[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cho wa ła tyl ko na ze wnątrz.
Ra fa el nie zmie nił miej sca, po zo stał w po bli żu ścia ny ksią żek. Nie usiadł, a je -
dy nie bacz nie ją ob ser wo wał.
Szu ka sła bych punk tów, po my śla ła, sta ra jąc się za wszel ką cenę za cho wać
spo kój. Do sko na le wie dzia ła, że nie ku pił jej mar nej opo wie ści o amne zji. Zbyt
do brze ją znał albo tak tyl ko mu się wy da wa ło.
 Od któ rej teo rii chcia ła byś za cząć?  za py tał po chwi li.  Mam ich wie le.
yle się sta ło, że mu sia ła pa trzeć na nie go pod tym ką tem. Nie spo sób było ode -
rwać wzro ku od do sko na łej rzez by jego cia ła, mimo że skry wa ła je weł na swe -
tra. Tak ła two moż na by się za gu bić w jego obez wład nia ją cej mę sko ści, czy stej
sek su al no ści, któ rą pa mię ta ła sprzed lat. Wte dy było ła twiej, obo je mo gli dać
upust pra gnie niom, te raz je dy nie chło nę ła go wzro kiem, co je dy nie po tę go wa ło
na pię cie.
Mu sia ła zna lezć ja kiś spo sób na zi gno ro wa nie go, co mo gło się oka zać nie wy -
ko nal ne, wziąw szy pod uwa gę jej bez rad ność w prze szło ści. Je steś uza leż nio na,
jak każ dy, kto nie umie się uwol nić od wła snych wy bo rów, po wie dzia ła so bie. To
samo sta ło się z jej mat ką, któ ra ni g dy z ni kim nie była szczę śli wa. Ją samą le d -
wie za uwa ża ła. Nie chcia ła jed nak te raz my śleć o mat ce. Nie mia ły już szans, by
się spo tkać i wy ba czyć so bie wza jem nie. Na to było za póz no. Ina czej przed sta -
wia ła się spra wa z Ra fa elem. Mie li jesz cze cień szan sy.
 Co we dług cie bie sta ło się ze mną?  za py ta ła.  Je że li je stem tą Lily, dla -
cze go uwa żam, że je stem kimś in nym?
Oczy mu za lśni ły. Lily wi dzia ła, że z tru dem się po wstrzy mał, by jej nie po wie -
dzieć, że nie ma żad ne go je śli, że jest tego pe wien, że oto sie dzi przed nim Lily
Hol lo way, czy jej się to po do ba, czy nie. Mia ła wra że nie, że sły szy te sło wa, choć
Ra fa el ich nie wy po wie dział. Za miast tego za da wał ko lej ne py ta nia.
 Co po my śla łaś, kie dy za gad ną łem cię o twój ta tu aż wte dy w ka wiar ni? Czyż
nie wy da ło ci się dziw ne, że zu peł nie obcy czło wiek, któ re go, jak twier dzisz, ni g -
dy nie spo tka łaś, mógł tak pre cy zyj nie go opi sać?
 Oczy wi ście, że wy da ło mi się to dziw ne. Tak jak wszyst ko, co wią za ło się
z two ją oso bą.
 I tyle? Nie prze szło ci przez myśl, że mogę mó wić praw dę?  spy tał, nie
spusz cza jąc z niej wzro ku.
 Zde cy do wa nie nie. Czy ty uwie rzył byś mi, gdy bym na gle po de szła do cie bie
na uli cy i po wie dzia ła, cześć, je steś Eu ge ne Ma ri gold, znam cię z Wi scon sin. Po -
wiedz, uwie rzył byś mi?
 Za le ży, ja kie do wo dy byś przed sta wi ła.
Jego oczy po now nie roz bły sły, tym ra zem wy da wał się szcze rze uba wio ny.
 Ależ ja wła śnie je stem przy kła dem na to, że do wo dy o ni czym nie świad czą.
Pew nie po my śla łam, że wcze śniej mu sia łeś gdzieś wi dzieć mój ta tu aż.
 Czę sto pa ra du jesz, po ka zu jąc go wszyst kim wo kół?
Lily za mar ła. Zna ła ten ton. Za bor czy, nie zno szą cy sprze ci wu i jed no cze śnie
pod nie ca ją cy. Do syć! Tak nie wol no jej my śleć. Po win na so bie wmó wić, że jest
od ra ża ją cy.
W tym to wa rzy stwie tyl ko ty je steś od ra ża ją ca, skar ci ła samą sie bie.
 Cza sem cho dzę w ko stiu mie nad je zio ro, je że li to masz na my śli, mó wiąc
o pa ra do wa niu.
 Ra czej ską pym ko stiu mie  pod su nął.
 W Ame ry ce na zy wa my je bi ki ni.
Za śmiał się i przy su nął się bli żej. Za mar ła, czu ła, jak wszyst ko w niej sztyw -
nie je ze stra chu czy też może ocze ki wa nia, ale Ra fa el je dy nie opadł na krze sło
sto ją ce nie opo dal. Przy glą da ła mu się, osa czo na przez wspo mnie nia. To był
wciąż ten sam Ra fa el, któ re go tak do brze zna ła, pro wo ka cyj ny, zmy sło wy. Mimo
że w tej chwi li nie zro bił nic, co mo gła by mu za rzu cić, jej cia ło bez wied nie re - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl