[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wielki łuk; odrzucił głowę w tył i tupał mocno o ziemię, jak młody ogier. Kiedy chciał pod-
biec do siostry, pani Berg puściła się z całych sił im naprzeciw i lekko uderzyła go po ramie-
niu. W ten sposób przyszła kolej na Karen.
 Nigdy nikogo nie schwyta, jeżeli się trochę nie wysili  pomyślała pani Berg i śmiała się
do siebie, że ją wciągnęła do walki.
 Raz, dwa...  Karen już biegła, zanim to wymówiła.
Tym razem biegł Aage i Helga, Pani Berg obserwowała ich, ażeby zobaczyć czy wytrzy-
mają, prawie oczekiwała, że Aage pozwoli się schwytać. Ale Karen dalej pozostała  ber-
kiem".
Za drugim razem nie poszło jej lepiej, poczym rzuciła się w trawę i nie chciała więcej bie-
gać. Brat ofiarował się ją zastąpić. Ale i jemu się nie powiodło; blizniacy mu uciekli, Metta i
Peter także. Musiał znosić różne docinki, zwłaszcza od pani Berg, która była rozczarowana.
Znów przyszła kolej na Helgę i Aage. Jens stał na czatach, spoglądając przez ramię. Z od-
głosu kroków mógł miarkować, z której strony biegła Helga, zanim para pojawiła się na wi-
downi  okazało się, że naprawdę zmienili miejsca. Jens nie śpieszył się nadmiernie, bacząc
tylko by stale znajdować się między nimi; ale Aage wziął duże tempo, tak, że Jens musiał się
wysilać. Cała trójka biegła w jednej linii, zbliżając się coraz bardziej do siebie, Jens kilka-
krotnie mógł był schwytać Helgę, nie uczynił tego jednak i mimo woli doszło do walki mię-
dzy nim a Hermansenem. Nareszcie znalezli się nad rowem, za którym ciągnęły się zarośla i
Helga została odcięta od Aage. Jednakże jednym skokiem przesadził rów i wpadł w zarośla.
Cokolwiek dalej zrobił to samo Jens  Helga stanęła i oglądała się zdziwiona; nie rozumiała
tego biegu  odbywał się wbrew wszelkim prawidłom gry. Słyszało się w zaroślach trzask i
szelest. Potem, cały kawał dalej, wyłonił się Aage; liczył na to, że Helga pobiegnie dalej.
Biegł ku niej, dając znaki.  Biegnij, śpiesz się!"  wołali inni i Helga pomknęła mu naprze-
29
ciw, brzegiem rowu. Ale w chwili, gdy prawie już się zetknęli, Jens wypadł w długim skoku z
zarośli, objął obiema rękami kibić Helgi i pocałował ją. Dopiero po uciesze innych zoriento-
wał się co uczynił; zmieszał się i zaczął biec. Galopował po murawie wkoło, niby koń cyrko-
wy, coraz gwałtowniej i gwałtowniej, wierzgał nogami, rżał i tupał. A im bardziej jego bła-
zeństwa bawiły patrzących, tym bardziej się rozzuchwalał. Nagle rzucił się na trawę, zarył
twarz w ziemię i uspokoił się.
Słońce zbliżało się do widnokręgu i wszyscy zgadzali się na to, że należy zakończyć za-
bawę i rozejrzeć się wokoło, podczas gdy Metta zajmie się kolacją. Pani Berg i Helga poszły
na przechadzkę skrajem lasu, ale wkrótce powróciły, a stopniowo wracali i inni. Brak było
jeszcze tylko Karen i Aage Hennansena. Jens chciał udać się na poszukiwanie siostry.  Nie,
zostaw!  powiedziała pani Berg i zaczęto jeść. Po upływie krótkiego czasu pojawiła się Ka-
ren; szła wolno, ze spuszczonymi oczami, obrywając po drodze liście. Osunęła się na trawę
obok pani Berg, Wkrótce potem nadszedł Aage. Był przy koniach; jeden się zerwał i tylko z
wielkim trudem udało mu się go schwytać. Pani Berg obserwowała go; oczy mu świeciły, gdy
mówił, i zdawało jej się, że mają głębszy wyraz niż zazwyczaj.
Wszyscy byli śmiertelnie zmęczeni i mieli tylko jedno pragnienie; wrócić do domu. Po
kolacji skierowano się zaraz w stronę wozu. W pobliżu stał długi szewski chłopak; skoro tyl-
ko spostrzegł towarzystwo, zaraz wymknął się na gościniec.
 Historia o powieszeniu nie była kłamstwem, można łatwo dostrzec, że szyja mu się
znacznie wydłużyła  rzekł Aage Hermansen, śmiejąc się i wskazując nań biczyskiem.
 Biedny chłopak!  powiedziała pani Berg  co go popchnęło do takiego czynu? Na pew-
no za dużo pracuje.
 Próbował to zrobić już dawniej  rzekł jeden z blizniąt  wtedy chodziliśmy jeszcze do
szkoły. Nie uczył się dobrze i nauczyciel walił go bez ustanku. Pewnego dnia spytał, czy mo-
że wyjść  i powiesił się w suszarni. Na to przyszła dziewka i odcięła go, wtedy dostał za to
od nauczyciela porządne cięgi.
Gdy ujechali kawałek, dogonili go. Stanął na brzegu drogi i patrzał na nich błagalnie. Aage
Hermansen zaciął konie.  Ach, niech pan pozwoli mu wsiąść  poprosiła pani Berg. Odparł,
że to grzech w stosunku do koni, ale zatrzymał się i wyrostek wgramolił się na wóz. Pani
Berg i Helga były jedyne, które z nim rozmawiały; wypytywały go, gdzie był, a tymczasem
Helga przyglądała się ciekawie, czy nie dojrzy na jego szyi czerwonej pręgi. Ale z jego za-
gmatwanych odpowiedzi trudno było czegoś się dowiedzieć. Wyglądało prawie na to, że wy-
szedł im naprzeciw. Dawało się to wywnioskować głównie z tego, że jazda z nimi sprawiała
mu taką przyjemność; siedział, przez cały czas szczerząc zęby i patrząc, to na matkę to na
córkę, wzrokiem wdzięcznego psa.
 To jakiś straszny dziwak  rzekła Helga, kiedy znalazły się już w swojej sypialni.
 Sądzisz, że on naprawdę uczynił tę długą drogę dla nas?
 Tak, na to wygląda. Może nowy wielbiciel; nie można się niczego zarzekać.
 Fe, wstydz siÄ™! Mnie jest wprost przykro.
 Nie jestem wcale pewna, czy on nie odczuwa małej słabości dla ciebie, moje dziecko. A
może być wcale nie gorszym od wielu innych; a ja przysięgam, że kamieni nie będę kładła na
drogÄ™.
 Daj mi spokój z takim przekomarzaniem się, mamo. Myślisz, że jutro będzie pogoda?
 Zrobię co będę mogła... ale dlaczego o to pytasz?
 Ach, jutro zaczynają żniwa u Karen Petersen i...  Helga zasnęła nie kończąc zdania.
30
IX.
Jörgen Rag, terminator szewski, nie uchodziÅ‚ za mÄ™drca, i nim też nie byÅ‚. ByÅ‚ ufny i dawaÅ‚
się łatwo zwieść i od dzieciństwa cała wieś stroiła z niego żarty. Po większej części, nie zda-
wał sobie sprawy z tego, że go nabierano, ale nawet gdy to spostrzegł, zachowywał się tak, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl