[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- O co chodzi?
Francesca wzruszyła ramionami.
- Mieli mnie przygarnąć, kiedy Carrie niespodziewanie zaszła w ciążę.
Okazało się, że spodziewa się blizniąt. Lekarz zalecił jej odpoczynek i dużo
czasu w łóżku, a jej mąż nalegał, żebym została umieszczona gdzie indziej,
ponieważ opieka nade mną była ponad siły jego żony. Słyszałam, jak mówił
urzędnikowi z opieki społecznej, że troszczenie się o mnie może sprawić, że
będą zaniedbywać własne dzieci, a oni powinni teraz myśleć przede wszystkim
o nich.
Sev odgarnął jej z czoła niesforny, złoty kosmyk włosów, patrząc na nią z
głęboką empatią.
62
S
R
- Co było dalej?
- Potem trafiałam po kolei do kilku domów. Zdaje się, że czterech. -
Machnęła ręką, odsuwając od siebie przykre wspomnienia. Wsunęła się pod
jego ramię, jakby nagle zrobiło jej się chłodno. - Na pozostałych rodzinach już
się tylko odgrywałam. Byłam na tyle naiwna, że sądziłam, że Carrie i jej mąż
mogą chcieć mnie tak samo mocno jak swoje rodzone dzieci.
- Przykro mi. - Wypuścił powietrze z płuc. Trudno byłoby mu nazwać
silne emocje, które się w nim kłębiły. Wzruszenie? Współczucie? - Te słowa
brzmią nieadekwatnie, ale mówię szczerze.
- Ja się nad sobą nie lituję. - Litość była ostatnią rzeczą, jakiej od niego
chciała. - Jakoś to przeżyłam.
- I odnalazłaś ojca. To musiało wiele dla ciebie znaczyć. - Przyglądał jej
się uważnie. - Nic mi o nim nie powiedziałaś. Jaki on jest?
- Nie ma zbyt wiele do opowiadania - odparła, zdając sobie sprawę, że
brzmi to wymijająco. - On... Jego i moją matkę łączyła tylko ta jedna noc. A
ponieważ był żonaty, i wciąż jest, nie czułam się zbyt komfortowo, wkraczając
w ich życie. A co z tobą? - zapytała, nagle zmieniając temat. - Mówiłeś, że po
śmierci ojca musiałeś zlikwidować większość udziałów rodzinnej firmy.
Domyślam się, że to dotyczy także Timeless Heirlooms.
- Owszem.
Doskonale wiedziała, że Sev nie chce o tym rozmawiać, ale nie
zamierzała się tak łatwo poddać.
- Co tłumaczy, dlaczego jesteś tak zdeterminowany, żeby je odzyskać. -
Zawahała się, zanim zadała następne pytanie. - Ale dlaczego to się stało dla
ciebie taką obsesją? Chodzi mi o to, że... jeśli to za sprawą twojego ojca
imperium Dante'ów przeżyło upadek...
63
S
R
Sev objął ją w pasie olbrzymimi ramionami i ścisnął delikatnie. W jego
oczach zabłysła złość. Jego zaciśnięte wargi wyrażały determinację.
- Dlaczego odbudowanie imperium jest moją obsesją? Bo na dzień przed
śmiercią ojciec próbował mi powiedzieć coś o firmie. - Jego głos stał się
dziwnie szorstki, gdy to mówił. - A ja nie miałem cierpliwości słuchać o jego
kolejnych szaleńczych projektach. Może gdybym... - urwał gwałtownie i
zacisnął zęby, milknąc na dobre.
- Gdybyś co? - Jej oczy rozszerzyły się w nagłym zrozumieniu. - Sądzisz,
że miał pomysł, jak ocalić firmę?
- Ja nie sądzę. Wiem to. Nazwał to Sercem Dante'ów. Nawet moja matka
wierzyła, że to się może udać. A ja bardzo niechętnie zgodziłem się z nimi
spotkać, gdy wrócą z rejsu.
- Tylko że oni nie wrócili.
Zamknął oczy, a na jego twarzy odbił się głęboki żal.
- Nie.
- Twój ojciec nie zapisał swojego pomysłu? Nie zostawił żadnych
wskazówek?
- Przewróciłem do góry nogami całe jego biuro i gabinet w domu. Nie
było nic. Z wyjątkiem...
Przypomniała sobie, co jej powiedział, gdy go odwiedziła w domu na
Pacific Heights.
- Listów do projektantki, z którą miał romans?
- Tak. - Na widok jego uśmiechu dostała gęsiej skórki. - Zdaje się, że to
rodzinne.
- I ty sądzisz, że gdybyś go wtedy wysłuchał, nie musiałbyś sprzedawać
udziałów firmy Dante'ów?
64
S
R
Jego ręka przesunęła się po jej ciele, zaznaczając miękkie, kobiece
kształty.
- Jeśli pytasz, czy się o to obwiniam, to wiedz, że owszem.
Starała się, żeby jej głos nie zdradził pożądania, jakie ją paliło.
- Wygląda na to, że oboje musimy coś udowodnić.
- Na to wygląda. - Jego dłoń musnęła jej szyję, a zaraz za nią podążyły
jego wargi. - Najbardziej chcę udowodnić to, jak bardzo cię pragnę.
Godziny mijały niepostrzeżenie, a Sev robił właśnie to: pokazywał, jak
bardzo jej pragnie.
Ten spędzony wspólnie weekend wiele zmienił, przekonując Francescę,
że być może mogłaby mieć wszystko. Mimo że w głębi duszy coś ją ostrzegało
i w żaden sposób nie mogła tego głosu uciszyć, pozwoliła, by Sev uczynił z
niej swoją kochankę. I zrobiła to z prawdziwą ulgą i przyjemnością, od czasu
do czasu uśmiechając się na myśl o wymówce, że właściwie to Sev ją zaszanta-
żował i nie pozostawił jej wyboru. Jakże słodka była to niewola!
Dni zaczęły się zmieniać w tygodnie, a ona była coraz bardziej pewna, że
Sevem nie kieruje nic innego, jak tylko chęć, by spędzać z nią jak najwięcej
czasu i by się z nią jak najczęściej kochać. Nadal jednak co jakiś czas ponawiał
swoją propozycję, by pracowała w firmie Dante'ów, składając jej tak kuszące
oferty, że brzmiały raczej jak żart. Zdołała nawet przekonać samą siebie, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]