[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rąbek wypłowiałej letniej sukienki. Usłyszał głos  pani":
 Tak całkiem proste to jednak nie jest, co? Za długo pan siedział za biurkiem. Przyda się panu ta zmiana trybu
życia. Za godzinę Barbi poda kawę, a potem koniec na dzisiaj. Inaczej za drogo wyjdzie ta robota.
Energicznie odwróciła się, a Haro zachwycony, patrzył za zgrabną sylwetką.  Pani" miała bardzo przyjemny głos.
Ciekawe, czy zawsze jest taka niedostępna i ironiczna rozmawiając z mężczyznami? Co dalej? Hm. Trzeba się
zastanowić, ale dopiero wieczorem, w łóżku  Pod Jeleniem". Na razie trzeba pleć i zbierać ślimaki!
Minęła godzina. Z. domu wyszła stara Barbi, wzięła się pod boki i zawołała: .
 Patrzcie, patrzcie, umiecie naprawdę pracować. A ja myślałam, że z was taka niezdara z miasta! Czy pani już
rozmawiała z wami? Zostaniecie u nas? Bylibyście nam potrzebni. Margret sama ledwo daje sobie rady. -
 Czy z dzieckiem jest dużo roboty?  zapytał Haro.
 Oczywiście, ale kochamy nieboraczka i. dla tej małej nasza pani tak haruje. Ano, chodzcie do kuchni na
podwieczorek. Tylko te zabłocone buciska zostawcie przed progiem.
Barbi znów weszła do domu. Haro poczuł silny głód. Pomyślał, że łydki i krzyże dadzą o sobie znać pózniej.
Naprzeciw lśniącej czystością
37
kuchni była wnęka, gdzie stała metalowa umywalnia. Barbi milcząco wskazała na miednice z wodą i podała mu
czysty, lniany ręcznik. W tej chwili z pokoju wyszła Margret z dzieckiem na ręku. Skinęła głową i rzekła:
 Proszę przyjść do kuchni. Będzie kawa, chleb, masło i miód. Na dzisiaj koniec z robotą.
Co miał odpowiedzieć? Bez słowa ukłonił się. Końcem ręcznika próbował oczyścić brudne paznokcie. Potem
poszedł za nią do obszernej, typowo wiejskiej kuchni. W rogu wisiał obraz Matki Boskiej' upiększony wiankiem.
Przy jednej ścianie stał kredens, przy drugiej półki, a na nich malowane talerze, dzbanki i wazoniki. Duży kaflowy
piec był idealnie czysty.
Barbi krzątała się podgrzewając mleko i gotując wodę, którą zaparzyła kawę podaną w grubych, fajansowych
kubkach. Potem postawiła przed Margret dzbanek z mlekiem i tak, jakby Haro od dawna był parobkiem w
Schultenhofie, obsłużyła również jego. Wielkie nieba! Co za wspaniały aromat prawdziwej kawy! Haro patrzył na
Margret. Siedziała naprzeciwko zręcznie karmiąc dziecko małą łyżeczką. Ani jedna kropla nie spadła na koszulkę
Lizi. Dziewczyna robiła wszystko tak sprawnie, jak wyszkolona pielęgniarka. Kiedy nakarmiła dziecko, położyła je
do wózka i dopiero teraz wzięła kromkę chleba i zaczęła smarować masłem, potem miodejh. Haro nie spuszczał jej z
oczu.
 Co pana tak dziwi?  zapytała chłodno.
 Podziwiam, że pani umie postępować z takim małym człowieczkiem nie będąc matką.
 Konieczność i potrzeba są najlepszymi nauczycielami  rzekła krótko,'a po chwili dodała:  Nie chcę być
podziwiana. Wiem, co należy do moich obowiązków. Znam trudności i przeszkody, które muszę pokonać.
Haro milczał i nadal patrzył na dziewczynę. Podobała mu się coraz bardziej! Margret, chcąc ukryć skrępowanie,
uśmiechnęła się i zapytała:
 W każdym razie jestem zadowolona, że została mi zaoszczędzona robota w ogrodzie przy sałacie. A więc, czy
teraz, kiedy pan zaspokoił swoją ciekawość, przyjdzie pan jeszcze, czy już nie?  Mówiąc to nie patrzyła na niego.
Smarowała chleb miodem.
39
 Chętnie przyszedłbym znów, ale...  odparł Haro po krótkim namyśle.
Margret spoważniała:
 Aha, wiem, o co chodzi. Za dużo pracy! Podniósł lewą rękę jak uczeń.
 Czy powiedziałem coś takiego? Chciałem powiedzieć, że muszę od mojej siostry z Monachium sprowadzić
odpowiednie ubranie. Potrwa to dwa lub trzy dni, potem znów przyjdę. Mam jeszcze jedno pytanie. Gdybym stale
tutaj pracował, chciałbym sobie zaoszczędzić codziennej wspinaczki. Czy nie ma tutaj komórki, gdzie mógłbym
spać?
Barbi i Margret równocześnie spojrzały na siebie. Obie były zaskoczone. Stanowczym tonem odpowiedziała Barbi:
 Będę mówiła prosto z mostu: jeżeli wam chodzą po głowie głupoty, to trafiliście na zły adres. Ale możemy
spróbować! Damy wam komórkę na poddaszu. Uprzedzam was, drzwi strasznie skrzypią, a poza tym przed tymi
drzwiami śpi Burek, a on się nie zna ńa żartach. Więc nie ma mowy o głupich kawałach. Zrozumieliście, co powie-
działam?
 Barbi, czy musiałaś to powiedzieć?  zapytała Margret mocno rumieniąc się, a Haro patrzył na nią zachwycony
i czuł, że serce zaczęło mu mocniej bić. Skinął głową na znak, że zrozumiał.
 Oczywiście musiałam to powiedzieć  odparła rezulutna staruszka.  Wiesz, że lubię jasne sytuacje. A więc
jeśli przyjdziecie za dwa czy trzy dni, przygotuję komórkę. Jeżeli pani się zgodzi.
 Tak, Barbi. Jeżeli pan Horler, tak się pan nazywa, jeżeli dobrze słyszałam, przyjdzie, przygotujemy komórkę.
Musi ją pan przedtem obejrzeć. Nie jest ładna, ale nie mam nic lepszego. Kiedy pań wróci, proszę nie zapomnieć
przynieść swoich papierów.
 Co proszę?  Haro omalże nie zakrztusił się kęsem chleba z miodem.
 Książeczkę pracy  powtórzyła kręcąc głową, kiedy słyszała jego niedorzeczne pytanie. Po chwili dodała: 
Chcę, żeby wszystko było zgodne z przepisami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl