[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mieszkasz w dziupli, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Czemu nic
mi nie powiedziałeś?
Bo to nie ma żadnego znaczenia.
Isabelle przewróciła oczami.
Luca, wy tu macie służących! Mieszkacie niemal w pałacu! To nie jest
nic!
Weszła na schody, rozglądając się dookoła. Serce waliło jej jak oszalałe.
To wszystko było oszałamiające. Ogromne donice z terakoty ozdabiały
szerokie schody wiodące do masywnych drzwi. Wysokie okna symetrycznie
zdobiły frontową ścianę i zapewne roztaczał się z nich wspaniały widok.
Najwyższa kondygnacja przypominała wmurowany nad kominkiem zegar w
żelaznej ramie.
102
RS
Pomyślała o swoim małym domku, który tak Luce się nie spodobał, i
umowie przedmałżeńskiej, którą chciała spisać. Na myśl o tym zrobiło jej się
słabo.
Była na niego wściekła. Jak mógł przed nią ukryć, że jest tak
nieprzyzwoicie bogaty? Miała wrażenie, że jest tu zupełnie nie na miejscu.
Czuła się nieprzygotowana do przebywania w takim domu i w takim
towarzystwie.
Cóż jej jednak pozostało? Musi robić dobrą minę do złej gry. Podeszła do
samochodu, z którego Luca wyjmował walizki, i sięgnęła po swoją.
Ja ją wezmę. Ty nosisz tylko dziecko usłyszała stanowczy głos Luki.
Isabelle nie miała siły się z nim kłócić. Nich sobie niesie tę walizkę, jeśli
to poprawi mu samopoczucie. Wyprostowała się i ruszyła za nim po schodach
w stronę ogromnych drzwi.
Nie będzie płakać i nie będzie się z nim o nic spierać. Musi zachować siły
na spotkanie z jego rodzicami, którzy wkrótce przekonają się, że ich syn
przywiózł do domu zwykłą dziewczynę, która w dodatku jest z ich synem w
ciąży. Cóż, całe szczęście, że ciąży jeszcze nie widać.
Będą na nas czekać w salonie oznajmił Luca. Chciałabyś może
wziąć najpierw prysznic i się przebrać?
Isabelle była tak przejęta oglądaniem domu, że z ledwością usłyszała jego
słowa.
Chętnie powiedziała cicho.
Luca poczuł wyrzuty sumienia, że zmusił ją do podróży, kiedy nie czuła
się dobrze. Jednak co innego mógł zrobić?
We wczesnej ciąży latanie nie jest niewskazane, a on chciał przedstawić
ją rodzinie. Pragnął pokazać jej dom, który tak bardzo kochał i do którego miał
nadzieję kiedyś powrócić. Wierzył, że Isabelle polubi go równie gorąco jak on.
103
RS
Może powinnaś trochę odpocząć. Pójdę przywitać się z rodzicami.
Chcesz powiedzieć, że pójdziesz ich przede mną ostrzec?
Wiesz, że nie to miałem na myśli.
Ale to właśnie będziesz musiał zrobić. Nie znają mnie i nie wiedzą, że
jestem w ciąży. Będą zmartwieni.
Nie. Pokochają cię. Tak jak ja cię kocham.
Ta myśl go poraziła. Isabelle jednak, zajęta studiowaniem
wymalowanych na ścianach fresków, niczego nie zauważyła.
Są wspaniałe, Luca. To naprawdę nie byle jaki dom.
Być może ta willa należała do Medyceuszy. Jest w posiadaniu mojej
rodziny od ponad trzystu lat, a już wcześniej miała swoją historię. Niestety, nie
do końca nam znaną.
Isabelle milczała. Luca zaprosił ją sypialni, która przylegała bezpośrednio
do jego pokoju. Urządzona w prosty, niemal surowy sposób, przypominała celę
w klasztorze.
Najbardziej zachwycający był widok z okna. Isabelle natychmiast to
dostrzegła i podeszła bliżej. Luca nie widział jej twarzy.
Cała ta ziemia należy do was?
Większość tego, co widzisz.
Sądziłam, że jesteście farmerami. Isabelle nie kryła zdumienia.
W pewien sposób tak. Uprawiamy winogrona i oliwki, a to też rodzaj
rolnictwa.
Jak duża jest wasza farma, Luca?
Wzruszył ramionami.
Nie wiem dokładnie. Musiałabyś spytać Massima, ale wydaje mi się, że
około kilkuset hektarów. Jeśli chcesz, to mogę cię po niej oprowadzić, albo
104
RS
poproszę Massima, żeby on to zrobił. On się na tym lepiej zna i na pewno
będzie lepszym przewodnikiem.
Isabelle gwałtownie odwróciła się od okna.
Gdzie jest łazienka? Chciałabym się umyć i przebrać. Potem możemy
spuścić tę bombę na twoich bogu ducha winnych rodziców.
Wyraz jej twarzy powiedział mu, jak bardzo obawia się tego, co ma
nastąpić.
Naturalnie powiedział, otwierając drzwi łazienki.
Isabelle wzięła swoją kosmetyczkę i zatrzymała się w drzwiach.
Nie musisz na mnie czekać. Znajdę cię, jak będę gotowa. Gdzie mam
szukać?
Moja sypialnia jest za ścianą. Mamy wspólną łazienkę. Zapukaj, jak
skończysz, to się ogolę.
Skinęła głową i zamknęła drzwi.
Aazienka była przestronna i bardzo nowoczesna. Marmurowe ściany,
ogromny prysznic i wanna, w której mogła się zmieścić cała rodzina.
Popatrzyła na nią z tęsknotą, ale uznała, że lepiej będzie wziąć prysznic.
Poczuła się po nim nieco lepiej. Wytarła się i ubrała w nowe spodnie i miękki
sweter.
Zapukała w drzwi pokoju Luki.
Skończyłam.
Luca wszedł do łazienki.
Dzięki. Zaraz będę gotowy.
Miał na sobie tylko spodnie. Widok jego umięśnionego torsu sprawił, że
zaschło jej w ustach. Czym prędzej wycofała się do swojego pokoju. Usiadła
przy oknie i zapatrzyła się w przepiękny krajobraz.
Po kilku minutach usłyszała pukanie do drzwi.
105
RS
Jesteś gotowa?
Jak zawsze. Wstała i nerwowym gestem wygładziła spodnie. Jak
wyglądam?
Luca uśmiechnął się i zmrużył oczy.
Doskonale. Opanowana, świeża i pozbierana. Jego uśmiech
złagodniał. To tylko ludzie, cara. Tak zawsze mówił mój profesor o
pacjentach. Wszyscy jesteśmy tylko ludzmi. Pamiętaj o tym.
Oby tylko oni o tym nie zapomnieli.
Wyprostowała ramiona i ruszyła za nim. Przeszli długim korytarzem na
szeroką klatkę schodową, z której dostali się do ogromnego pokoju
otwierającego się na taras.
Ach, siedzą na słońcu.
Rzeczywiście, pod piękną pergolą siedziała kobieta i trzech mężczyzn.
Luca ujął Isabelle za rękę i poprowadził w ich kierunku. Nagle psy zerwały się
na równe nogi i szczekając głośno, podbiegły do nich.
Luca! Figlio mio! Elegancka kobieta podniosła się i skierowała do
nich z wyciągniętymi rękami.
Zaczęła ściskać i całować Lucę z typową dla Włochów wylewnością. Po
chwili jej wzrok spoczął na Isabelle. Puściła syna i spojrzała na nią nieco
niepewnie.
Ty zapewne jesteś Isabelle. Witamy we Włoszech. Matka Luki
popatrzyła na nią, po czym uśmiechnęła się i ujęła jej rękę. Jestem Elisa, a to
mój mąż, Vittorio.
Bardzo mi miło was poznać. Przykro mi, że nie mówię po włosku, ale
obiecuję, że spróbuję się go nauczyć.
To żaden problem. Mówimy po angielsku oznajmił Vittorio. Miło
nam cię poznać.
106
RS
On też się z nią przywitał, po czym została przedstawiona pozostałym
mężczyznom. Byli to bracia Luki: Gio, z którym już wcześniej rozmawiała, i
Massimo, który prowadził winnicę.
Pojawił się Roberto z napojami i butelką szampana. Zaraz po nim weszła
starsza kobieta z tacą pełną apetycznie wyglądających przekąsek. Luca wyjął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]