[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tuż obok, obejmując ją w pasie, jakby to była najnormalniejsza rzecz pod
słońcem... jakby zamierzał ją tak obejmować już do końca życia. Ale Dori
nie była aż tak łatwowierna.
124
RS
ROZDZIAA SIDMY
Dzwonek wagonika kolejki linowej zadzwięczał głośno, a Dori,
Melissa, Danny i Gavin przezornie odsunęli się na bok. Nisko leżąca mgła
rozwiewała się przed promykami wczesnopopołudniowego słońca.
Kiedy pójdziemy do Ghiradelli? zapytała Melissa. Uwielbiam
czekoladę.
Ja też. Danny gorliwie pokiwał głową.
Niedługo obiecał Gavin. Ale powiedziałem Dori, że najpierw
pójdziemy zobaczyć nabrzeże.
Przykro mi, dzieci. Chociaż Dori przepraszała, w jej głosie nie było
ani krzty żalu. Cudowne San Francisco było nadal tak wspaniałe, jak je
zapamiętała. Zachwycało ją piękno i urokliwy wdzięk tego miasta. Strome,
wąskie uliczki, skrzące się od kolorów stare kamienice, zatoka San
Francisco i most Golden Gate. Dori wątpiła, czy kiedykolwiek zdoła
obejrzeć dokładnie to wszystko.
Przyjechali do San Francisco w dzień Dziękczynienia i skierowali się
prosto do hotelu w centrum. Gavin zarezerwował duży apartament z dwoma
sypialniami, połączonymi wspólnym, dużym salonem. Po ekskluzywnym
obiedzie, złożonym oczywiście z indyka z wszystkimi tradycyjnymi
dodatkami, poszli do łóżek, Gavin i Danny w jednym pokoju, a Dori i
Melissa w drugim. Nie mogli się doczekać następnego dnia i zwiedzania
miasta.
Po całym dniu spędzonym najpierw w Golden Gate Park, potem na
Lombard Street z jej znanymi zakrętami, które nierzadko osiągały
dziewięćdziesiąt stopni, i na końcu zwiedzając Fisherman's Wharf, wreszcie
powrócili do hotelu.
125
RS
Melissa usiadła w fotelu i potarła zmęczone stopy.
Mam monstrualne pęcherze narzekała w głos. Nie sądzę, żebym
w całym moim życiu przeszła tyle mil, co dziś. Niczego bardziej nie pragnę,
jak usiąść na chwilę przed telewizorem, a potem iść do łóżka. Westchnęła
ciężko i spojrzała na Danny'ego, który wpatrywał się w nią współczującym
wzrokiem. Melissa syknęła coś do niego, czego Dori nie mogła usłyszeć, a
potem szturchnęła go łokciem w żebra.
Och, ja też jestem zmęczony Danny zgodził się skwapliwie.
Wszystko, czego mi teraz potrzeba, to snu.
Chyba będziecie musieli iść sami na obiad kontynuowała Melissa
jękliwym głosem. Bardzo byśmy chcieli przyłączyć się do was, ale chyba
będzie najlepiej, jeśli jednak zostaniemy w hotelu i trochę się prześpimy.
Gavin podchwycił spojrzenie Dori i przewrócił oczami. Dori z trudem
ukryła zdumienie. Tych dwoje małych swatów znów wróciło do swoich
sztuczek.
Ale nie możemy zostawić was samych, i to bez kolacji powiedziała
Dori zatroskanym głosem.
Ja wcale nie jestem głodny. Po raz pierwszy Danny stracił pewność
siebie. W całym swoim życiu chyba ani razu nie zrezygnował dobrowolnie z
żadnego posiłku, a ostatnio na skutek jego apetytu budżet domowy
przeżywał lekkie załamanie. Dla Danny'ego rezygnacja z kolacji oznaczała
ekstremalne poświęcenie.
Nie martwcie się o nas... zamówimy sobie coś do pokoju
powiedziała Melissa z pewnością doświadczonego mieszkańca hoteli.
Idzcie sami. Nalegamy. Prawda, Danny?
Tak, nalegamy.
126
RS
Kiedy Dori brała prysznic i ubierała się, Danny i Melissa wczytywali
się w hotelowe menu tak, jakby od wieków nie jedli porządnego posiłku.
Gavin sprawiał wrażenie, że bez obiekcji daje się manipulować dwójce
kombinatorów, ale Dori nie była do końca przekonana, czy dobrze robią,
udając parę. Owszem, spędzili razem dwa cudowne dni. Gavin mieszkał
kiedyś w San Francisco i służył im za doskonałego przewodnika. Jeżeli miał
nadzieję, że Danny i Melissa znudzą się sobą na skutek zbyt długiego
przebywania razem, całkowicie się mylił. Ta dwójka nie mogła się bawić
lepiej we własnym towarzystwie.
Po zbadaniu zawartości portfela, Dori usiadła na skraju łóżka i wsunęła
na nogi skórzane czółenka. Wstała i obciągnęła spódnicę. Serce biło jej
szaleńczo, więc na chwilę położyła dłoń na piersi i wzięła głęboki,
uspokajający oddech. Była podniecona, rozgorączkowana i przestraszona
jednocześnie. Przypomniała sobie, jak pozbawiona emocji była ich pierwsza
kolacja, i to sprawiło, że jeszcze bardziej się zdenerwowała. W tamten
wieczór poszli oglądać walki. Pamiętała, jak małą wagę przykładał wtedy do
jej wyglądu. Nawet nie spojrzał, jak jest ubrana.
Na dziesięć minut przed umówionym czasem położyła na paznokciach
ostatnią warstwę lakieru. Jeszcze nigdy nie była tak zdenerwowana, jak
dzisiejszego wieczoru. Raz na minutę zerkała w lustro, żeby przekonać się o
słuszności wyboru stroju. Prosta sukienka z zielonego jedwabiu była
najelegantszym strojem, jaki posiadała, ale nie należała do najmodniejszych
kreacji. Gavin był przyzwyczajony do bardzo eleganckich i wyrafinowanych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]