[ Pobierz całość w formacie PDF ]

może wÅ‚aÅ›nie celowaÅ‚ do nich ze swej Å›miercionoÅ›nej bro­
ni.
Nie namyślając się dłużej, Raven wziął dziecko na ręce
i, mimo zmÄ™czenia, szybkim krokiem ruszyÅ‚ w stronÄ™ do­
mu.
Był przekonany, że Noah im nie daruje.
Wyczerpany, w zapadajÄ…cych ciemnoÅ›ciach dotarÅ‚ wre­
szcie do siedziby Lescuerów. Była rzęsiście oświetlona.
Przez całą drogę szczeniak pętał mu się pod nogami. Kiedy
doszli do furtki, zatrzymaÅ‚ siÄ™ i gÅ‚oÅ›nym szczekaniem ob­
wieścił ich przybycie.
Natychmiast zjawiła się suka. Zaczęła lizać odnalezione
dziecko.
- Matthew, spójrz! - wykrzyknęła Innocence. Stała na
szczycie schodów w towarzystwie barczystego blondyna.
Błyskawicznie zbiegła na dół i znalazła się obok Ravena.
- Co z nią? - zapytała, patrząc z niepokojem na dziecko.
- W porzÄ…dku. Zpi.
Ashley otworzyła zaspane oczy.
- Mama! Mama! - zaczęła powtarzać półprzytomnie.
Kiedy jednak Innocence wyciÄ…gnęła do niej rÄ™ce, po­
nownie złożyła główkę na ramieniu wysokiego mężczyzny,
który przyniósł ją znad strumienia, i z ufnością przytuliła
siÄ™ do niego.
138 Raven uznał, że musi jakoś usprawiedliwić zachowanie
się dziecka. - Po drodze opowiadałem Ashley bajkę, aż
zasnęła. Musiała się jej spodobać. Nie wiedziałem, że mam
talent narracyjny.
- Dobla bajka - pochwaliła dziewczynka. - O piesach
i gzecnych wilkach.
- Zazwyczaj jest bardzo nieufna w stosunku do obcych
- powiedziała Innocence. - To zdumiewające, że ciebie
natychmiast zaakceptowała.
Te sÅ‚owa wbiÅ‚y Ravena w ojcowskÄ… dumÄ™. NiósÅ‚ dziec­
ko przez salon pełen sąsiadów, znajomych i ludzi szeryfa.
Potem przyglÄ…daÅ‚ siÄ™, jak Innocence karmi Ashley. Wy­
kąpała ją i położyła spać. Trzeba było przynieść wszystkie
różowe misie siedzące rzędem na skrzyni. Wypełniły po
brzegi różowe łóżeczko. Dziewczynka powiedziała, że boi
się  złego clowieka".
Więcej nie udało się z niej wyciągnąć.
- Gdyby Noah zrobił jej krzywdę, nigdy bym sobie tego
nie darowała - odezwała się Innocence.
- JesteÅ› dla siebie zbyt surowa.
- Czy wybaczysz mi kiedyś to, co się stało?
- Już to zrobiłem. Chcę, żebyś jutro stąd wyjechała
i zabrała małą do San Francisco.
- Zamierzasz nas się pozbyć?
- Pragnę, żebyście były bezpieczne.
- A co z Noahem?
- On chce dopaść mnie.
- Byłeś wspaniały. Kiedy już wszyscy zrezygnowali,
szukałeś jej nadal. - Innocence położyła dłoń na ramieniu
Ravena.
W tym momencie usłyszeli od strony drzwi głęboki
męski głos.
139
- Aha, tu jesteście - stając na progu stwierdził Mat-
thew. - Przysłała mnie Judith, żebym sprawdził, co was tu
tak długo zatrzymuje.
- Właśnie skończyliśmy rozmowę - wyjaśniła Innocen-
ce. - Dziękowałam Ravenowi.
- Też jestem ci bardzo wdzięczny, White. Spisałeś się
doskonale - wylewnie oświadczył Matthew.
ByÅ‚ bardzo przystojnym mężczyznÄ…. W eleganckim gar­
niturze wyglądał niezwykle wytwornie. Nie pasował do
Landerley. Sprawiał wrażenie wielkomiejskiego bankiera.
Człowieka sukcesu, prowadzącego dostatnie i spokojne
życie. Byłego i przyszłego męża Innocence. Ojca Ashley.
Na tę myśl Ravenowi ścisnęło się serce.
Ruszył do drzwi.
- Dobrej nocy - pożegnał się.
- Dobranoc. - Oczy Innocence wypełniły się łzami.
Kocham ją, pomyślał z bólem Raven.
I nigdy nie przestanę kochać.
MusiaÅ‚ jednak pozwolić jej odejść. Matthew mógÅ‚ za­
ofiarować jej znacznie więcej, niż on sam był w stanie dać.
Przy tym czÅ‚owieku Innocence bÄ™dzie przynajmniej bez­
pieczna.
Wychodząc, zdążył jeszcze zobaczyć uśmiech na twarzy
Judith Lescuer. Triumfowała.
Niemal zataczajÄ…c siÄ™ ze zmÄ™czenia i bólu, Raven otwo­
rzył drzwi i znalazł się przed domem.
Bez Innocence jego życie straci sens.
Wiedział, że zawsze będzie kochał tę kobietę.
I właśnie dlatego musiał pozwolić jej odejść.
ROZDZIAA CZTERNASTY
Kiedy Raven spojrzał na Innocence wzrokiem pełnym
rozpaczy, coś się w niej załamało.
Zdławionym głosem wykrzyknęła jego imię.
Rzuciłaby się w ślad za Ravenem, gdyby nie matka.
Judith Lescuer zagrodziła córce drogę.
- Zostaw go w spokoju. Niech sobie idzie - powiedzia­
ła. - Tak będzie lepiej. On się dla ciebie nie nadaje. Ani
dla Ashley. To człowiek nieokiełznany. Trudno przewidzieć
jego reakcje.
To samo powtarzała sobie Innocence. Raven nigdy nie
zdoła obdarzyć jej pełnym uczuciem. Jedyne, co umie, to
karać i brać.
- MówiÅ‚am ci już, że nie wrócÄ™ do Matthew - powie­
dziaÅ‚a do matki, spoglÄ…dajÄ…c równoczeÅ›nie na byÅ‚ego mÄ™­
ża. - On to rozumie. Ty też powinnaś.
- Rozumiem. - Judith Lescuer powoli skinęła głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl