[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak to na ekranie. - Chyba znajduje się w podziemiu i jest pewnie dostępne jedynie stąd. - Dzgnęła
palcem plan. - Z ukrytej windy w gabinecie Tacconego.
- Skąd wiesz? - spytała Gabrielle.
Kat przypomniała sobie boazerię z ciemnego drewna za biurkiem Tacconego.
- Bo dałabym sobie rękę uciąć, że stałam dziś dokładnie naprzeciwko.
Siedzący obok Hale cały się spiął, ale nie odezwał się, tylko dotknął pilota. Czarno-białe nagranie
przypominało stary niemy film bez aktorów, na ekranie znów ukazał się gabinet.
Jedną ścianę wypełniały sięgające od podłogi do sufitu okna, więc łatwo było zobaczyć uderzenie
błyskawicy przecinającej niebo. Ułamek sekundy pózniej cały ekran zrobił się czarny. Kat wyobraziła
sobie, jak w willi gaśnie światło, a ktoś narzeka na przestarzałą elektrykę i mówi, że nie cierpi burzy.
W apartamencie jednak dało się słyszeć jedynie głębokie westchnienie towarzyszy Kat i ich
jednoczesny okrzyk:
- Benjamin Franklin!
Ponieważ sama nieraz to robiła, bez trudu wyobraziła sobie złodzieja, który obserwuje starą willę i
układa plan działania. Wyobraziła sobie, jak znajduje pokój w miasteczku - może taki dla turystów.
Miejsce, w którym wezmą go za jednego z wielu amatorów okolicy, tymczasem on będzie mógł się
rozejrzeć i czekać na burzową noc.
Kat nachyliła się i zmrużyła oczy.
- Po jakim czasie włączyły się generatory?
- Czterdzieści pięć sekund - odpowiedziała Gabrielle.
- Niezle - skwitował Hale.
- Mówisz o systemie Tacconego czy o naszym przyjacielu? - spytała Gabrielle.
Wzruszył ramionami, jakby równie dobrze mogło chodzić i o jedno, i o drugie.
- Zwiatła zgasły wszędzie oprócz tej sali... - Kat wskazała na pomieszczenie przypominające kryptę,
które widniało na ekranie. - Musi mieć inne zródło zasilania niż cała reszta domu. Bo tam kamery
nadal działały. - Przeniosła wzrok z ekranu na plany. - Wygląda na to, że znajduje się bezpośrednio
pod...
Ale nagle urwała, bo na ekranie zobaczyła, że z sufitu galerii zaczyna kapać woda.
- Fosą - dokończyli wszyscy jednym głosem.
- Ekstra. - Głos Hale'a wyrażał szczery podziw. - Benjamin Franklin z domieszką potwora z Loch
Ness.
- Fuu! - krzyknęła Gabrielle. - Ta fosa jest obrzydliwa. Serio. Nie ma mowy, żebym się do niej
zbliżyła.
- Z tego, co widziałem, w tamtej sali było przynajmniej pięć obrazów starych mistrzów, Gabs -
powiedział Hale. -Zbliżyłabyś się.
- Może - przyznała. - Ale jeśli wyciął dziurę w suficie tej sali pod fosą, to dlaczego nie została zalana?
Kat odwróciła się, bo nie musiała patrzeć na ekran, żeby wiedzieć, co się na nim dzieje.
- Przypłynął z jeziora miniaturową łodzią podwodną i przyssał się do dachu sali. Potem musiał tylko
otworzyć właz, wyciąć dziurę i... Miniaturowa łódz podwodna - powtórzyła Kat, kręcąc głową, jakby
właśnie przeżyła przedziwne deja vu.
Kuzynka spojrzała na nią.
- Skąd wiesz?
- Bo tak zrobił tata. - Zapadła cisza, a Kat wstała i podeszła do okien, które wychodziły na ciche
uliczki. - Dwa lata temu. W Wenecji. To było...
- Piękne - powiedział Hale, ale Kat miała co innego
na myśli.
- Ryzykowne.
- No cóż - powiedział powoli. - Przynajmniej już wiemy, dlaczego jest głównym podejrzanym.
- Jedynym - poprawiła Gabrielle.
Na ekranie zamaskowany mężczyzna w gładkiej czarnej piance przechodził przez świeżo powstałą
dziurę w dachu galerii, poruszając się w milczącym skupieniu. Nie wykonywał żadnych pospiesznych
ani zbędnych ruchów, zablokował czujniki nacisku przy każdym obrazie i zdjął dzieła sztuki ze
ściany, zapakował do oddzielnych pokrowców wodoszczelnych i przełożył je przez otwór w suficie,
prosto do batyskafu, który, jak wiedziała Kat, czekał na niego w fosie.
- Taccone powiedział, że kiedy siadła elektryczność, ktoś odłączył zasilanie kamer w pomieszczeniu
ochrony, żeby nikt nic nie zobaczył. My oglądamy nagranie z systemu awaryjnego, który był gdzie
indziej i o którym ten facet albo nie wiedział, albo go przeoczył. - Kat wzruszyła ramionami. - Tak czy
siak, nikt nie miał pojęcia, że obrazy zniknęły, dopóki Taccone nie wrócił z podróży służbowej.
- A czym on się zajmuje? - spytała Gabrielle.
- Byciem przerażającym gościem - odpowiedziała Kat, a Hale w tym samym momencie powiedział po
prostu:
- Złem.
Dziewczyny na niego spojrzały. Dodał już ciszej:
- Arturo Taccone zajmuje się złem.
Coś w sposobie, w jaki odwrócił się znów do ekranu, powiedziało Kat, że Hale coś przed nią ukrywa -
miał jakieś informacje od prywatnych detektywów albo z branżowych plotek, od bywalców
Manhattanu lub wysoko postawionych włoskich oficjeli. Były to pewnie opowieści snute w
zadymionych salach przy drogich kubańskich cygarach.
Ale niektóre opowieści przyprawiają o drżenie rąk. Czasem zbyt wiele szczegółów sprawia, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl