokował
połączenie i wzniósł między nimi barierę.
Kiedy otworzyła oczy, napotkała jego zaniepokojony wzrok.
- Nie miałem zamiaru cię zaatakować - rzekł ze skruchą.
- To moja wina. Straciłam czujność.
- Nie należy tego robić. Zwłaszcza w moim towarzystwie.
- Możesz mnie puścić. Poradzę sobie.
- Jesteś pewna? A może wezwać Sidonię? - Niechętnie wypuścił ją z
objęć.
- Chciałabym na chwilę zostać sama. - Odwróciła się, by nie ulec słabości
do tego niebezpiecznego człowieka. Chwilę pózniej usłyszała, jak Judah zamyka
za sobą drzwi gabinetu.
Spędził pół godziny przy telefonie, omawiając z Claude'em potencjalne
konsekwencje faktu, że Cael nie wrócił na Terrebonne i wszelki ślad po nim
- 132 -
S
R
zaginął. Potem udał się na poszukiwanie Eve. Musi zbudować mocną więz
emocjonalną z córką, a czasu jest niewiele.
Spędził z nią całe popołudnie pod czujnym wzrokiem niani Sidonii.
Staruszka nie spuszczała z niego wzroku, jakby się obawiała, że lada chwila
wyrosną mu rogi i ogon. Przez chwilę igrał z pokusą, aby stworzyć iluzję
diabelskich atrybutów i solidnie ją nastraszyć, ale z tego zrezygnował. Nie
chciał przerazić Eve i zostawić po sobie fałszywego wrażenia. Stara zrzęda
naopowiadała jego dziecku wystarczająco dużo niestworzonych bajek o złych
Ansarach.
Było w tym ziarno prawdy. Dobry Raintree. Zły Ansara. Ale nie każdy
Raintree jest taki święty. I nie każdy Ansara jest wcielonym diabłem.
Od niepamiętnych czasów lud Raintree wybiera drogę cnoty i kieruje się
wyższymi wartościami. Ci głupcy stanowczo za bardzo dbają o dobro śmiertel-
ników, tych słabych, pozbawionych magii ludzi, których Ansarowie określają
pogardliwym mianem Nieutalentowanych. Przedkładają też pokój nad wojnę.
Czarodzieje z przerostem sumienia.
Ansarowie tolerują ludzi, wykorzystują ich do swoich celów i porzucają,
gdy przestają być użyteczni. Są niezrównanymi wojownikami, gotowymi do
zażartej walki w obronie swej własności. Jednak nie są dzikimi bestiami ani
złymi demonami, jak twierdzą ich wrogowie. Potrafią kochać i szczerze troszczą
się o swoje rodziny. Pod tym względem nie różnią się od klanu Raintree.
W każdym pokoleniu znajduje się paru renegatów, takich jak Cael.
Zdeprawowanych. Niegodziwych. Potwornych. Często mają oni wrodzone
predyspozycje do uprawiania czarnej magii i różnymi sztuczkami
podporządkowują sobie szumowiny społeczne. Zabijają dla przyjemności
zabijania. Czerpią przyjemność z zadawania bólu, z torturowania innych. W
niczym nie przypominają swoich współplemieńców.
Zdarzało się, że Judah też zabijał. Z konieczności. W obronie własnej albo
broniąc innych. Czasem ze względu na prowadzone interesy.
- 133 -
S
R
Nie tolerował nieposłuszeństwa ani braku szacunku. Jako dranir
bezwzględnie egzekwował swoją władzę.
Lubił władzę. Cenił ją.
Wykorzystywał i porzucał kobiety, czarodziejki, jasnowidzki i
śmiertelniczki. A kiedyś nawet porzucił najprawdziwszą księżniczkę.
Eve pociągnęła go niecierpliwie za rękę, przypominając, że z tą ostatnią
połączyła go więz, którą jedynie śmierć może rozerwać.
- Szybko, tatusiu, bo niania nas dogoni.
Ukryli się przed Sidonią pod pretekstem zabawy w chowanego. Teraz
Judah porwał córkę na ręce i uciekł z nią przed despotyczną nadzorczynią.
Postawił ją na trawie dopiero wtedy, gdy znalezli się w bezpiecznej
odległości od sędziwej piastunki.
- Udało się! - Eve triumfalnie klasnęła w ręce. - Nie znajdzie nas.
- Co chciałabyś teraz robić, skoro zostaliśmy sami?
- Chcę ci pokazać coś specjalnego. Nigdy nie próbowałam, ale na pewno
to potrafię. - Zielone oczy, oczy Mercy, aż jej się śmiały do tego nowego
pomysłu.
- Coś nowego? Już mi udowodniłaś, że jesteś bardzo utalentowana.
Judah rozejrzał się wokół i stwierdził, że w zasięgu wzroku nie ma
żadnych zabudowań. Od północy i wschodu rozciągała się łąka, od południa
płynął pieniący się na kamieniach strumień, a od zachodu rósł las. Eve nie
narobi tu zbyt wielu szkód. W dodatku nie jest sama, będzie ją przecież
asekurował.
- Zmiało, księżniczko. Pokaż, co potrafisz.
Znieruchomiała i skoncentrowała się, przywołała wewnętrzną moc.
Ziemia pod ich stopami zadrżała.
- Dobrze. Możesz teraz rozkazywać swojej sile. To ty nią kierujesz -
zachęcił.
- 134 -
S
R
Paluszki prawej rączki drgnęły, zaczęła nimi poruszać coraz szybciej. W
zagłębieniu dłoni pojawiła się mała kuła złotego światła, migotliwa jak
diamentowy pył. Rosła i rosła, aż wypełniła całą rękę dziecka.
O niebiosa! Eve wygenerowała kulę energii psychicznej, najbardziej
śmiercionośną broń z arsenału obu klanów. %7ładne dziecko nie było do tego
zdolne, a i niewielu dorosłych posiadało tę umiejętność.
- Uważaj, Eve.
- Piękna, prawda?
- Piękna, ale i bardzo niebezpieczna.
- Naprawdę? Co takiego robi?
Judah rozważył kilka opcji. Mógł zdematerializować kulę, ale nie chciał
skaleczyć dziecka. Mógł wziąć kulę od Eve i ją zniszczyć. A wreszcie mógł
pozwolić córce cisnąć nią w wybrany cel, aby się przekonała, jakich szkód
potrafi narobić jej siła.
- Odwróć się i spójrz na drzewa. Teraz wybierz jedno z nich.
Eve wskazała na wysoki wiąz.
- Wyceluj kulą w drzewo i ciśnij z całej siły.
Dziewczynka mocno machnęła ręką, ale chybiła i kula eksplodowała
wśród wysokich sosen o kilkumetrowych pniach, zwalając na ziemię
przynajmniej pół tuzina z nich. Drzazgi, igły i popiół posypały się na poszycie
leśne.
Niech to licho! Jego mała dziewczynka wystrzeliła właśnie jeden z
najpotężniejszych pocisków, jaki Judah kiedykolwiek widział, i trafiła nie jeden
cel, a sześć.
- Nie wcelowałam, tatusiu. Przepraszam. - Usta dziecka skrzywiły się w
podkówkę.
Przyklęknął i podniósł jej głowę.
- Nie trafiłaś w wiąz, ale zobacz, ile zniszczeń narobił jeden wybuch.
Wystarczy trochę praktyki i będziesz trafiała w cel za każdym razem.
- 135 -
S
R
Eve jeszcze miała łzy w oczach, ale twarz już rozświetlił uśmiech.
Zarzuciła Judahowi ramionka na szyję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl