[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że zawróci do posiadłości i ją tam zostawi. Na szczęście Lilliheun
pędził na złamanie karku.
W końcu, poobijana i spocona, nie wytrzymała. Ostrożnie
wyjrzała zza dywanika, którym się przykryła. Przez okienko w
odsuwanym dachu powozu dostrzegła plecy Lilliheuna. Czego ja się
właściwie obawiam, pomyślała. Skulę się po prostu w kącie siedzenia
tyłem do niego i wcale mnie nie zobaczy, nawet gdyby się obejrzał.
Długa suknia bardzo utrudniała jej wydostanie się ze schowka na
bagaż, szczególnie że powóz ciągle podskakiwał na nierównościach
244
Anula
ous
l
a
and
c
s
drogi. Wreszcie jednak udało jej się usiąść wygodnie. Niedługo
powinniśmy znalezć się na drodze do Newhope, pomyślała. A stamtąd
do Londynu przemkniemy jak błyskawica!
Dziewczyna westchnęła cicho i jej myśli skierowały się ku
mężczyznie, któremu pędzili na ratunek. Jason Fate znalazł się w
tarapatach. Prawdopodobnie człowiek, który o mało nie zabił Radda,
dopadł kapitana.
A może ktoś odkrył, że Locksley to Jason Fate i policja...
- Och, błagam - szepnęła - nie pozwól im go schwytać, Boże. On
jest dobrym człowiekiem, nie zasługuje na... śmierć.
Po policzkach Camilli spłynęły łzy, więc dziewczyna zaczęła
gorączkowo szukać torebki. Znalazła ją na podłodze pod dywanikiem
i wyjęła z niej chusteczkę.
Na kolana wypadł jej waniliowy groszek. Szybko otarła oczy i
zamknęła cukierek w dłoni.
- Nie martw się, najdroższy - mruknęła. - Ja cię uratuję. Nikomu
nie pozwolę cię skrzywdzić.
Przypomniała jej się poważna mina Fate'a, który zmuszał się do
uśmiechu podczas pożegnania z dziećmi.
Martwił się już wtedy, uświadomiła sobie. Coś złego działo się
już w poniedziałek rano, a ja sądziłam, że on boczy się, bo nie został
zaproszony do Dewhursta na wieś. Powinnam była się domyślić. Tak
bardzo obawiał się o nasze bezpieczeństwo, że uprosił księcia, żeby
zabrał nas z miasta. A sam został w Londynie!
245
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Och, Jasonie, dlaczego tak postąpiłeś? Dlaczego nie chciałeś,
żeby ktoś z nas ci pomógł?
Nagle powóz skręcił gwałtownie w lewo i Camilla spadła z
siedzenia. Podniosła się pospiesznie i zaklęła pod nosem. Gdy się
jednak zorientowała, że wjechali na równą drogę i przyspieszyli,
zaczęła wychwalać w myślach zdolności Clare'a. Uznała, że nikt nie
potrafi powozić tak jak on. Neiland będzie musiał pędzić jak wiatr,
żeby ich dogonić.
Tymczasem Neiland wcale ich nie gonił. Siedział sobie
wygodnie w fotelu i popijał porto, czytając gazetę. Eversley,
przekonany, że jego plany co do Lilliheuna wyjdą na jaw, gdy już
będzie za pózno na interwencję, zerknął zadowolony na Neilanda i
wrócił do studiowania dzieł zebranych doktora Samuela Johnsona.
Dopiero gdy książę wrócił z gośćmi z przejażdżki, panowie
zaniepokoili się nieco.
- Jak wycieczka, ojcze? - spytał Neiland, odkładając gazetę.
-Bardzo udana. Longbourne to przepiękna posiadłość. Ciągle się
zmienia. Dewhurst zaczął hodować bydło i myśli o wysuszeniu
podmokłego terenu na zachodnim krańcu, żeby w tym miejscu
stworzyć park. Odkrył też jakieś ruiny na starym pastwisku.
Archeolodzy się nimi zajmują. Szkoda że Lilliheun ich nie widział.
Musimy go tam jutro wysłać, na pewno go Zainteresują.
- To Lilliheun nie pojechał z wami? - spytał Neiland.
- Nie. Myślałem, że jest z tobą, Davidzie.
246
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Powiedział, że może się przyłączy do mnie, ale nie zrobił tego,
więc uznałem, że udał się z wami.
- Rano widziałem go w bibliotece - wtrącił niewinnie Eversley. -
Nie wspomniał, że chce się zająć czymś konkretnym. Pewnie poszedł
spać albo wybrał się na spacer do ogrodu.
To im wystarczy do kolacji, pomyślał z satysfakcją. A potem
będzie za pózno, żeby ktokolwiek mógł pomóc temu zarozumiałemu
sztywniakowi.
-W takim razie idę się przebrać - mruknął Wheymore. - Za
godzinę ma być kolacja. Książę chce nas przyzwyczaić do wiejskiego
rozkładu dnia i będziemy jadać wcześniej. - Hrabia roześmiał się na
widok miny Eversley'a. - Wiem, wiem. Wczoraj pozwolił nam zjeść
wieczorem, ale od dziś zmiana pory kolacji. Neilandzie, ty też się
przebierz. Dewhurst życzy sobie, abyśmy jadali elegancko ubrani.
Neiland zaczął się podnosić, gdy rozległ się krzyk i tupot nóg na
schodach.
- Mamo! Tato! Wszyscy zamarli.
Argosy długo wpatrywał się w liścik. Czytał go raz po raz, a
Elgin Moss w tym czasie nerwowo spacerował po aptece.
-To nie może oznaczać tego, co myślę - mruknął w końcu
Argosy.
- Dlaczego nie? - Moss odstawił butelkę z czerwonym płynem
na półkę. Z lady wziął mozdzierz i tłuczek, i zaczął je podrzucać do
góry. - Nawet Dibs nie miałby wątpliwości co do znaczenia tej
247
Anula
ous
l
a
and
c
s
wiadomości. Peace i jego banda chcą napaść na jakiś powóz gdzieś
między Londynem i Newhope, i zabić kogoś. A ja wiem, że w to
morderstwo chcą wrobić Jasona i donieść na niego policji. Na mnie i
Dibsa prawdopodobnie też, biorąc pod uwagę, że zamknęli nas w
piwnicy wszystkich razem. - Moss spojrzał na Argosy'ego. -Chyba nie
zamierza pan oddać Jasona w ręce policji, prawda? Zamierza pan -
mruknął na widok zawstydzonej miny Argosy'ego. - Więc dlaczego
pan go tu przyprowadził? Uznał pan, że nie przeżyje więzienia, jeśli
nie opatrzy mu się głowy? Bał się pan, że nie dożyje dnia sądu? Niech
pana piekło pochłonie!
- Nie, nie, nie! - obruszył się Argosy. - Ja nawet nie szukałem
Jasona Fate'a. Powiedziałem już, że miałem dowiedzieć się jak
najwięcej o przeszłości pana Johna Locksleya. Borhill potrzebował
dowodu, że nie jest on spadkobiercą Dewhursta i ja miałem go
dostarczyć.
- Ale znalazł pan kapitana, prawda? I teraz będzie pan chciał
zgarnąć nagrodę.
- Wcale o tym nie myślę, panie Moss.
- Owszem, myśli pan.
- Może rzeczywiście przyszło mi to głowy jakiś czas temu, ale
teraz inne sprawy są ważniejsze. Nawet jeśli Fate i Locksley to ta
sama osoba, on wciąż może być wnukiem księcia. A ja sam nie
zamierzam zawisnąć na szubienicy za doprowadzenie do zguby
spadkobiercy Dewhursta.
248
Anula
ous
l
a
and
c
s
- No, w to uwierzę - kiwnął głową Moss. - Jasonie -
zwrócił się do wchodzącego do pomieszczenia Fate'a. -Nie
powinieneś wstawać.
- Tak właśnie mu powiedziałem! - oburzył się aptekarz, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl