[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ostrze.  Mamy swoje narowy. Ty żyjesz długo i zrobiłaś się przesadnie ostrożna, ja miałam
ciekawą pracę, w której przeszłam, nazwijmy to, kurs BHP. A nasza droga Monika miała pecha
mieszkać w Kosowie. Gdybyś nie wiedziała, to takie miejsce, gdzie najpierw Serbowie rżnęli
Albańczyków, a potem karta się odwróciła i sami zostali wyrżnięci. Nie zdziwiłoby mnie, gdy-
by to dziecko chodziło siusiu z automatem konstrukcji inżyniera Kałasznikowa przerzuconym
przez ramię& Fakty zaś są takie, że próbowałaś potraktować nożem uczennicę i szczęśliwym
zbiegiem okoliczności ci się nie udało& Prasa brukowa posikałaby się ze szczęścia. Naga na-
uczycielka szlachtuje w szkolnej łazience nagą szesnastolatkę& Z tego byś się nie wywinęła,
moja droga.
Stanisława przygryza wargi. Kuzynka trafiła w sedno.
* * *
Kolejna lekcja, język polski. Nauczyciel jest młodym entuzjastą prosto po studiach. Monika
usiadła w trzeciej ławce, ale wypatrzył ją od razu.
 Przerabiamy literaturę starożytnej Grecji  zwrócił się do niej.  Wiesz coś na ten
temat?
Przerabiali? Ciekawe na co?!
 Sporo czytałam  uśmiecha się skromnie.
Jednocześnie poczuła lekki przypływ paniki. Są dzieła, do których nie zajrzała od tysiąca lat,
zapomniała ich treści, jeśli wyrwie ją do odpowiedzi, leży& Drgnął słysząc dziwny akcent,
widać nikt go nie uprzedził, że będzie uczył cudzoziemkę.
 Omawialiśmy do tej pory  Iliadę i  Odyseję . Znasz te utwory?
 Tak.
Odetchnęła z ulgą.
 Czy możesz nam powiedzieć, jak zaczyna się  Iliada ?
 Menin aeide, thea, Peleiadeó Ahileos
oulomenen, e muri Ahaiois algę etheke,
pollas d ifthimouspsuhas Aidiproiapsen
erdon, autous de  eloria teuhe kunessin&  zaczęła deklamować po grecku.
Chyba nie do końca o to chodziło. Następne pół godziny spędziła dość miło. Nauczyciel
odpytał dwie uczennice, potem podyktował temat lekcji i zaczął omawiać teatr grecki. Słuchała
go, jednym uchem śledząc tekst wywodu, tymczasem w zadumie kartkując podręcznik. Pisał go
jakiś idiota. Jasne, że program liceum nie może obejmować wszystkiego, ale braki są ewident-
60
ne. O starożytnej literaturze greckiej jest obszerny rozdział, o rzymskiej w zasadzie tylko napo-
mknięto. Literatura etruska to dla autora terra incognita  choć trochę utworów znanych jest
z omówień łacińskich. O Aleksandrii wiedział tyle, że była tam biblioteka, a gdzie literatura
ptolemejskiego i rzymskiego Egiptu?! Ten pismak nie zdaje sobie najwyrazniej sprawy z tego,
że po upadku Rzymu w Bizancjum jeszcze przez tysiąc lat kontynuowano chlubne tradycje
literackie cesarstwa! Hmmm, a może tu podział dziejów jest inny?
Przewraca kilkanaście kartek docierając do średniowiecza. Jej podejrzenia potwierdzają się.
Bizancjum nadal nie ma, o wspaniałym rozkwicie w tym okresie klasycznej literatury ormiań-
skiej i gruzińskiej najwyrazniej nikt tu nie słyszał, co więcej, brakuje też całych ogromnych
działów spuścizny zachodu. O sagach norweskich i islandzkich króciutka wzmianka, poezje
tworzone przez hanzeatyckich kupców w ogóle pominięto&
Lekcja dobiegła końca. Nauczyciel zadał do domu przeczytanie wierszy Safo, nazywanej tu
Safoną. Przejrzała je już w podręczniku. Z dorobku tej psychopatycznej lesbijki trudno wybrać
coś neutralnego  ale autor dołożył starań&
Imię poetki obudziło w Monice wspomnienia. Rok 1073, brukowany placyk, wielki stos
płonących ksiąg i zwojów papirusu. Na rozkaz papieża Grzegorza VII ogień trawi najbardziej
zberezne dzieła pisarzy antycznych&
* * *
Monika Stiepankovic lubi zwiedzać nieznane miasta. W Krakowie jest pierwszy raz w życiu. W
domu dziecka nie sposób wysiedzieć, nie ma tam z kim pogadać. Zupełnie nie ma. A zatem
ulgowy bilet dzienny za cztery i pół złotego i do autobusu. Centrum Krakowa wydaje jej się
bardzo ciekawe, Kazimierz odpada  dziewczyna dotrzyma układu. Zwiedzanie zaczyna od
peryferii. Dotarcie do pętli na osiedlu Złocień zajmuje jej blisko czterdzieści minut. Wysiada
i rozgląda się ciekawie.
Autobus będzie tu stał przez piętnaście minut, ale nie musi się spieszyć, jeśli coś ją zaintere-
suje. Następny jest za godzinę. Okolica jest, jej zdaniem, zdecydowanie za bardzo cywilizowa-
na. Kominy elektrociepłowni, nowoczesne, dość brzydkie osiedle& Ale jest coś jeszcze: rozle-
gła łąka, na której pasą się konie. Z daleka czuje ich ciepły zapach. Gdzieś wewnątrz narasta
tęsknota. Nawet nie wiedziała, że w tym mieście są tak zaciszne miejsca. Pora zmykać, ale
z pewnością jeszcze tu wpadnie. Jakiegoś innego dnia. Może jutro? Właśnie, trzeba jakoś zała-
godzić sprawę potyczki pod prysznicem&
Wraca tym samym autobusem. Przycupnęła skromnie na brzegu siedzenia, na samym prze-
dzie. Jest jedyną pasażerką. Kierowca, starszy, siwy mężczyzna, spogląda na nią życzliwie.
Nieczęsto widuje się tak ładne i sympatyczne dziewczęta.
 Głupio się ubrałaś  mówi.  Gdybyś założyła błękitną sukienkę, wyglądałabyś jak
księżniczka z bajki&
61
Dziewczyna uśmiecha się do niego i zarazem do swoich myśli. Kto powiedział, że nie jest
księżniczką?
* * * [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl